sobota, 31 grudnia 2022 | By: Annie

Na pożegnanie roku 2022

                     Stary rok żegnam jak zwykle z pokaźnym stosem książek, które zasiliły moje zbiory w grudniu - zdecydowana większość to oczywiście świąteczne prezenty, choć nie powstrzymałam się też przed małymi zakupami na własną rękę. Każda z tych pozycji to dla mnie wielka radość i zacieram ręce na myśl o lekturze - oby jak najszybszej! Tylko jeszcze rozciągacz doby poproszę lub dożylne wlewy z kofeiny... Na większe podsumowania będzie mam nadzieję czas jutro, a teraz lecę czytać - spróbuję mieć bardziej okrągły książkowy wynik, bez brzydkiej 9 na końcu. ;) Bo u nas Sylwester jak zwykle na luzie - domowo, na kanapie, przytulnie i spokojnie, a w miarę możliwości filmowo-książkowo, oczywiście o ile dzieci pozwolą. 😅
poniedziałek, 12 grudnia 2022 | By: Annie

"Bardzo cichy rozwód" - Alek Rogoziński

                      Szukałam lektury lekkiej i dokładnie taką otrzymałam, dlatego nie winię jej za swoje rozczarowanie. Ja chyba po prostu żyję na co dzień w tak dużym deficycie czasu, że nawet od książki mającej stanowić jedynie lekką, wciągającą rozrywkę, oczekuję aktualnie jeszcze 'czegoś' więcej - tak, żeby po skończonej lekturze nie mieć poczucia zmarnowanego czasu. A tu niestety takie poczucie mam. :( "Bardzo cichy rozwód" to historia próby zakończenia pewnego małżeństwa - próby nieudanej, szczególnie że towarzyszy jej trup i mafijne porachunki. Mamy tu pościg po całej Warszawie, sytuacyjne żarciki - przyznaję, często całkiem zabawne, tylko... No właśnie, przeczytałam tę książkę miesiąc temu i nie pamiętam z niej nic a nic, totalnie nic nie wniosła w moje życie. Choć nie przeczę, szybko się ją czyta i jako niewymagająca rozrywka daje radę, ale dla mnie subiektywnie - szkoda czasu. 
sobota, 10 grudnia 2022 | By: Annie

Co nowego z listopada

                   Za nami trudny, prawie w całości przechorowany listopad, dwa konferencyjne wyjazdy męża i oto mamy już grudzień, a ja powoli usiłuję wkręcić się w klimat Świąt, choć jakoś weny i serca nie mam do tego w tym roku zupełnie. Jednak zanim na dobre pogrążę się w tej nieco wymuszonej, przedświątecznej gorączce, na pamiątkę zamieszczam moje listopadowe nabytki książkowe - w grudniu natomiast już nie planuję nic kupować, a jedynie dostawać. ;) Pod choinką marzy mi się oczywiście stosik smakowitych lektur, w sumie nic więcej mi do szczęścia nie trzeba, poza tym mam wszystko, a przecież książek nigdy za wiele!
środa, 2 listopada 2022 | By: Annie

Październikowy stos

                   Zebranie wszystkich nowych nabytków książkowych z danego miesiąca to dla mnie za każdym razem nie lada wyzwanie. Napływające stopniowo tytuły mają bowiem dziwną zdolność do samoistnego chowania się w najróżniejszych zakamarkach mieszkania... kilka książek odnalazłam dziś w spacerówce, kilka pod fotelem, a jedną wśród kolorowanek Laurki. A pewnie i tak o którejś zapomniałam. ;) I kiedy wreszcie zgromadzę je wszystkie w stos, zawsze, ale to zawsze jestem autentycznie zaskoczona jego wielkością! Również w październiku wydawało mi się, że nakupiłam znaczenie mniej... 🙈 Na szczęście kilka pozycji udało mi się już przeczytać - szczególnie polecam "Nigdy, nigdy, nigdy", czyli kolejny w ciągu ostatnich tygodni zachwyt literaturą norweską. Niestety, jakoś w tym roku wyjątkowo nie udało mi się zaliczyć lektury halloweenowej ("Sundialu" nie liczę, bo w ogóle mnie nie wystraszył), ale może skuszę się dziś wieczorem na pierwszy tom Serii Niefortunnych Zdarzeń. Tak się cieszę na to wznowienie, oczywiście kupiłam niby pod pretekstem dzieci, ale wszyscy wiemy jak jest naprawdę...;) 
piątek, 28 października 2022 | By: Annie

"Gwiazda poranna" - Karl Ove Knausgård

                     To nie było nasze pierwsze spotkanie, ale dopiero teraz strzelił mnie piorun i zakochałam się bez reszty. W kim? W Karlu Ove Knausgardzie i jego prozie, która zawiera absolutnie wszystko, czego łaknę i nieustannie poszukuję w literaturze - ogrom obyczajowości, niespieszne skupienie na bohaterach, głębię psychologiczną stojącą za motywami ich działań, a także wspaniały styl i skandynawski mrok, który działa bezbłędnie nawet, gdy autor opisuje upalne, letnie popołudnie. "Gwiazda poranna" to historia opowiedziana z perspektywy dziewięciu różnych bohaterów - to ich oczami odkrywamy pojawienie się na niebie nowej, olbrzymiej gwiazdy. Czy to łatwo wytłumaczalne, fizyczne zjawisko? A może coś nadprzyrodzonego, początek końca? Losy postaci podczas tego znamiennego w skutki wieczoru subtelnie się przeplatają, trzeba być czujnym - myślę, że wiele z poukrywanych smaczków niestety przegapiłam - dlatego polecam jak najmniej rozwlekać w czasie lekturę, co mnie się niestety nie udało. Knausgard bardzo umiejętnie balansuje na granicy realizmu magicznego, a strony powieści przenika nastrój grozy i czyhającego zagrożenia. Zachwyca mnie ten jego brak pośpiechu, brak silnia się na hollywoodzkie zagrywki pod publiczkę - jak widać nie są one konieczne, aby wciągnąć czytelnika, bo ja dosłownie nie mogłam się oderwać. Jak dowiedziałam się już niestety po skończeniu, "Gwiazda poranna" to początek nowego cyklu, co z jednej strony ogromnie mnie cieszy, bo nie wyobrażam siebie że to miałby być po prostu koniec, a z drugiej trochę podłamuje, bo wiem, że zanim ukażą się kolejne tomy, to wszystko pozapominam z tej lektury. 🙈 Niemniej teraz ciut odważniej spoglądam w kierunku półki, na której od lat stoi "Moja walka" - może wreszcie nadszedł jej czas? 
czwartek, 27 października 2022 | By: Annie

