niedziela, 15 września 2019 | By: Annie

"Droga" - Cormac McCarthy

                           Tydzień zajęło mi mozolne przebrnięcie przez tę pozornie cienką, choć niezwykle gęstą i niełatwą lekturę. "Droga" Cormaca McCarthy'ego to pozycja chyba już kultowa, której pewnie nikomu przedstawiać nie trzeba. To przygnębiająca, smutna historia wędrówki ojca i syna przez postapokaliptyczne pustki, przez świat składający się z mroku i popiołu. To zapis walki o przeżycie, bez głębszego celu i sensu, to opowieść o ludziach obdartych ze sztuki, kultury i godności, jak zwierzęta nastawionych tylko na przetrwanie, a jednak wciąż ze zdumiewającymi przebłyskami człowieczeństwa. To przerażająco mroczna, nihilistyczna, ale też niesamowicie wartościowa lektura, którą - przyznam szczerze - czytało mi się okropnie ciężko, momentami niemal musiałam się zmuszać do dalszego brnięcia przez tekst. Dlaczego? Po pierwsze, jesteśmy dosłownie wrzuceni w sam środek opowieści, a moment, w którym dołączamy do wędrówki bohaterów sprawia wrażenie losowego. Zostajemy zanurzeni od razu po uszy w ten spowity mrokiem świat, bez żadnych wyjaśnień, jakichkolwiek wstępów czy wprowadzeń. Dodatkowo autor nie ułatwia nam adaptacji i w trakcie snucia historii, która sama w sobie składa się z fragmentów, rzuca czytelnikowi ledwie strzępki informacji, za pomocą których można sobie jako tako poskładać tę historię i domyślić się przyczyn apokalipsy. Po drugie, moje serce pękało raz za razem, bo od kiedy sama jestem mamą, moja wrażliwość względem krzywdy dzieci wzrosła tysiąckrotnie, czułam niemal fizyczny ból czytając niektóre opisy z wtuloną we mnie podczas snu Laurką. Po trzecie, język - bogaty w zawiłe opisy i metafory, wyszukany, dość trudny w odbiorze - miałam poczucie jakbym stała za szybą - ciężko było mi się w niego wgryźć, a przez to czytać szybko i wciągnąć się w historię. 

                       Mimo, że wyliczam tu same minusy, to cieszę się bardzo, że wreszcie sięgnęłam po ten kultowy tytuł, bo choć ostatnio literatura ma dla mnie charakter bardziej użytkowo-rozrywkowy, to jesień wywołała we mnie potrzebę powrotu do dawnego stylu czytania - czyli sięgania po pozycje trudniejsze, nieco uwierające, będące intelektualnym wyzwaniem i wyjściem poza własną strefę komfortu. I taką właśnie pozycją była dla mnie "Droga", która niestety nie zachwyciła mnie i nie rzuciła na kolana, ale wydaje mi się, że to raczej kwestia mojego odwykłego od ambitniejszej prozy umysłu, niż niedostatków lektury. Zastanawiam się też czy tak mroczna, ponura i depresyjna książka może się w ogóle 'podobać' i 'sprawiać przyjemność', czy wywołanie dyskomfortu i trudności z czytaniem nie było właśnie celem zamierzonym autora... Nie mam też poczucia, że udało mi się dotrzeć do 'dna' tej opowieści i w pełni ją zrozumieć. Myślę jednak, że wbrew wszystkiemu "Droga" wywarła na mnie duży wpływ i nie raz będę wracała do niej myślami. Bo czasem lubię się tak literacko zmęczyć...
"Czym różni się to, czego nigdy nie będzie, od tego, czego nigdy nie było?"

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...