„Jesień” to książka wymagająca skupienia, wyciszenia, podarowania jej otwartego i delikatnego serca – a w zamian otrzymujemy bardzo subtelną historię pewnej nietypowej przyjaźni, która połączyła staruszka Daniela i młodziutką Elisabeth. Opowieść została utkana na kanwie snów i wspomnień, chaotycznych fragmentów przeszłości, okraszona anegdotami z życia mało znanych osób świata kultury. Nie ma tu wartkiej, jednoliniowej akcji, to nie jest historia opowiedziana od a do z, z jednoznaczną puentą i finałem. Jest to natomiast refleksyjna, niespieszna, poszatkowana proza, choć moim zdaniem trochę za mało w niej emocji. Książka niestety nie dotyka dogłębnie zapowiadanych tematów, takich jak brexit, nie poczułam również klimatu jesieni, na co bardzo liczyłam. Choć jednocześnie sam nastrój opowieści - melancholijny, refleksyjny, nostalgiczny - dobrze koresponduje z jesienią w sercu, więc myślę, że tkwi w tym jakiś głębszy artystyczny zamysł. Cieszę się, że wreszcie przeczytałam tę książkę – to była przede wszystkim uczta pięknego, bogatego języka i świetnego pisarstwa, choć sama historia mnie nie porwała. W planach mam jednak oczywiście kolejne pory roku, które już czekają na mojej półce w przepięknych wydaniach WABu.
"Jesień" - Ali Smith
Jesień to dla mnie zawsze czas większego skupienia na domu,
rodzinie i… literaturze. Długimi, przytulnymi wieczorami moje myśli niekontrolowanie
uciekają ku książkom - snuję plany czytelnicze, wynotowuję kolejne smakowite
premiery, a męża wysyłam do paczkomatu po kolejne łupy. ;) Ogromnie cieszę się,
że u progu październikowych dni, w morzu innych, niezwykle kuszących tytułów, udało
mi się wreszcie sięgnąć po twórczość Ali Smith – jej powieści miałam na moim radarze czytelniczym jeszcze na
długo przed ich polską premierą.
Życiowy update ;)
Blog zarósł pajęczynami. Znowu ;(. Zaniedbałam go ostatnio okrutnie, ale przyznam, że przy nigdy niekończących się obowiazkach domowych, z super aktywną trzylatką u boku i ciągle dyżurującym mężem, moje życie to ciągła sztuka ustalania priorytetów. I tak oto, zamiast pisać o książkach, wolę je po prostu w tych moich nielicznych okruchach wolnego czasu czytać... Laurka rozpoczęła we wrześniu przygodę z przedszkolem, więc liczę, że teraz wreszcie uda mi się trochę ponotkować - chciałabym napisać przynajmniej o części najfajniejszych książek, które udało mi się w ostatnich miesiącach przeczytać. Natomiast to tylko do wiosny, bowiem wtedy dołączy do nas ktoś jeszcze i z czytaniem może ponownie być kiepsko. 😉 Jeśli ktoś jest ciekaw więcej prywaty, to zapraszam na mojego instagrama, tam udaje mi się od czasu do czasu coś wrzucić. 😉 A tymczasem, jako że traktuję blog jako mój książkowy pamiętnik, zamieszczam zdjęcia stosików z ostatnich miesięcy - teraz chyba zabiorę się za czytanie czegoś horrowego. W najbliższych planach mam też "Lincolna w Bardo", bo co roku planuję go przeczytać w okolicy Wszystkich Świętych i co roku zapominam. 🙈 Trzymajcie kciuki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)