poniedziałek, 31 stycznia 2022 | By: Annie

Skromny stos styczniowy

                    Dumna jestem ogromnie z mojego styczniowego stosu, a najbardziej z jego (nie)wielkości, bowiem ograniczenie nieco zakupów, a przede wszystkim ciut rozsądniejsze do nich podejście, to jeden z moich głównych planów i celów na 2022 rok. Na razie udaje mi się dzielnie trwać w tym postanowieniu, co więcej, większość z tych nowości udało mi się już nawet przeczytać! Niestety, wczoraj przyjechały do mnie trzy wielkie pudła pełne literatury, które zostawiłam na przechowanie u rodziców, więc mimo samoograniczenia, styczeń i tak zamykam tonąc w lawinie książek, haha 😜 Teraz czekam jeszcze tylko niecierpliwie na dostawę regałów, które powędrują do mojego kącika czytelniczego na pięterku. Mam nadzieję, że wyrobią się jak najszybciej, bowiem trzeci trymestr ciąży nie jest dla mnie zbyt łaskawy - męczy mnie wejście po schodach, w nocy nie mogę spać, włożenie rajstop staje się powoli prawdziwym wyzwaniem... Ciążowy mózg również daje czasem popalić. Zostały dwa miesiące - z jednej strony jestem przerażona, że to już ZARAZ, a z drugiej nie mogę się już naprawdę doczekać. 😜

Przynajmniej mam wygodną podpórkę pod książkę;)
wtorek, 18 stycznia 2022 | By: Annie

"Pierwszy oddech" - Olivia Gordon

                    Na widok zapowiedzi wydawniczej tej książki szybciej zabiło mi serce. Czekałam niecierpliwie na jej premierę (swoją drogą kilka razy przesuwaną), kupiłam ją natychmiast, jak tylko było to możliwe, postawiłam na półce... i bałam się po nią sięgnąć przez kilka dobrych miesięcy. Bałam się, że nie udźwignę jej emocjonalnie, że przeczołga mnie psychicznie - ja nadal świeżo pamiętam myśl, która pojawiła się w mojej głowie zaraz po urodzeniu Laurki - że właśnie oto stworzyłam swój najsłabszy punkt. I z czasem tylko się w tym utwierdziłam. Pojawienie się dziecka to bowiem odkrycie zupełnie nowego wymiaru - zarówno szczęścia, jak i zmartwień. I mając w pamięci jak przeżywałam przedłużony o kilka dni pobyt Laurki w szpitalu po porodzie, nie wyobrażam sobie co muszą czuć rodzice dzieci spędzających długie miesiące na oddziale neonatologii... 

                   Pierwsze zaskoczenie po lekturze - nie przeżyłam jej aż tak emocjonalnie, jak się spodziewałam - widocznie uodporniłam się dzięki codziennym porcjom szpitalnych opowieści męża. Autorka, sama będąca matką wcześniaka, zgrabnie przeplata swoje wspomnienia z opowieściami innych rodzin oraz z historią perinatologii i neonatologii. Pionierskie operacje wewnątrzmaciczne, jak powstawało USG, diagnostyka prenatalna, pierwsze próby ratowania wcześniaków, bardzo ciekawe spojrzenie czym tak naprawdę jest choroba genetyczna... dla mnie to była po prostu niesamowicie interesująca lektura - zarówno jako dla osoby zaintrygowanej tematem od strony naukowej, jak i dla kobiety w ciąży (choć raczej nie poleciłabym tej książki innym ciężarnym). "Pierwszy oddech" to jednocześnie skarbnica wiedzy medycznej i świadectwo bolesnych doświadczeń wielu rodzin - naprawdę piorunująca mieszanka.
wtorek, 11 stycznia 2022 | By: Annie

"Pypcie na języku" - Michał Rusinek

                    Styczeń powitał nas ponurymi i deszczowymi dniami, a niestety, taka aura idzie u mnie w parze z niekontrolowanymi napadami ciążowej śpiączki. Zatem w związku z tym, że ostatnio odpływam średnio po dwóch stronach lektury, sięgnęłam po felietony, czyli formę idealną do czytania z doskoku, w biegu, w międzyczasie - jednym słowem bardzo kompatybilną z życiem matki. ;)