"Żony Konstancina" - Ewelina Ślotała

                      Wiele z książek, które czytam na Legimi kupuję również w papierze - nie trzeba do tego wiele - wystarczy mi miłe wspomnienie związane z lekturą, bohaterka, którą polubiłam, czy kilka skłaniających do przemyśleń fragmentów. "Żony Konstancina" to jedna z tych rzadkich książek, które przeczytałam na Legimi, ale absolutnie NIE planuję kupować papierowego egzemplarza. ;) Głupotka okrutna, totalne guilty pleasure, ale muszę przyznać, że wciągnęłam się i dobrze bawiłam. Oczywiście, że historia jest słabo napisana, oczywiście, że jest naiwna do bólu, ale myślę, że stanowi też dość niepowtarzalną i ciekawą sposobność zerknięcia co dzieje się za murami największych konstancińskich rezydencji - oczywiście nie zapominając, że to jednak mocno podkoloryzowana fikcja, a nie reportaż.;) Najdroższe ubrania i dodatki, domy jak z bajki, zagraniczne wycieczki własnymi samolotami.... ale i tak głównym bohaterem tej opowieści jest wszechobecna przemoc. Czy taka jest właśnie cena za życie w luksusie? A może odwrotnie - ile kosztuje szacunek do samej siebie? Za ile torebek mężczyzna kupić sobie zgodę na bicie żony? Jest w tej z pozoru płyciutkiej książce coś, co daje do myślenia, choć też bez przesady - to zdecydowanie rozrywkowa pozycja. Nie oglądam telewizji, staram się nie czytać pudelka, ale takie pozycje od czasu do czasu mnie skuszą, szczególnie, że do Konstancina mam słabość - tam zorganizowaliśmy nasz ślub, tamtędy również często przejeżdżałam jako dziecko, wypatrując przez samochodowe szyby pięknych rezydencji poukrywanych za dwumetrowymi ogrodzeniami i żywopłotami. Dlatego nie robię sobie w związku z tą lekturą wyrzutów. Ot, czysty relaks i rozrywka, których akurat potrzebowałam. ;) 
niedziela, 2 października 2022 | By: Annie

Jesienny weekend

                     Nie mam pojęcia gdzie podział się wrzesień, co więcej - przecież dopiero zaczynały się wakacje... A tu nagle październik. :) Ale witam go z radością, bardzo lubię ten miesiąc za domowe, przytulne klimaty, ciepłe swetry, żółte drzewa i chodniki pełne kasztanów... Za nami pierwszy od miesięcy weekend we czwórkę w domu, wyhamowanie, oddech, wczoraj kino, a dziś długi spacer z dziećmi po lesie w poszukiwaniu oznak jesieni. Na obiad pizza, spokojnie popołudnie z bajką Disney'a dla jednych, a z książką i kubkiem herbaty dla drugich.;) Uwielbiam takie zwykłe-niezwykłe, przepełnione spokojem, rodzinne dni, a że ze względu na pracę męża mamy ich mało - doceniam podwójnie. We wrześniu przybyło mi oczywiście sporo książek, na pamiątkę wrzucam zdjęcie stosu. Oj, mam w czym wybierać tej jesieni! A obecnie zaczytuję się w "Gwieździe porannej" Knausgarda i jestem absolutnie zachwycona! 
wtorek, 13 września 2022 | By: Annie

"Taśmy rodzinne" - Maciej Marcisz

                W kilka upalnych, sierpniowych wieczorów, w towarzystwie ciumkającego Kubusia i pysznego słonecznika, przeczytałam wreszcie "Taśmy rodzinne", czyli książkę, która krążyła na mojej orbicie czytelniczej od kilku ładnych miesięcy. Owa pozycja, rozgrywająca się na dwóch płaszczyznach czasowych, to opowieść o losach pewnej rodziny, która dorobiła się fortuny w czasach raczkującego kapitalizmu. To historia o dorastaniu, o pozorach idealnego życia, a przede wszystkim z morałem 'pieniądze szczęścia nie dają' i 'nigdy nie jest za późno, żeby się pogodzić'. Być może nostalgia za latami 90' to jeszcze nie moja tęsknota, a być może to kwestia tego, że nie polubiłam żadnego z bohaterów, w związku z czym z żadnym się nie utożsamiałam i żadnemu nie kibicowałam, ale niestety - wrażenia po lekturze mam letnie. Nie wiem czego konkretnie mi zabrakło - chyba przede wszystkim emocji. Jest zbyt przewidywalnie, powierzchownie, nie odnalazłam tu tego szumnie zapowiadanego humoru ani zachwytu obiecywanego w 10(!) blurbach. Niestety, moim zdaniem to dość przeciętna powieść, której nie wybroni sam ninetiesowy klimat (choć trzeba przyznać, że go czuć) - można przeczytać, ale zdecydowanie nie trzeba. :) 
"Włóczył się po ośrodku sam, odczuwając nastoletnią tęsknotę. Tak bardzo chciał, żeby coś się wydarzyło. Żeby coś się stało - z nim. Żeby już urósł, żeby miał włosy i mięśnie. Żeby ktoś go spotkał i dostrzegł. By otworzyły się magiczne wrota przygody, długie sekwencje zdarzeń, silne uczucia. Zakochanie. Miłość."
niedziela, 4 września 2022 | By: Annie

"Oto ciało moje" - Aleksandra Pakieła

                    Prawie ominęłam tę książkę szerokim łukiem ze względu na facebookową burzę o uprzywilejowaniu autorki, o sidłach emocjonalnego szantażu, w jakie rzekomo próbuje złapać czytelnika, a przede wszystkim przez lawinę bezlitosnej krytyki, która dosłownie zrównała tę pozycję z ziemią. Z perspektywy czasu i skończonej lektury mam poczucie, że była to burza totalnie o nic, na wyrost, okrutna i niepotrzebna, i w sumie bardzo cieszę się, że jednak ciekawość zwyciężyła, a ja spontanicznie dałam tej książce szansę, bo straciłabym możliwość poznania naprawdę ciekawego debiutu. 

                     Faktycznie, książka "Oto ciało moje" nie zachwyca literacko, jest po prostu sprawnie i dobrze napisana, ale na pewno uwagę przykuwa sama historia i w tym właśnie myślę tkwi siła tej pozycji. W formie poszatkowanych, autobiograficznych skrawków otrzymujemy tu bowiem intymny, przejmujący i bardzo szczery obraz dorastania, kształtowania relacji z własnym ciałem, aż wreszcie chorowania na bulimię. To subtelna, kobieca, delikatna lektura, która niczego nie musi udowadniać. Nie każda książka musi rzucać na kolana stylem, nie każda musi być dogłębną analizą socjologiczną zjawiska. Oszczędna, intymna proza prosto z bebechów też jest potrzebna, co więcej, bardzo taką lubię i cenię. "Oto ciało moje" połknęłam w zasadzie na raz, z wielkimi emocjami i zaangażowaniem. I piszę to nie będąc znajomą autorki, jak również nie czuje się emocjonalnie szantażowana, że książek o ważnych tematach nie można krytykować. ;) Mały offtop na koniec - przy okazji tej książki zabłądziłam przypadkiem do światka polskiej krytyki literackiej i mam wrażenie, że w dużej mierze jest to środowisko tak nieprzyjemne i toksyczne, że aż brak mi słów. Gdzie w tym wszystkim czytelnik i książki? Naprawdę nie wiem... Czuję ogromny niesmak. Cieszę się ogromnie, że istnieją blogi książkowe, że jest bookstagram i 'zwykli' pasjonaci książek. Lubię tę naszą bańkę i tylko w niej chcę poszukiwać inspiracji do kolejnych lektur i tylko w niej rozmawiać o przeczytanych książkach. Ot, zebrało mi się na wyznanie. :)
"Nigdy nie widziałam sensu w opisywaniu mojego dnia, moich uczuć. Ktoś już kiedyś zrobił to za mnie. Ja musiałam tylko wziąć do ręki żółty flamaster i znaleźć elementy własnego życia w świecie bohaterów, poskładać z nich siebie. "
czwartek, 1 września 2022 | By: Annie

