Rok
2018 zamykam z bilansem 50 przeczytanych książek - czytałam dużo
literatury błahej, połknęłam kilka thrillerów oraz całkiem
sporo powieści o tematyce okołociążowej. Odkryłam przyjemność
z sięgania po poradniki, pod koniec roku z apetytem pochłaniałam
reportaże o tematyce medycznej. W ciąży nie miałam zupełnie
skupienia do czytania, a jak skupienie wreszcie wróciło, to
skończył się czas wolny. Niemniej i tak jestem zadowolona z mojego
wyniku. Najlepsza książka? Chyba kolejny rok z rzędu nie doznałam
jakiegoś jednego wielkiego olśnienia literackiego, jednak
zdecydowanie najbardziej podobała mi się soczysta opowieść Mario
Puzo o rodzinie włoskich imigrantów w Nowym Jorku - mowa tu
oczywiście o wielobarwnej "Dziesiątej
alei". Najgorszej książki nie wybieram - szczerze mówiąc
moje oczekiwania względem literatury ostatnio dramatycznie spadły -
cieszę się z każdej chwili, kiedy mogę sobie poczytać,
satysfakcjonują mnie nawet te naiwne, błahe i głupiutkie
opowiastki. Co więcej, świadomie po takie sięgam, bo głównie do
takich mam skupienie i chęci po całym dniu.
Postanowienia
na nowy rok? Pisać na bieżąco notki na bloga, ale również wrócić
do przeczytanych i nieopisanych książek. Planów czytelniczych nie
snuję, bo jak będzie z czytaniem w 2019 - nie umiem zupełnie
powiedzieć. Chcę po prostu cieszyć się codziennością, doceniać
drobiazgi, każdy dzień, a życie urozmaicać sobie dobrą
literaturą. Rok temu napisałam: "Życzę
sobie, że gdy za rok spojrzę na dzisiejszą notkę, uśmiechnę się
do myśli, że obecne marzenia się spełniły." - i spełniło
się wszystko, co do joty - jestem wdzięczna i szczęśliwa - mnie samej ciężko w to uwierzyć, ale naprawdę mam wszystko o czym marzyłam. :) I Wam również spełnienia wszystkich marzeń serdecznie życzę!