                    "Pypcie na języku" to zbiór tekstów o przeróżnych językowych smaczkach i niuansach - począwszy od zabawnych nazwisk, przez absurdy języka PRLu, aż po komiczne nazwy podróbek czy spolszczenia angielskich słów - a to tylko pierwsze z głowy przykłady. Książkę w większości poznawałam w formie audiobooka, jednocześnie układając puzzle, i z perspektywy czasu ogromnie żałuję, że nie zaznaczałam sobie fragmentów, które wywołały u mnie napady głośnego śmiechu - a było ich naprawdę sporo! Mogłabym się ich nauczyć na pamięć i teraz błyszczeć anegdotami w towarzyskich sytuacjach. ;) Michał Rusinek to prawdziwy erudyta, dowcipny i porywający gawędziarz, krakowski inteligent starej daty - wymierający, niezwykle cenny gatunek, a możliwość słuchania jak czyta własne teksty (ten głos!!!) to była naprawdę czysta przyjemność i inteligentna, błyskotliwa rozrywka. Nie mogę się doczekać kolejnych książek z tej serii, które planuję sobie zapodać w najbliższym czasie. Również obowiązkowo w formie audiobooka, bo mam wrażenie, że w przypadku akurat tej lektury forma audio podwaja jej smak. :) 
sobota, 1 stycznia 2022 | By: Annie

Podsumowanie roku 2021

                  Wiem, że to symboliczne i dla wielu przebrzmiałe, ale ja lubię celebrować noworoczną czystą kartę. Wyzerowane liczniki, niczym powiew świeżości z otwartego okna - to wszystko działa na mnie mobilizująco i ekscytująco na myśl o tym, co może przynieść kolejnych dwanaście miesięcy...

                   W 2021 przeczytałam łącznie 52 książki (wszystkie tytuły TUTAJ) i jest to wynik jak na mnie średni, ale i tak lepszy niż się spodziewałam po naprawdę kiepskich czytelniczo początkach tego roku. :p Na zdjęciu wszystkie tytuły, które skradły moje serce, jednak numer jeden to zdecydowanie "Wizyta" Helen Phillips - niekoniecznie najlepsza literacko, ale tak bardzo 'moja', że zajęła specjalne miejsce w moim sercu. O dziwo zachwyciły mnie aż cztery zbiory opowiadań, co jest dla mnie nie lada objawieniem, jako że zawsze omijałam krótką formę szerokim łukiem. Na wyróżnienie zasługują również dwa fajne, nieuwiecznione na fotografii czytadła - "Gdzie śpiewają raki" i "Był sobie pies". Ciepło wspominam ich lekturę, ale do 'naj, najów' ciut im zabrakło. Natomiast odkryciem końcówki tego roku jest dla mnie połączenie puzzle+audiobook. Próbowałam tego już kilka razy, ale dopiero teraz zaklikało, choć jestem naprawdę okrutnie wybredna jeśli chodzi o głos lektora. Myślę, że audiobooki będą mi również często towarzyszyły w nadchodzącym roku.

                     Muszę przyznać, że 2021 był dla nas bardzo udany - to pierwszy rok, który szczęśliwie przemieszkaliśmy w naszym nowym gniazdku, a Laurka rozpoczęła przygodę z przedszkolem. To również rok, którego połowę spędziłam będąc w drugiej ciąży, więc siłą rzeczy, z mieszaniną ekscytacji, radości i przerażenia, wypatruję końcówki marca, kiedy to dołączy do nas pewien malutki chłopczyk. :) Choć na co dzień jestem raczej uporządkowana i zorganizowana, to jeśli chodzi o czytelnictwo, gdy tylko wyczuwam jakiś przymus, cień obowiązku - uciekam w przeciwną stronę. Dlatego żadnych wyzwań, postanowień i planów już nie robię - przynajmniej publicznie. Oczywiście chciałabym czytać ile się da, w miarę możliwości dzielić się swoimi wrażeniami w sieci, a przede wszystkim przetrwać najbliższy rok z dwójką małych dzieci we względnym zdrowiu psychicznym. :P

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...