Zapasy na jesień


                Kiedy mi ciężko, bo mąż na kolejnym dyżurze, a dzieci przez cały dzień dokazują, nic wieczorami nie relaksuje mnie bardziej niż szperanie w odmętach internetu w poszukiwaniu literackich smaczków za grosze. Vinted, OLX, antykwariaty na Allegro to moje małe, prywatne raje. A z każdej wyszperanej w ten sposób pozycji mam radochę dziesięć razy większą niż ze zwykłego zakupu pod wpływem reklamy z instagrama.🙃 Zatem nowa porcja zapasów literatury zrobiona, a we mnie powoli budzi się serce rasowej jesieniary i z radością zanurzam się w przutulno-domowy klimat. Zapas herbat, koc w kratę i nowa lampa także już czekają gotowe na długie, jesienne wieczory, a ja, jak zawsze, łudzę się, że dzieci dadzą mi choć trochę poczytać. ;) 
środa, 10 sierpnia 2022 | By: Annie

"Beze mnie jesteś nikim" - Jacek Hołub

                   Książki Jacka Hołuba rozkładają mnie na łopatki. Na płaszczyźnie emocjonalnej chyba żaden inny autor reportaży nie potrafi tak porazić mnie siłą pozornie zwyczajnie opowiedzianej historii. Moc i uniwersalność tych lektur tkwi właśnie w ich prostocie, świetnie wyselekcjonowanych opowieściach, braku ocen i moralizatorstwa - bo czasem mniej znaczy lepiej i Jacek Hołub doskonale o tym wie. W "Beze mnie jesteś nikim" ponownie oddaje głos swoim bohaterom - tym razem na tapecie przemoc odmieniona przez wszystkie przypadki. Jedna historia, nie powiem która, dosłownie poraziła mnie, poruszyła do łez i dała gigantycznego kopa do przemyśleń, również o moim własnym zachowaniu. Jedyny malutki zarzut - wolę jak każdy rozdział poświęcony jest osobnej historii, a nie przeplatance dwóch - łatwiej wtedy o skupienie i zaangażowanie. Ale to detal. W przeciągu kilku tygodni przeczytałam trzy reportaże Jacka Hołuba i nadal mi mało. Teraz czekam na kolejne. To była niesamowita lekcja społecznej wrażliwości, która powinna być powszechnie obowiązkowa. Bardzo polecam, wszystkim bez wyjątku. 
poniedziałek, 8 sierpnia 2022 | By: Annie

"Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" - Wiktoria Bieżuńska

                       Oto książka, która zabrała mnie w sentymentalną podróż do czasów dzieciństwa, kiedy co roku dwa tygodnie każdych wakacji spędzałam u babci mieszkającej w pewnym niedużym, prowincjonalnym miasteczku. Pamiętam długie, ciągnące się jak guma do żucia, upalne dni, ciągłą krzątaninę w kuchni, zarośnięte chwastami place zabaw, w salonie królowały meblościanka i wersalka, w kącie dracena, a na parapecie mieszkała wystawa sadzonek w opakowaniach po margarynie. Jednak na tych ninetiesowych nostalgiach podobieństwa między nami się kończą, bo życie bezimiennej bohaterki dalekie jest od wakacyjnej beztroski. Dla swoich bliskich jest niemal niewidzialna, choć wszystkimi zmysłami chłonie i obserwuje rzeczywistość, która wypełniona jest kłótniami rodziców i wyzwaniami dorastania. To właśnie z jej perspektywy poznajemy tę opowieść. Myślę, że książka świetnie obrazuje jeszcze do niedawna powszechnie obowiązujący styl wychowywania, w którym to dzieci były traktowane na równi z meblami, ciągle tylko plątały się dorosłym pod nogami i ogólnie im mniej zawracały głowę, tym lepiej. Jednak mimo wszystko, pośród tego całego smutku i samotności, w tej prozie skrywa się również sporo nieuchwytnego ciepła, przytulności - to prawdziwie słodko-gorzka lektura. 

                     Od pierwszych stron "Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" otula gęstym, mięsistym, bardzo obrazowym stylem. To naprawdę świetny, wyróżniający się debiut, który co krok zaskakuje pięknymi, bardzo plastycznymi zdaniami oraz nieoczywistymi metaforami. Bardzo pożywna proza, którą czysta się znakomicie, a ten nieco duszny, oblepiający nastrój lat 90' pozostanie że mną na długo. Literatura piękna przed duże P. Będę uważnie i bardzo niecierpliwie wypatrywała kolejnych książek autorki. Baaaardzo polecam! 
wtorek, 2 sierpnia 2022 | By: Annie

"Wizyta" - Katharina Volckmer

                   Nie umiem obiektywnie ocenić tej książki. Mam wrażenie, że coś mi umyka, jakieś drugie dno, ironia, a może po prostu sięgnęłam po nią w niewłaściwym momencie, ale na płaszczyźnie czysto subiektywnej, emocjonalnej - nie podobała mi się ta lektura. "Wizyta" to dziwaczny eksperymentalny monolog, strumień świadomości jakim pacjentka raczy swojego lekarza podczas badania. Seksroboty, fantazje seksualne z Hitlerem w roli głównej, miłosne perypetie, rodzinne sekrety - czego w tej książce nie ma! To pozycja mocno obrazoburcza, miałam wrażenie, że miejscami na siłę kontrowersyjna oraz w dużej mierze zwyczajnie... nudna. Jedyne ciekawsze dla mnie spostrzeżenia to te dotyczące problemów tożsamościowych współczesnych Niemców, ich postrzegania Żydów, dziedzictwa winy, ale na ile jest to lektura reprezentatywna dla całego narodu, ciężko powiedzieć. Wszelkie inne, potencjalnie intrygujące treści giną niestety w natłoku bezsensownej gadaniny - a przynajmniej ja nie umiałam jej docenić. To chyba najsłabsza Pauza, którą do tej pory przeczytałam, co oczywiście nie zmienia faktu, że nadal uwielbiam to wydawnictwo.

