Łakomie rzuciłam się na tę pozycję, ale
przeczytanie jej zajęło mi nadspodziewanie dużo czasu. Przede
wszystkim zawiodły styl i język – niesamowicie toporne, bełkotliwie, nie wiem
czy to kwestia stylu pisania autorki, czy też kiepskiego tłumacza.
W każdym razie zdania wchodzą do głowy ze zgrzytem i bólem. Nie
ma lekkości, narracja nie płynie wartko, nie miałam przyjemności
z czytania, bo ciągle musiałam główkować – o co chodzi w danym zdaniu czy akapicie. Autorka niby ironizuje, niby żartuje, ale momentami
łapałam się na myśli – co ona brała podczas pisania!? Czy naprawdę świadomie to napisała i opublikowała?! Szkoda,
bo po cudnym początku narobiłam sobie smaka na klimat lat 70’, a
książka tak naprawdę opiera się tylko na jednym,
pseudo-szokującym stwierdzeniu, wałkowanym bez końca – Carrie
miała romans z Harrisonem, ale on był nieprzystępny emocjonalnie.
Ta-da. I to niestety już wszystko, co ma do zaoferowania ta lektura... Informacje zupełnie niewspółmierne do wysiłku, który trzeba włożyć, aby przebrnąć przez nudny i kiepsko napisany tekst... "Pamiętnik księżniczki" to niesamowicie męcząca pozycja, ale jeśli zastanawiacie się czy naprawdę da się napisać prawie 300 stron wywodu o niczym, niezmąconego jedną głębszą, nieegocentryczną myślą - to ta książka z pewnością odpowie na to pytanie. ;)
"Posłuchajcie zagadki, mili przyjaciele:
Czemu mówię tak dużo
Mówiąc tak niewiele?" - cytat i zarazem esencja tej książki
0 komentarzy:
Prześlij komentarz