Obudziłam się dziś rano z dziwnym poczuciem, że zapomniałam o czymś ważnym. Coś mnie tknęło, zaswędziała intuicja. Sprawdziłam. Dziś mija równo 10 lat od kiedy założyłam bloga. :)
Książki zawsze były obecne z moim życiu, dorastałam pośród wypełnionych regałów, od dziecka kocham czytać. Kiedy pewnego dnia podczas seansu przypadkowego szperania w internecie odkryłam świat blogów książkowych, nie miałam wątpliwości - to coś dla mnie. Zakładając bloga miałam 17 lat. Było zimowe, niedzielne przedpołudnie, a ja, ucząc się na błędach i podpatrując takich gigantów jak Miasto Książek, odpaliłam Bloggera i zaczęłam działać. :) Startowałam totalnie bez planu i jakichś większych ambicji. Tym bardziej doceniam jak wiele dobrego wydarzyło się w moim życiu dzięki tej jednej spontanicznej decyzji. Współpraca z wydawnictwami, praca w proofreadingu, milion cudownych książek, na które natrafiłam dzięki innym blogerom, wspaniałe znajomości, również w realu. :) Miałam okazję być świadkiem złotej ery blogów książkowych, za którą bardzo tęsknię i wspominam z wielką nostalgią, jak również obserwować dziesiątki aferek, które trzęsły swego czasu blogosferą, pamiętam również takie księgarnie jak Weltbild itd. Czuję się trochę jak dinozaur. ;) Od samego początku traktuję blog jako mój osobisty pamiętnik ze spotkań z literaturą. Piękną pamiątkę, kronikę czytelniczego dorastania – bo tak naprawdę blog uchwycił praktycznie całe moje dorosłe życie, wszystkie dotychczas najważniejsze literackie spotkania, wielkie książkowe miłości, zachwyty, zmieniający się i dojrzewający gust. Blog był świadkiem odkrywania twórczości najważniejszych dla mnie autorów, ale również zdania matury, skończenia studiów, ślubu, urodzenia dziecka. Przez te wszystkie lata były momenty kiedy totalnie go zaniedbywałam, jak również takie, kiedy pisałam notkę niemal codziennie. Nie wyobrażałam sobie bez niego życia.
Rok 2021 rozpoczął się dla nas prawdziwą jazdą bez trzymanki pod hasłem ‘przeprowadzka’ – pakowanie, wożenie, rozpakowywanie po nocach itd. Szybka, ciut niespodziewana mobilizacja, ogromne zmęczenie, ale teraz z wielką ulgą mogę napisać – jesteśmy w pełni przeprowadzeni. :) Powoli wracam na czytelnicze tory… samej mi ciężko w to uwierzyć.... nie skończyłam w tym roku jeszcze żadnej książki. :( Ale wracam stęskniona, wygłodniała do czytania i pisania – nowe mieszkanie, nowa biblioteczka, nowa dekada – to zobowiązuje! :)