"Lecz po dziś dzień, panie doktorze, żyjący Żyd stanowi dla każdego Niemca przyczynę wielkiego podniecenia - w dzieciństwie nikt nas nie przygotował na coś takiego. Przywykliśmy wyłącznie do Żydów martwych albo zgnębionych, patrzących na nas z nieskończonych szarych fotografii albo z jakiegoś dalekiego wygnania, zawsze bez uśmiechu, podczas gdy my zaciągnęliśmy u nich wieczny dług. (...) W naszej wyobraźni żaden Żyd nie mógłby być zwykłym taksówkarzem."
poniedziałek, 1 sierpnia 2022 | By: Annie

Lipiec, Mazury, nowe książki

                  Lipiec minął nie wiadomo kiedy, podobnie jak nasz wakacyjny wyjazd na Mazury - czas z dwójką dzieci pędzi jakby na podwójnym przyspieszeniu. 😅 Gdzieś w międzyczasie udało mi się połknąć kolejne smakowite lektury - apetyt na czytanie, szczególnie reportaży, mam bowiem ogromny, gorzej z dostępnością wolnego czasu. Co oczywiście nie przeszkadza mi w robieniu zapasów na kryzysowe czasy. Oto stosikowe efekty. 😜


Kilka wakacyjnych kadrów na pamiątkę:

niedziela, 17 lipca 2022 | By: Annie

"Bez wstydu" - Karolina Rogaska

                      Ta książka niestety przełamała moją passę czytania wyłącznie doskonałych reportaży, co więcej, jestem nią mocno rozczarowana, ale co konkretnie mi w niej nie zaklikało - od paru dni myślę i myślę - i strasznie ciężko mi to sprecyzować. W "Bez wstydu" Karolina Rogaska opisuje jak wygląda praca seksualna w Polsce - kamerki, taniec na rurze, kluby dla swingersów, produkcja filmów pornograficznych, eskortki... Na pewno nie jest to przekrojowy reportaż, nie ma tu 'mrocznej' strony - wszyscy bohaterowie pracują z własnej woli i, co więcej - pracę tę lubią. To chyba właśnie pewna powierzchowność, jednostronność i wybiórczość przedstawionych historii, dziwnie położony nacisk na korzyści prostytucji, prezentowanie jej jako ciekawego, całkiem fajnego sposobu zarabiania - ta książka po prostu nie współgrała z moim poczuciem moralności. Obecne w tle narkotyki, alkohol, depresja, budowanie poczucia własnej wartości dzięki klientom - to wszystko zostaje pominięte milczeniem i nie jest rozpatrywane jako problem związany z sexworkingiem. Niestety, nie wszystkie trudności bohaterów można wytłumaczyć wyłącznie brakiem zrozumienia i akceptacji przez społeczeństwo, jak usiłuje przekonać nas autorka. 

                      Książkę czytało mi się topornie, za dużo w niej opisów wyglądu, informacji czy ktoś przyszedł punktualnie na spotkanie, a za mało głębi i emocji w rozmowach. Za dużo było również samej autorki i jej prywatnych odczuć. Przyznaję, są też momenty interesujące, ciekawostki z biznesu, różne smaczki. No i jednak lektura skłoniła mnie do pewnych przemyśleń - czy sexworking powinien być zalegalizowany, czy wprost przeciwnie - całkowicie zdelegalizowany? Czy można postrzegać go jako feministyczne zajęcie? Niestety, książki raczej nie polecam. Jest zbyt powierzchowna, jednostronna, moim zdaniem nie dotyka sedna zagadnienia. To reportaż z tezą, a takie rzadko kiedy bywają satysfakcjonujące. 
czwartek, 14 lipca 2022 | By: Annie

"Pogo" - Jakub Sieczko

                      Od lat uważnie śledzę i pochłaniam wszelkie nowości ukazujące się w tematyce okołomedycznej, więc gdy tylko wypatrzyłam "Pogo" na Warszawskich Targach Książki, moje serce zabiło mocniej. Mało mi pracowych opowieści męża, mało mi wspólnie oglądanych wieczorami seriali medycznych, lubię sobie jeszcze dołożyć odpowiednią lekturę. 😜

                      "Pogo" to zapis wspomnień i spostrzeżeń z wielu lat spędzonych na karetce na warszawskim Grochowie. Autorem jest lekarz anestezjolog, który w trakcie tej pracy poznał od poszewki ciemną stronę miasta - mroczny rewers, który skrywa meliny bezdomnych, pełne samotności mieszkania starszych osób, a także nocne kluby czy wille bogaczy. Śmierć jest bowiem zaskakująco demokratyczna, a pracując na karetce można ją poznać w każdym możliwym wydaniu. Niektóre historie dotykają do żywego, trudno się z nich otrząsnąć. Poraża zestawienie rutyny, codzienności ratowników z największym ludzkim dramatem. "Ona przeżywa właśnie najgorszy dzień swojego życia. Ja bym pospał." Sami nie postrzegają siebie jako bohaterów, choć myślę, że ciężko o bardziej wyniszczającą, trudną i niedocenianą pracę... 

                    Jakub Sieczko pisze naprawdę dobrze, zaskakuje metaforą, porównaniem, jego język jest żywy i plastyczny - często pełen sarkazmu, ironii, a kiedy indziej humoru. Na pewno nie jest to kolejna średnia literacko pozycja z półki 'wyznania kasjerki/sprzątaczki/stewardesy'. "Pogo" to lektura krótka, ale też bardzo treściwa, mądra i wspaniale napisana. Zaskakująca i przewrotna. Ważna lekcja empatii i przypominajka o tym, co w życiu ważne. Prawdziwa Warszawa i jej mieszkańcy przeglądają się w niej jak w lustrze. Bardzo polecam! 
niedziela, 3 lipca 2022 | By: Annie

"Ten dziwny wiek" - Kiley Reid

                  Oto powieść, która wreszcie przełamała mój dwumiesięczny, reportażowy ciąg i bez reszty wciągnęła mnie w swoje karty. "Ten dziwny wiek" miałam na oku od dawna, kiedy książka ta poobijała anglojęzyczny bookstagram. Zakupiłam wtedy nawet ebooka, ale dopiero premiera polskiego tłumaczenia skłoniła mnie do lektury. Połknęłam ją w dwa dni, co w mojej obecnej codzienności - dwójka dzieci na stanie, plus mąż ciągle na dyżurach lub w przychodni - jest nie lada wyczynem i chyba najlepszą rekomendacją. 

                   "Ten dziwny wiek" to współczesna opowieść o dwóch kobietach - 25-letniej, czarnoskórej Emirze oraz białej, zamożnej Alix, która zatrudnia ją do opieki nad swoimi córeczkami. Wydarzenia komplikują się, gdy pewnego dnia ochroniarz w sklepie oskarża Emirę o porwanie dziecka, którym ta się zajmowała. Książka subtelnie, a jednocześnie dosadnie opisuje tę uwierającą szczelinę, rozdźwięk między tym jacy jesteśmy naprawdę, a jak lubimy siebie sami postrzegać, szczególnie w temacie tolerancji. Podobało mi się przedstawienie każdej sytuacji z wielu punktów widzenia. Powieść wciąga, stanowi doskonałą rozrywkę, a jednocześnie zmusza do myślenia i stawia niewygodne pytania, np. czy bycie zbyt miłym lub troskliwym dla osoby czarnoskórej to też forma dyskryminacji? Świetna obyczajówka! Rozrywka z jakością. 
piątek, 1 lipca 2022 | By: Annie

"Tu jest teraz twój dom. Adopcja w Polsce" - Marta Wroniszewska

                      Jakby to było adoptować dziecko? Uratować je, zostać wybawcą, odmienić jego życie na lepsze, a w zamian otrzymać ogrom wdzięczności, miłości, szczęścia. No i oczywiście dobre samopoczucie oraz przekonanie o własnej dobroci i szlachetności w gratisie. Dla wszystkich, którzy myślą o adopcji w ten sposób (do grona którego zaliczałam się też ja) ten reportaż powinien być lekturą obowiązkową. Bezlitośnie otwiera oczy. 

