"Beze mnie jesteś nikim" - Jacek Hołub
Książki Jacka Hołuba rozkładają mnie na łopatki. Na płaszczyźnie emocjonalnej chyba żaden inny autor reportaży nie potrafi tak porazić mnie siłą pozornie zwyczajnie opowiedzianej historii. Moc i uniwersalność tych lektur tkwi właśnie w ich prostocie, świetnie wyselekcjonowanych opowieściach, braku ocen i moralizatorstwa - bo czasem mniej znaczy lepiej i Jacek Hołub doskonale o tym wie. W "Beze mnie jesteś nikim" ponownie oddaje głos swoim bohaterom - tym razem na tapecie przemoc odmieniona przez wszystkie przypadki. Jedna historia, nie powiem która, dosłownie poraziła mnie, poruszyła do łez i dała gigantycznego kopa do przemyśleń, również o moim własnym zachowaniu. Jedyny malutki zarzut - wolę jak każdy rozdział poświęcony jest osobnej historii, a nie przeplatance dwóch - łatwiej wtedy o skupienie i zaangażowanie. Ale to detal. W przeciągu kilku tygodni przeczytałam trzy reportaże Jacka Hołuba i nadal mi mało. Teraz czekam na kolejne. To była niesamowita lekcja społecznej wrażliwości, która powinna być powszechnie obowiązkowa. Bardzo polecam, wszystkim bez wyjątku.
"Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" - Wiktoria Bieżuńska
Oto książka, która zabrała mnie w sentymentalną podróż do czasów dzieciństwa, kiedy co roku dwa tygodnie każdych wakacji spędzałam u babci mieszkającej w pewnym niedużym, prowincjonalnym miasteczku. Pamiętam długie, ciągnące się jak guma do żucia, upalne dni, ciągłą krzątaninę w kuchni, zarośnięte chwastami place zabaw, w salonie królowały meblościanka i wersalka, w kącie dracena, a na parapecie mieszkała wystawa sadzonek w opakowaniach po margarynie. Jednak na tych ninetiesowych nostalgiach podobieństwa między nami się kończą, bo życie bezimiennej bohaterki dalekie jest od wakacyjnej beztroski. Dla swoich bliskich jest niemal niewidzialna, choć wszystkimi zmysłami chłonie i obserwuje rzeczywistość, która wypełniona jest kłótniami rodziców i wyzwaniami dorastania. To właśnie z jej perspektywy poznajemy tę opowieść. Myślę, że książka świetnie obrazuje jeszcze do niedawna powszechnie obowiązujący styl wychowywania, w którym to dzieci były traktowane na równi z meblami, ciągle tylko plątały się dorosłym pod nogami i ogólnie im mniej zawracały głowę, tym lepiej. Jednak mimo wszystko, pośród tego całego smutku i samotności, w tej prozie skrywa się również sporo nieuchwytnego ciepła, przytulności - to prawdziwie słodko-gorzka lektura.
Od pierwszych stron "Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" otula gęstym, mięsistym, bardzo obrazowym stylem. To naprawdę świetny, wyróżniający się debiut, który co krok zaskakuje pięknymi, bardzo plastycznymi zdaniami oraz nieoczywistymi metaforami. Bardzo pożywna proza, którą czysta się znakomicie, a ten nieco duszny, oblepiający nastrój lat 90' pozostanie że mną na długo. Literatura piękna przed duże P. Będę uważnie i bardzo niecierpliwie wypatrywała kolejnych książek autorki. Baaaardzo polecam!
"Wizyta" - Katharina Volckmer
Nie umiem obiektywnie ocenić tej książki. Mam wrażenie, że coś mi umyka, jakieś drugie dno, ironia, a może po prostu sięgnęłam po nią w niewłaściwym momencie, ale na płaszczyźnie czysto subiektywnej, emocjonalnej - nie podobała mi się ta lektura. "Wizyta" to dziwaczny eksperymentalny monolog, strumień świadomości jakim pacjentka raczy swojego lekarza podczas badania. Seksroboty, fantazje seksualne z Hitlerem w roli głównej, miłosne perypetie, rodzinne sekrety - czego w tej książce nie ma! To pozycja mocno obrazoburcza, miałam wrażenie, że miejscami na siłę kontrowersyjna oraz w dużej mierze zwyczajnie... nudna. Jedyne ciekawsze dla mnie spostrzeżenia to te dotyczące problemów tożsamościowych współczesnych Niemców, ich postrzegania Żydów, dziedzictwa winy, ale na ile jest to lektura reprezentatywna dla całego narodu, ciężko powiedzieć. Wszelkie inne, potencjalnie intrygujące treści giną niestety w natłoku bezsensownej gadaniny - a przynajmniej ja nie umiałam jej docenić. To chyba najsłabsza Pauza, którą do tej pory przeczytałam, co oczywiście nie zmienia faktu, że nadal uwielbiam to wydawnictwo.
"Lecz po dziś dzień, panie doktorze, żyjący Żyd stanowi dla każdego Niemca przyczynę wielkiego podniecenia - w dzieciństwie nikt nas nie przygotował na coś takiego. Przywykliśmy wyłącznie do Żydów martwych albo zgnębionych, patrzących na nas z nieskończonych szarych fotografii albo z jakiegoś dalekiego wygnania, zawsze bez uśmiechu, podczas gdy my zaciągnęliśmy u nich wieczny dług. (...) W naszej wyobraźni żaden Żyd nie mógłby być zwykłym taksówkarzem."
Lipiec, Mazury, nowe książki
Lipiec minął nie wiadomo kiedy, podobnie jak nasz wakacyjny wyjazd na Mazury - czas z dwójką dzieci pędzi jakby na podwójnym przyspieszeniu. 😅 Gdzieś w międzyczasie udało mi się połknąć kolejne smakowite lektury - apetyt na czytanie, szczególnie reportaży, mam bowiem ogromny, gorzej z dostępnością wolnego czasu. Co oczywiście nie przeszkadza mi w robieniu zapasów na kryzysowe czasy. Oto stosikowe efekty. 😜
Kilka wakacyjnych kadrów na pamiątkę:
Subskrybuj:
Posty (Atom)