"Życie tak zwyczajne" - Weronika Wierzchowska
Żeby napisać cos więcej o moich polekturowych wrażeniach, muszę
na wstępie poczynić pewne wyznanie – otóż mam alergię na
historię, gdy czytam o zaborach, ułanach i drewnianych chałupach
dostaję wysypki, przed oczami mam śmierdzących, bezzębnych
„Chłopów”, a także morzy mnie natychmiastowy sen. Jeśli
chodzi o historię Polski, to moja ignorancja na tym polu niemal
zrównuje się z niechęcią. Nie jestem z tego dumna, natomiast nic
nie poradzę, że taka tematyka ani trochę mnie nie interesuje i nie
kręci. Ziew i już. Zatem gdybym pokusiła się o przeczytanie opisu, gdybym tylko wiedziała, że za sprawą tej oto książki, a właściwie pewnego dziennika, który otrzymuje w
prezencie główna bohaterka, cofnę się aż do początków XIX wieku, że będę czytała o zaborach i niesieniu kaganka
wiedzy ciemnemu ludowi… Oj, wtedy na pewno nie zdecydowałabym się
na lekturę. Niemniej nie widziałam, a wśród tłumu babskich
czytadeł z jednej kalki, ta pozycja przykuła moją uwagę ładną
okładką, w oko wpadło również zdanie, że to o nauczycielce
chemii.. (a sama mam podobny epizod w karierze, hihi). Szukałam
bowiem na szybko książki lekkiej i łatwostrawnej – takiej, którą
będzie mi się dobrze czytało na nudnych wykładach. I która umili
mi czas, a jednocześnie nie będzie ode mnie nic wymagała. I w
zasadzie „Życie tak zwyczajne” spełniło moje oczekiwania…
ach, jak zaczęłam czytać o PRL’u to takiego smaka sobie
narobiłam, że to będzie drugie „Serce w słonecznikach”, ale
jednak nie - zaraz cofnęliśmy się w czasie dalej i dalej… I w
zasadzie (o dziwo) przeżyłam to całkiem bezboleśnie i oceniając
w ramach literatury czysto spożywczej – przeczytałam bez bólu. A
nawet mi się podobało. Ot, czytadło dla zabicia czasu, średniej
ligi, przeciętnie napisane. Nic nie irytuje, ale i nic nie zachwyca.
Natomiast jeśli akurat nie macie nudnego wykładu do przewegetowania
lub po prostu cenicie sobie swój czas wolny i lubicie gdy książka
stanowi jednak ‘cos więcej’, „Życie tak zwyczajne” możecie
sobie spokojnie darować. Powieść nie jest zła, ale jest tyle
innych, o niebo lepszych…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarzy:
Prześlij komentarz