                     "Tu jest teraz twój dom" to pozycja, która kompleksowo mierzy się z tematem adopcji w Polsce. Rodziny zastępcze, rodziny adopcyjne,  domy dziecka, pogotowia rodzinne, potem pierwsze kroki w dorosłość... Marta Wroniszewska wykonała ogrom rzetelnej pracy, na książkę składają się bowiem dziesiątki rozmów, historii, w których, jak w kalejdoskopie, odbija się cały szeroki wachlarz adopcyjnych możliwości. To opowieści czasami zakończone happy endem, jednak w przeważającej części ich finał rozdziera serce, jest smutny i przygnębiający. Jak się okazuje, można dać dziecku wszystko, ale krzywd i destrukcyjnych wzorców wyniesionych z domu rodzinnego nie da się już naprawić... Oczywiście system pomocy w Polsce również zawodzi... Ten reportaż usystematyzował i bardzo poszerzył moją wiedzę na temat adopcji, która do tej pory była szczątkowa. Bardzo wartościowa, świetnie napisana lektura. 
czwartek, 30 czerwca 2022 | By: Annie

Czerwcowy wysyp książek

                   Czy tylko ja dostałam w czerwcu oczopląsu od całej masy cudownych nowości wydawniczych??? Co oczywiście poskutkowało u mnie zwiększoną ilością zakupów. 🙃 Plus, jak co miesiąc, nie mogłam się oprzeć szperaniu w antykwariatach na allegro w poszukiwaniu nieco starszych, nieco już zapomnianych książek. Na wakacje planuję mały odwyk zakupowy, na razie na oku mam tylko dwie premiery, więc jestem dobrej myśli! 😜 
wtorek, 28 czerwca 2022 | By: Annie

"Życie Violette" - Valerie Perrin

                    Pierwsze w tym roku prawdziwe ciepłe, wiosenne dni upłynęły mi w towarzystwie powieści cudownej, nietuzinkowej - prawdziwej literackiej perełki. Myślę, że nie mogłam trafić lepszej lektury na ten wyjątkowy okres w roku, kiedy każdy spacer odurza zapachem kwiatów, a przyroda, podobnie jak tytułowa Violette, powoli odradza się do życia. Czego w tej książce nie ma! Jest zagadka, jest miłość, a przede wszystkim ogrom obyczajowości w moim ukochanym, pełnym detali wydaniu. Na kartach powieści autorce udało się ukazać wielobarwne ludzkie życie w jego wszystkich możliwych odcieniach.

                     Tytułowa Violette pracuje jako dozorczyni na cmentarzu, co stanowi doskonały pretekst do snucia wielu pobocznych historii o jego 'mieszkańcach'. Jednak osią główną fabuły jest życie samej Violette, które poznajemy stopniowo, nitki losów bohaterów powoli się splatają, a my odkrywamy tę niezwykle wzruszającą, chwytającą za serce historię. Owa powieść stanowi zachwyt nad życiem, celebrację przyrody oraz radości płynącej z drobnych darów codzienności, a jednocześnie to bardzo smutna i przepełniona bólem lektura. Słodycz i gorycz wymieszane w idealnych proporcjach. Dla mnie to powieść doskonała, zamierzam nakupić więcej egzemplarzy i obdarowywać nimi wszystkich w koło przy najbliższej okazji. "Życie Violette" zostanie ze mną na długo, to jedna z tych niezwykle rzadkich książek, kiedy po przeczytaniu ostatniej strony w mojej głowie natychmiast pojawiła się myśl 'kiedyś do niej wrócę'. 
piątek, 24 czerwca 2022 | By: Annie

"Moje rozmowy z dziećmi" - Krystyna Janda

                    Jestem fanką Krystyny Jandy. Zachwyt jej felietonami i dziennikami zbiegł się u mnie w czasie z możliwością podziwiania jej na scenach Teatru Polonia i Och-Teatru w absolutnie najgenialniejszych kreacjach aktorskich. Shirley Valentine, Maria Callas, Danuta W., Boska, Pomoc domowa, Biała bluzka... po prostu nie ma drugiej takiej aktorki, a przy okazji tak fascynującej i inspirującej kobiety. 

                     Siłą rzeczy literacko dotarłam w końcu do "Moich rozmów z dziećmi", czyli felietonów opisujących dyskusje Jandy z jej synami i wnuczką na przeróżne tematy życiowe. Miłość, wiara, patriotyzm - to naprawdę fascynujące jak dzieci postrzegają rzeczywistość, jak na niektóre tematy potrafią spojrzeć świeżym okiem i zaskoczyć szczerym skojarzeniem. Czasem daje to do myślenia, zatrzymuje w miejscu refleksją lub śmiechem. :) "Moje rozmowy z dziećmi" to również ciekawa możliwość podejrzenia prywatnego życia rodzinnego aktorki - jak to jest mieć taką mamę czy babcię? Na pewno niełatwo, ale też nigdy nudno. :) To jedna z tych lektur, które potrafią sprawić, że na sercu robi się jakoś cieplej i lżej. Miła, lekka, zabawna, ale także dająca do myślenia pozycja. 
wtorek, 21 czerwca 2022 | By: Annie

"Niegrzeczne" - Jacek Hołub

                    W ostatnich tygodniach literacko ciągnie mnie wyłącznie w kierunku non-fiction. Moje ukochane, gęste, wielowątkowe powieści muszą zatem cierpliwie poczekać na inny, lepszy czas - próbowałam zacząć kilka 'pewniaków' - ku mojemu zdziwieniu, totalnie nie zaklikało. Taka faza, więc akceptuję i pokornie podążam w stronę reportażu, eseju, memoiru. Szczególnie interesuje mnie obecnie tematyka społeczno-medyczno-feministyczna, mam więc w czym wybierać. 

                     "Niegrzeczne" to druga po "Żeby umarło przede mną" książka Jacka Hołuba, którą miałam okazję przeczytać. I tak sobie myślę, że na ten moment sięgnę po wszystko, co jeszcze napisał i napisze w przyszłości ten autor. Bardzo odpowiada mi stosowana przez niego forma snucia narracji - całkowite oddanie głosu bohaterom historii, cierpliwe i pokorne ich wysłuchanie, bez oceniania, wartościowania, co automatycznie hamuje również moje zapędy w tym kierunku. "Niegrzeczne" to zbiór kilku historii rodzin zmagających się z autyzmem, zespołem Aspergera lub ADHD dziecka. To również opowieść o niewydolnym systemie, tytanicznej pracy rodziców oraz o lekcji tolerancji, którą nasze społeczeństwo ma nadal do odrobienia. Historie przejmują, chwytają za serce, uwrażliwiają. W końcu to opowieści o prawdziwych ludziach... samo życie. Bardzo polecam. To jedna z tych książek, które powinien przeczytać każdy, bez wyjątku. W końcu lekcja empatii i zrozumienia sama się nie odrobi. 
sobota, 18 czerwca 2022 | By: Annie

