Z pamiętnika młodej mamy...
W mojej nowej, pięknej i niezwykle absorbującej codzienności czasami powraca do mnie myśl o blogu. Przelotnie, nagle, jak przebłysk - gdy noszę Laurę i oglądamy kolorowe okładki książek na półkach lub czasem, gdy mignie mi przed oczami czyjaś recenzja w internecie. Tęsknię. I nawet układam sobie w myślach wrażenia o kolejnych przeczytanych lekturach - ale czasu, żeby je spisać tak bardzo brakuje. Trafiło mi się bardzo aktywne, ciekawskie, ale też niesamowicie pogodne dziecko, które potrzebuje ciągłego towarzystwa, przytulania i zabawiania. Żywe srebro. :) Ratuje mnie kindle wraz z Legimi – i tych parę książkę w miesiącu udaje się pochłonąć przy okazji karmienia. Kto ciekawy, co udało mi się przeczytać, zapraszam na mojego Goodreadsa. Ostatnio łykam także sporo pozycji parentingowych. I niezliczone artykuły o wychowaniu, żywieniu, rozwoju… Niemniej, wraz z ukończeniem przez Laurę sześciu miesięcy, chciałam może nie tyle odkurzyć to miejsce, co choć na chwilę odwiedzić. Porwało mnie życie i zwykłe-niezwykłe macierzyństwo, dni wypełnione po brzegi miłością, radością oraz zmęczeniem... ale wrócę tu, wiem to na pewno. Jutro lub za rok. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)