Walizka spakowana. Już jutro lecę
stęskniona przez ocean prosto w ramiona męża i zaczynamy nasze długo wyczekiwane, amerykańskie wakacje! Wątpię, żebym w trakcie podróży miała możliwości oraz
skupienie do pisania na blogu, natomiast planuję wygospodarować czas na czytanie – w
samolocie, na wydmach Cape Cod, w drodze podczas jazdy, w parku
Boston Common, w Central Parku i gdzie tylko nadarzy się okazja. W
walizce mam 9 sukienek i zero powieści – po raz pierwszy w życiu. Nastała u mnie era Kindla - co prawda nie pachnie papierem, ale jednak doceniam jego niesamowitą wygodę. ;) Planuję natomiast poszaleć po
amerykańskich księgarniach – ciekawe co tam na półkach króluje. Oczywiście pokażę stosik po
powrocie. Mąż zapowiedział, że będzie mnie rozpieszczał,
więc zamierzam korzystać, hihi. Przy okazji spędzimy w Nowym Jorku naszą pierwszą rocznicę ślubu - can't wait. :) Oczywiście przedwyjazdowy plan czytania
przewodników i samych książek o Ameryce spalił na panewce, ale nie
przejmuję się - na co innego miałam akurat smaka. Jestem natomiast dumna z kilku zmian, które udało mi
się wprowadzić w moim życiu w lipcu, i oby tak dalej... :)
Ciekawa jestem jak spodobają mi się Stany,
jak odbiorę Nowy Jork... To ma być początek dłuższej znajomości,
więc mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.. ;)
Do napisania w sierpniu!
1 komentarzy:
Pięknie, zazdroszczę tej podróży życia! Baw się dobrze i korzystaj z życia ile się da! Kindle jest rzeczywiście idealnym rozwiązaniem w podróży. Ale nie czytaj za dużo, zwiedzaj i poznawaj ludzi!
Prześlij komentarz