"Okrutna jak Polka" - Paulina Młynarska

                   Uwielbiam Paulinę Młynarską - za jej cięty język, błyskotliwą inteligencję i również za to, że jako niewinną nastolatkę uświadomiła mnie dlaczego absolutnie każda kobieta powinna być feministką. :) Jej kolejne książki kupuję zawsze w ciemno, jak również stopniowo nadrabiam sobie wcześniejsze tytuły, które wyszły spod jej pióra. Zatem w pewne czerwcowe, parne przedpołudnie kilka dni temu, gdy Laurka była jeszcze w przedszkolu, a Kubuś beztrosko sobie drzemkował w wózku, rzuciłam się na świeżynkę "Okrutna jak Polka" i połknęłam ją błyskawicznie, z ogromnym smakiem. To była, jak zawsze, uczta. :)

                     Owa pozycja to zbiór felietonów stanowiących komentarz do bieżących wydarzeń ze świata i z Polski. Tematy to przede wszystkim feminizm, ruch #MeToo, prawa kobiet, dziadersi. Mam wrażenie, że ten zbiór na tle poprzednich jest bardziej gorzki w smaku, drapieżny, bezkompromisowy, miejscami powiedziałabym, że nawet nieco zbyt agresywny w tonie. Ale nadal bardzo intelektualnie stymulujący, ciekawie napisany, choć niestety większość treści kojarzyłam wcześniej z internetu, to jedyny minus, proszę o więcej nowych tekstów! I muszę przyznać, że nikt nie potrafi mi dać takiego kopa do feministycznych przemyśleń jak Paulina Młynarska - każda jej książka przesiąknięta jest cudowną, siostrzaną energią. Bądźmy zatem dla samych siebie i innych kobiet dobre, wyrozumiałe, wspierające - po prostu. A ja, jak dorosnę, chcę zostać Pauliną Młynarską.🙃 

czwartek, 9 czerwca 2022 | By: Annie

"Żeby umarło przede mną" - Jacek Hołub

                    Naszedł mnie ostatnio apetyt na dobry reportaż społeczno-obyczajowy, a że lubię dość beztrosko podążać za moimi czytelniczym zachciankami, to kilka dni później w moje ręce zawitał również cudny, nieduży, reportażowy stosik, który teraz ze smakiem stopniowo pożeram. Oczywiście króluje Wydawnictwo Czarne. :) 

                     Na pierwszy ogień wybrałam "Żeby umarło przede mną", poruszającą książkę Jacka Hołuba, w której przedstawionych zostało pięć historii rodzin zmagających się z niepełnosprawnością dzieci. Historii różnych, historii przejmujących, poruszających, niesamowicie szczerych, takich, że aż boli serce. Wszystkie je łączy kilka wspólnych elementów - postać matki-siłaczki, zupełny brak pomocy od państwa, a także dojmująca samotność. Nie wiem co to za wewnętrzny masochizm każe mi czytać takie pozycje, samej będąc mamą dwójki maluchów, ale za ich sprawą zdaję sobie sprawę ze swojego uprzywilejowania, bańki w której żyję. Tego typu książki to dla mnie zawsze lekcja wiedzy i pokory. Uczę się nie oceniać, rozumieć. A z drugiej strony gdzieś na końcu języka czuję też niesmak z powodu własnego podglądactwa - jakby moje szczęście smakowało lepiej w kontrze do cudzego nieszczęścia... Mam kaca moralnego. A także spory materiał do przetrawienia. "Żeby umarło przede mną" to naprawdę świetny reportaż - tak mała objętość, a potrafi wywołać całą lawinę rozważań i emocji. I tak sobie myślę, że Polska to naprawdę straszny, smutny i chory kraj do życia, szczególnie z niepełnosprawnym dzieckiem. 
piątek, 3 czerwca 2022 | By: Annie

Stos majowy, potargowy :)

                    Maj, ten chyba najbardziej książkowy miesiąc w roku, zaowocował u mnie takim oto stosem smakowitych lektur. Większość to łupy z Targów Książki, a do pozostałej części przyczyniła się promocja Wydawnictwa Poznańskiego, nocne buszowanie po antykwariatach na allegro oraz nagły apetyt, który naszedł mnie na reportaże. Trzy książki że stosu już przeczytane, zacieram ręce na myśl o pozostałych tytułach! A że Kubuś ostatnio śpi wyłącznie przyssany/przytulony do mnie, więc siłą rzeczy większość dnia spędzam siedząc i czytając, i nie powiem, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało. ;) 
niedziela, 1 maja 2022 | By: Annie

Kwiecień w książkach

                       Kwiecień spędziłam głównie w stanie odurzenia cudownym, mleczno-niemowlakowym zapachem, a ostatni jego tydzień także na próbach ogarnięcia naszej nowej codzienności po powrocie męża do pracy, z chorą przedszkolaczką i półtoramiesięcznym bobasem na pokładzie. Bywa pięknie, bywa ciężko, jest męcząco, a czasem idzie też zwariować. ;) Na szczęście są babcie, a ja tradycyjnie odpoczywam myśląc o książkach, zamawiając książki, no i oczywiście je czytając. Oto moje kwietniowe łupy, z czego około połowy stanowią zdobycze z cudnej wyprzedaży zorganizowanej przez krytyków literackich na rzecz Ukrainy w Najlepszej księgarni. Reszta to efekt mojej pazerności na nowości. :) Zacieram ręce na myśl o wszystkich lekturach, choć obecnie ograniczam się tylko do tych, które mam dostępne również w postaci ebooka i audiobooka. Ku własnej pamięci, tak teraz wygląda moje czytanie - kilka rozdziałów przesłuchanych na spacerze, kilka połkniętych na kindlu podczas nocnych karmień, a czasem uda mi się nawet dorwać papierowy egzemplarz i chwilę spokoju z kawą. I parę książek w miesiącu można tak przeczytać. :) 

czwartek, 28 kwietnia 2022 | By: Annie

"Spacerujący z książkami" - Carsten Henn

                       Myśląc o tej powieści nie mogę się zdecydować czy jest ona tylko naiwnie urocza, czy jednak przekroczyła już barierę kiczu. Jak każdy nałogowy czytelnik mam bowiem ogromną słabość do książek o książkach, co niestety sprowadza mnie co jakiś czas na literackie manowce... 

                     "Spacerujący z książkami" to historia pewnego starego księgarza, który napotyka na swej drodze (metaforycznie i dosłownie) pewną małą, rezolutną dziewczynkę, co - tak, zgadliście;) - odmienia jego życie. Osobiście nie jestem fanką motywu w literaturze pod tytułem 'dziecko wyjawia prawdziwy sens życia dorosłym' i tu też był on nieco irytujący. Ale jednocześnie książka ma w sobie pewien urok, czuć w niej autentyczną miłość do literatury i przy odrobinie dobrej woli oraz przymknięciu oka na fabularną prostotę, można 'otulić się tą opowieścią niczym ciepłym kocem w chłodny wieczór'. ;) Jednym słowem to lektura z półki tych krzepiących i urokliwych, ale wyłącznie dla współpracujących, odpowiednio nastawionych czytelników, tzn. potrafiących pohamować krytycyzm i po prostu beztrosko biorących z książki to, na co mają ochotę. Mi się to chyba udało, bo czas spędzony w towarzystwie "Spacerującego z książkami" wspominam miło i przyjemnie. Choć bez szału. ;) 
wtorek, 26 kwietnia 2022 | By: Annie

Dwa bestsellerowe thrillery - "Zamknij wszystkie drzwi" Riley'a Sagera i "Pod kluczem" Ruth Ware

