środa, 14 czerwca 2023 | By: Annie

"Czarna ręka, zsiadłe mleko" - Katarzyna Szaulińska

                Chodziłam wokół tej książki od kilku miesięcy, aż w końcu, przy okazji Targów, skusiłam się na jej zakup. Cieszę się ogromnie, że podążyłam za głosem swojej czytelniczej intuicji, bo następnie, w dwa leniwe popołudnia pod greckim niebem, połknęłam te opowiadania z wielkim apetytem i zachwytem. To świetna, świeża literatura w mocno kobiecym wydaniu, gdzie wyobraźnia nie ma granic, a zwykły świat przenika się z tym surrealistycznym w bardzo subtelny, naturalny sposób. Pod tym względem przypomina mi to trochę realizm magiczny południowoamerykańskich twórców. I tak oto mamy tu białego mężczyznę urodzonego z czarną ręką, księdza, któremu zakwitł penis, a także kobietę, która urodziła (dosłownie) księżyc. Moje dwa ulubione opowiadania to "Kasztanek" - o rozdarciu bohaterki pomiędzy potrzebującą opieki matką, a mającą się dopiero urodzić córką, oraz "Śreżoga", czyli historia kobiety, która nie widzi swojego dziecka po porodzie. A koncept tajnego klubu walk dla matek, ukrytego w podziemiach metra Politechnika, zapamiętam na zawsze i będę o nim myślała za każdym razem, gdy będę na tej stacji. 

                   Ogólnie najbardziej w prozie Szaulińskiej podobały mi się dwa aspekty - bez lukru ukazane mięso macierzyństwa oraz fragmenty związane z pracą w szpitalu psychiatrycznym, co zakładam, opiera się na własnych doświadczeniach autorki, która jest również psychiatrką. Ponadto uwielbiam gdy w opowiadaniach drobne detale przewijają się w kolejnych historiach, tworząc jakby cieniutkie nici łączące je w większą całość. Tu mamy tego pod dostatkiem, a ostatnia historia, "Duplo", stanowi świetne zwieńczenie zbioru. Dopiero stosunkowo niedawno zasmakowałam w opowiadaniach i potrafię je docenić, więc małe mam doświadczenie w tym obszarze, ale zbiór "Czarna ręka, zsiadłe mleko" i tak bardzo polecam! Autorka idealnie trafiła w mój poziom wrażliwości i potrzeby czytelnicze, dlatego z niecierpliwością będę wypatrywała kolejnych jej książek.
czwartek, 1 czerwca 2023 | By: Annie

Stosy potargowe

                    Szkoda mi pieniędzy na designerskie ciuchy i torebki, 30 zł to maksimum ile jestem w stanie wydać na krem do twarzy, no ale z książkami rzecz ma się zupełnie inaczej - tu potrafię popłynąć na całego. I dobrze mi z tym. Niczego nie żałuję. 🤪 Maj upłynął mi głównie pod znakiem przygotowań do wakacyjnego wyjazdu i targów książki. Byłam na obu imprezach i uważam, że te na stadionie były zdecydowanie lepiej zorganizowane, wystawcy ciekawsi, nie wspominając o różnicy w infrastrukturze jeśli chodzi o wizytę z dziećmi - pod Pałacem to była wózkowa tragedia. 
                  Na zdjęciach nasze nowe nabytki z maja - moje oraz dzieci łupy, głównie targowe. Muszę przyznać, że najwięcej frajdy sprawiło mi wspólne buszowanie z Laurą - uwielbiam patrzeć jak przegląda, wybiera, w końcu prawie-pięciolatka ma już całkiem sprecyzowany gust i własne zdanie na temat tego, co chciałaby przeczytać! Kilka książek ze stosiku pojechało z nami wypocząć pod greckim błękitem, ale o tym innym razem... :) 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...