wtorek, 13 września 2022 | By: Annie

"Taśmy rodzinne" - Maciej Marcisz

                W kilka upalnych, sierpniowych wieczorów, w towarzystwie ciumkającego Kubusia i pysznego słonecznika, przeczytałam wreszcie "Taśmy rodzinne", czyli książkę, która krążyła na mojej orbicie czytelniczej od kilku ładnych miesięcy. Owa pozycja, rozgrywająca się na dwóch płaszczyznach czasowych, to opowieść o losach pewnej rodziny, która dorobiła się fortuny w czasach raczkującego kapitalizmu. To historia o dorastaniu, o pozorach idealnego życia, a przede wszystkim z morałem 'pieniądze szczęścia nie dają' i 'nigdy nie jest za późno, żeby się pogodzić'. Być może nostalgia za latami 90' to jeszcze nie moja tęsknota, a być może to kwestia tego, że nie polubiłam żadnego z bohaterów, w związku z czym z żadnym się nie utożsamiałam i żadnemu nie kibicowałam, ale niestety - wrażenia po lekturze mam letnie. Nie wiem czego konkretnie mi zabrakło - chyba przede wszystkim emocji. Jest zbyt przewidywalnie, powierzchownie, nie odnalazłam tu tego szumnie zapowiadanego humoru ani zachwytu obiecywanego w 10(!) blurbach. Niestety, moim zdaniem to dość przeciętna powieść, której nie wybroni sam ninetiesowy klimat (choć trzeba przyznać, że go czuć) - można przeczytać, ale zdecydowanie nie trzeba. :) 
"Włóczył się po ośrodku sam, odczuwając nastoletnią tęsknotę. Tak bardzo chciał, żeby coś się wydarzyło. Żeby coś się stało - z nim. Żeby już urósł, żeby miał włosy i mięśnie. Żeby ktoś go spotkał i dostrzegł. By otworzyły się magiczne wrota przygody, długie sekwencje zdarzeń, silne uczucia. Zakochanie. Miłość."
niedziela, 4 września 2022 | By: Annie

"Oto ciało moje" - Aleksandra Pakieła

                    Prawie ominęłam tę książkę szerokim łukiem ze względu na facebookową burzę o uprzywilejowaniu autorki, o sidłach emocjonalnego szantażu, w jakie rzekomo próbuje złapać czytelnika, a przede wszystkim przez lawinę bezlitosnej krytyki, która dosłownie zrównała tę pozycję z ziemią. Z perspektywy czasu i skończonej lektury mam poczucie, że była to burza totalnie o nic, na wyrost, okrutna i niepotrzebna, i w sumie bardzo cieszę się, że jednak ciekawość zwyciężyła, a ja spontanicznie dałam tej książce szansę, bo straciłabym możliwość poznania naprawdę ciekawego debiutu. 

                     Faktycznie, książka "Oto ciało moje" nie zachwyca literacko, jest po prostu sprawnie i dobrze napisana, ale na pewno uwagę przykuwa sama historia i w tym właśnie myślę tkwi siła tej pozycji. W formie poszatkowanych, autobiograficznych skrawków otrzymujemy tu bowiem intymny, przejmujący i bardzo szczery obraz dorastania, kształtowania relacji z własnym ciałem, aż wreszcie chorowania na bulimię. To subtelna, kobieca, delikatna lektura, która niczego nie musi udowadniać. Nie każda książka musi rzucać na kolana stylem, nie każda musi być dogłębną analizą socjologiczną zjawiska. Oszczędna, intymna proza prosto z bebechów też jest potrzebna, co więcej, bardzo taką lubię i cenię. "Oto ciało moje" połknęłam w zasadzie na raz, z wielkimi emocjami i zaangażowaniem. I piszę to nie będąc znajomą autorki, jak również nie czuje się emocjonalnie szantażowana, że książek o ważnych tematach nie można krytykować. ;) Mały offtop na koniec - przy okazji tej książki zabłądziłam przypadkiem do światka polskiej krytyki literackiej i mam wrażenie, że w dużej mierze jest to środowisko tak nieprzyjemne i toksyczne, że aż brak mi słów. Gdzie w tym wszystkim czytelnik i książki? Naprawdę nie wiem... Czuję ogromny niesmak. Cieszę się ogromnie, że istnieją blogi książkowe, że jest bookstagram i 'zwykli' pasjonaci książek. Lubię tę naszą bańkę i tylko w niej chcę poszukiwać inspiracji do kolejnych lektur i tylko w niej rozmawiać o przeczytanych książkach. Ot, zebrało mi się na wyznanie. :)
"Nigdy nie widziałam sensu w opisywaniu mojego dnia, moich uczuć. Ktoś już kiedyś zrobił to za mnie. Ja musiałam tylko wziąć do ręki żółty flamaster i znaleźć elementy własnego życia w świecie bohaterów, poskładać z nich siebie. "
czwartek, 1 września 2022 | By: Annie

Zapasy na jesień


                Kiedy mi ciężko, bo mąż na kolejnym dyżurze, a dzieci przez cały dzień dokazują, nic wieczorami nie relaksuje mnie bardziej niż szperanie w odmętach internetu w poszukiwaniu literackich smaczków za grosze. Vinted, OLX, antykwariaty na Allegro to moje małe, prywatne raje. A z każdej wyszperanej w ten sposób pozycji mam radochę dziesięć razy większą niż ze zwykłego zakupu pod wpływem reklamy z instagrama.🙃 Zatem nowa porcja zapasów literatury zrobiona, a we mnie powoli budzi się serce rasowej jesieniary i z radością zanurzam się w przutulno-domowy klimat. Zapas herbat, koc w kratę i nowa lampa także już czekają gotowe na długie, jesienne wieczory, a ja, jak zawsze, łudzę się, że dzieci dadzą mi choć trochę poczytać. ;) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...