                Czas w codzienności z noworodkiem to kapryśna bestia. Nocne maratony karmienia i lulania potrafią ciągnąć się w nieskończoność, z kolei najdłuższa nawet drzemka trwa tyle co mgnienie oka. A potem patrzysz wstecz i nagle orientujesz, że nie wiadomo kiedy minęły cztery tygodnie, a Twój noworodek właśnie zamienił się w niemowlaka. ;) Jestem zdumiona jak szybko to zleciało, a jeszcze bardziej, że udało mi się w tym okresie sporo przeczytać! Pierwotnie zaczęłam kilka trudniejszych lektur, ale szybko porzuciłam ambicje, bo odkryłam, że to, czego obecnie potrzebuję, to wyłącznie wciągająca fabuła i dreszczyk emocji - coś, co utrzyma mnie przytomną nawet podczas najdłuższego nocnego karmienia. Za mną zatem kilka thrillerów, oto wrażenia z dwóch z nich:

                      "Zamknij wszystkie drzwi" Riley'a Sagera to historia jakby na miarę szyta pod mój gust - Nowy Jork, klaustrofobiczna tajemnica luksusowego apartamentowca i bohaterka na życiowym zakręcie. Książka została zadedykowana Irze Levinowi, i faktycznie całkiem zgrabnie nawiązuje klimatem do jego kultowego "Dziecka Rosemary", nie będąc jednocześnie retellingiem. Dosłownie nie mogłam się oderwać od lektury, czytałam w każdej wolnej chwili. Bardzo polecam!!! 

                        "Pod kluczem" to książka, która mam wrażenie, że wręcz wyskakuje z lodówki, była polecana nieskończoną ilość razy na bookstagramie i booktubie, więc postanowiłam sprawdzić o co cały ten szum. To moje drugie po "W ciemnym, mrocznym lesie" podejście do twórczości Ruth Ware i ponownie - szału nie ma. Owa pozycja to historia opiekunki do dzieci, która podejmuje pracę w dziwnym, pół nowoczesnym, pół wiktoriańskim domu na odludziu, z którego 
uciekły cztery poprzednie nianie. Opowieść początkowo intryguje, wciąga, jednak zakończenie mnie totalnie rozczarowało, a sama historia też ma moim zdaniem sporo luk logicznych. Taki thrillerowy średniak, a niezły klimat niestety nie uratował niedociągnięć w fabule. Rozczarowanie. 
piątek, 1 kwietnia 2022 | By: Annie

Marcowe nowości :)

                       W marcu przybyło mi stosunkowo niewiele książek (na zdjęciu brakuje "Tragedii na Przełęczy Diatłowa" oraz "Internatu", które chwilowo przygarnęli rodzice), ale za to 23 marca pojawił się ktoś najważniejszy - nowy czytelnik dołączył do rodziny. :)
                     
                      Pomału oswajamy nową, piękną rzeczywistość już we czwórkę, a ja przypomniałam sobie ile to książek można pochłonąć na kindlu podczas nocnych maratonów karmienia.;) 

Kubuś:)

piątek, 4 marca 2022 | By: Annie

"Suka" - Pilar Quintana

                    Kolumbia, nieprzystępne wybrzeże Pacyfiku, wokół selwa, wilgoć, bieda. Na pierwszym planie złamane serce kobiety, której nie dane jest zostać matką, a swe uczucia przelewa na przygarniętą suczkę. Niestety, nie potrafiłam podarować tej historii serca, choć obiektywnie niczego jej nie brakuje. Myślę, że to kwestia nie samej książki, a obecnej sytuacji na świecie - ciężko zatracić się w fikcji, martwić się przeżyciami wymyślonych bohaterów, kiedy wszędzie wokół rozgrywa się tyle prawdziwych ludzkich dramatów. Niemniej nadal bardzo lubię czytać różnorodnie, egzotycznie, za sprawą literatury zwiedzać świat - wizytę w Kolumbii zaliczam do udanych, choć obawiam się, że nie zapadnie mi w pamięć na dłużej. Duszy, wilgotny klimat poczułam, ale samą historię niespełnionego macierzyństwa - niekoniecznie. Literacka ciekawostka, ale nie rzuciła mnie na kolana. Zabrakło emocji. :(

wtorek, 1 marca 2022 | By: Annie

Nowe nabytki z lutego

                    Choć moja głowa i myśli przebywają ostatnio w zupełnie innych rejonach, staram się bezproduktywnie nie zamartwiać, a w ryzach utrzymuje mnie ta nasza zwykła-niezwykła codzienność z ciągle chorym przedszkolakiem i moim wielkim, skaczącym brzuchem. No i książki, książki, książki... one zawsze działają. Oto nowe nabytki z lutego. 
Ile jeszcze zdążę przeczytać przed TYM dniem???
środa, 2 lutego 2022 | By: Annie

"Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa" - Grady Hendrix

                  Początek lat 90', amerykańskie Południe. Grupa podmiejskich gospodyń domowych postanawia założyć klub książki, jednak nie czytają w nim poradników czy grzecznych romansów, oj nie. Połączyła je bowiem literacka fascynacja zbrodnią, kryminałami, krwawymi lekturami, a zdobyta w ten sposób wiedza okazuje się niezwykle przydatna, gdy w okolicę sprowadza się pewien wampir... Jednym słowem "Gotowe na wszystko" spotykają "Buffy: Postrach wampirów". 😜

                    Ta książka to czysta rozrywka, nieco przerysowana, na granicy pastiszu. Jak na horror nie jest zbyt straszna, ma zaledwie kilka makabrycznych opisów. Jej lektura cudnie wciąga, dla mnie była też szczególnie bliska poprzez postać głównej bohaterki - żony lekarza, matki dwójki dzieci, kochającej czytać gospodyni domowej - mogłam się w pełni utożsamić. 😅 Nie mogę również pominąć jakości wydania - obcowanie z tą książka to była czysto sensoryczna przyjemność - ten gruby papier, ilustracje, zapach... Bez zbędnych analiz - po prostu doskonale się bawiłam przy tej lekturze. Cieszę się, że na mojej półce czeka już kolejna pozycja autora, "Moja przyjaciółka opętana" - jestem jej ogromnie ciekawa! 
poniedziałek, 31 stycznia 2022 | By: Annie

Skromny stos styczniowy

                    Dumna jestem ogromnie z mojego styczniowego stosu, a najbardziej z jego (nie)wielkości, bowiem ograniczenie nieco zakupów, a przede wszystkim ciut rozsądniejsze do nich podejście, to jeden z moich głównych planów i celów na 2022 rok. Na razie udaje mi się dzielnie trwać w tym postanowieniu, co więcej, większość z tych nowości udało mi się już nawet przeczytać! Niestety, wczoraj przyjechały do mnie trzy wielkie pudła pełne literatury, które zostawiłam na przechowanie u rodziców, więc mimo samoograniczenia, styczeń i tak zamykam tonąc w lawinie książek, haha 😜 Teraz czekam jeszcze tylko niecierpliwie na dostawę regałów, które powędrują do mojego kącika czytelniczego na pięterku. Mam nadzieję, że wyrobią się jak najszybciej, bowiem trzeci trymestr ciąży nie jest dla mnie zbyt łaskawy - męczy mnie wejście po schodach, w nocy nie mogę spać, włożenie rajstop staje się powoli prawdziwym wyzwaniem... Ciążowy mózg również daje czasem popalić. Zostały dwa miesiące - z jednej strony jestem przerażona, że to już ZARAZ, a z drugiej nie mogę się już naprawdę doczekać. 😜

