Nie umiem obiektywnie ocenić tej książki. Mam wrażenie, że coś mi umyka, jakieś drugie dno, ironia, a może po prostu sięgnęłam po nią w niewłaściwym momencie, ale na płaszczyźnie czysto subiektywnej, emocjonalnej - nie podobała mi się ta lektura. "Wizyta" to dziwaczny eksperymentalny monolog, strumień świadomości jakim pacjentka raczy swojego lekarza podczas badania. Seksroboty, fantazje seksualne z Hitlerem w roli głównej, miłosne perypetie, rodzinne sekrety - czego w tej książce nie ma! To pozycja mocno obrazoburcza, miałam wrażenie, że miejscami na siłę kontrowersyjna oraz w dużej mierze zwyczajnie... nudna. Jedyne ciekawsze dla mnie spostrzeżenia to te dotyczące problemów tożsamościowych współczesnych Niemców, ich postrzegania Żydów, dziedzictwa winy, ale na ile jest to lektura reprezentatywna dla całego narodu, ciężko powiedzieć. Wszelkie inne, potencjalnie intrygujące treści giną niestety w natłoku bezsensownej gadaniny - a przynajmniej ja nie umiałam jej docenić. To chyba najsłabsza Pauza, którą do tej pory przeczytałam, co oczywiście nie zmienia faktu, że nadal uwielbiam to wydawnictwo.
"Lecz po dziś dzień, panie doktorze, żyjący Żyd stanowi dla każdego Niemca przyczynę wielkiego podniecenia - w dzieciństwie nikt nas nie przygotował na coś takiego. Przywykliśmy wyłącznie do Żydów martwych albo zgnębionych, patrzących na nas z nieskończonych szarych fotografii albo z jakiegoś dalekiego wygnania, zawsze bez uśmiechu, podczas gdy my zaciągnęliśmy u nich wieczny dług. (...) W naszej wyobraźni żaden Żyd nie mógłby być zwykłym taksówkarzem."
2 komentarzy:
O rany, zupełnie nie dla mnie. Dobrze, że ostrzegasz, bo czuję, że ten nie odnalazłabym się w tej książce.
Dominika - cieszę się, że dzięki mnie ominie Cię ten literacki niewypał ;)
Prześlij komentarz