Przynajmniej mam wygodną podpórkę pod książkę;)
wtorek, 18 stycznia 2022 | By: Annie

"Pierwszy oddech" - Olivia Gordon

                    Na widok zapowiedzi wydawniczej tej książki szybciej zabiło mi serce. Czekałam niecierpliwie na jej premierę (swoją drogą kilka razy przesuwaną), kupiłam ją natychmiast, jak tylko było to możliwe, postawiłam na półce... i bałam się po nią sięgnąć przez kilka dobrych miesięcy. Bałam się, że nie udźwignę jej emocjonalnie, że przeczołga mnie psychicznie - ja nadal świeżo pamiętam myśl, która pojawiła się w mojej głowie zaraz po urodzeniu Laurki - że właśnie oto stworzyłam swój najsłabszy punkt. I z czasem tylko się w tym utwierdziłam. Pojawienie się dziecka to bowiem odkrycie zupełnie nowego wymiaru - zarówno szczęścia, jak i zmartwień. I mając w pamięci jak przeżywałam przedłużony o kilka dni pobyt Laurki w szpitalu po porodzie, nie wyobrażam sobie co muszą czuć rodzice dzieci spędzających długie miesiące na oddziale neonatologii... 

                   Pierwsze zaskoczenie po lekturze - nie przeżyłam jej aż tak emocjonalnie, jak się spodziewałam - widocznie uodporniłam się dzięki codziennym porcjom szpitalnych opowieści męża. Autorka, sama będąca matką wcześniaka, zgrabnie przeplata swoje wspomnienia z opowieściami innych rodzin oraz z historią perinatologii i neonatologii. Pionierskie operacje wewnątrzmaciczne, jak powstawało USG, diagnostyka prenatalna, pierwsze próby ratowania wcześniaków, bardzo ciekawe spojrzenie czym tak naprawdę jest choroba genetyczna... dla mnie to była po prostu niesamowicie interesująca lektura - zarówno jako dla osoby zaintrygowanej tematem od strony naukowej, jak i dla kobiety w ciąży (choć raczej nie poleciłabym tej książki innym ciężarnym). "Pierwszy oddech" to jednocześnie skarbnica wiedzy medycznej i świadectwo bolesnych doświadczeń wielu rodzin - naprawdę piorunująca mieszanka.
wtorek, 11 stycznia 2022 | By: Annie

"Pypcie na języku" - Michał Rusinek

                    Styczeń powitał nas ponurymi i deszczowymi dniami, a niestety, taka aura idzie u mnie w parze z niekontrolowanymi napadami ciążowej śpiączki. Zatem w związku z tym, że ostatnio odpływam średnio po dwóch stronach lektury, sięgnęłam po felietony, czyli formę idealną do czytania z doskoku, w biegu, w międzyczasie - jednym słowem bardzo kompatybilną z życiem matki. ;)

                    "Pypcie na języku" to zbiór tekstów o przeróżnych językowych smaczkach i niuansach - począwszy od zabawnych nazwisk, przez absurdy języka PRLu, aż po komiczne nazwy podróbek czy spolszczenia angielskich słów - a to tylko pierwsze z głowy przykłady. Książkę w większości poznawałam w formie audiobooka, jednocześnie układając puzzle, i z perspektywy czasu ogromnie żałuję, że nie zaznaczałam sobie fragmentów, które wywołały u mnie napady głośnego śmiechu - a było ich naprawdę sporo! Mogłabym się ich nauczyć na pamięć i teraz błyszczeć anegdotami w towarzyskich sytuacjach. ;) Michał Rusinek to prawdziwy erudyta, dowcipny i porywający gawędziarz, krakowski inteligent starej daty - wymierający, niezwykle cenny gatunek, a możliwość słuchania jak czyta własne teksty (ten głos!!!) to była naprawdę czysta przyjemność i inteligentna, błyskotliwa rozrywka. Nie mogę się doczekać kolejnych książek z tej serii, które planuję sobie zapodać w najbliższym czasie. Również obowiązkowo w formie audiobooka, bo mam wrażenie, że w przypadku akurat tej lektury forma audio podwaja jej smak. :) 
sobota, 1 stycznia 2022 | By: Annie

Podsumowanie roku 2021

                  Wiem, że to symboliczne i dla wielu przebrzmiałe, ale ja lubię celebrować noworoczną czystą kartę. Wyzerowane liczniki, niczym powiew świeżości z otwartego okna - to wszystko działa na mnie mobilizująco i ekscytująco na myśl o tym, co może przynieść kolejnych dwanaście miesięcy...

                   W 2021 przeczytałam łącznie 52 książki (wszystkie tytuły TUTAJ) i jest to wynik jak na mnie średni, ale i tak lepszy niż się spodziewałam po naprawdę kiepskich czytelniczo początkach tego roku. :p Na zdjęciu wszystkie tytuły, które skradły moje serce, jednak numer jeden to zdecydowanie "Wizyta" Helen Phillips - niekoniecznie najlepsza literacko, ale tak bardzo 'moja', że zajęła specjalne miejsce w moim sercu. O dziwo zachwyciły mnie aż cztery zbiory opowiadań, co jest dla mnie nie lada objawieniem, jako że zawsze omijałam krótką formę szerokim łukiem. Na wyróżnienie zasługują również dwa fajne, nieuwiecznione na fotografii czytadła - "Gdzie śpiewają raki" i "Był sobie pies". Ciepło wspominam ich lekturę, ale do 'naj, najów' ciut im zabrakło. Natomiast odkryciem końcówki tego roku jest dla mnie połączenie puzzle+audiobook. Próbowałam tego już kilka razy, ale dopiero teraz zaklikało, choć jestem naprawdę okrutnie wybredna jeśli chodzi o głos lektora. Myślę, że audiobooki będą mi również często towarzyszyły w nadchodzącym roku.

                     Muszę przyznać, że 2021 był dla nas bardzo udany - to pierwszy rok, który szczęśliwie przemieszkaliśmy w naszym nowym gniazdku, a Laurka rozpoczęła przygodę z przedszkolem. To również rok, którego połowę spędziłam będąc w drugiej ciąży, więc siłą rzeczy, z mieszaniną ekscytacji, radości i przerażenia, wypatruję końcówki marca, kiedy to dołączy do nas pewien malutki chłopczyk. :) Choć na co dzień jestem raczej uporządkowana i zorganizowana, to jeśli chodzi o czytelnictwo, gdy tylko wyczuwam jakiś przymus, cień obowiązku - uciekam w przeciwną stronę. Dlatego żadnych wyzwań, postanowień i planów już nie robię - przynajmniej publicznie. Oczywiście chciałabym czytać ile się da, w miarę możliwości dzielić się swoimi wrażeniami w sieci, a przede wszystkim przetrwać najbliższy rok z dwójką małych dzieci we względnym zdrowiu psychicznym. :P

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...