niedziela, 9 października 2016 | By: Annie

Neapol śladem książek Eleny Ferrante


               Usiądź wygodnie i zrelaksuj się. A teraz, na przekór deszczowej pogodzie za oknem, wyobraź sobie obłędnie niebieskie, śródziemnomorskie niebo oraz słońce mieniące się w wodach Zatoki Neapolitańskiej. Majestatycznego Wezuwiusza, który góruje nad miastem i wąskie, strome przejścia między obdrapanymi kamienicami. Suszące się pranie, hałas, pizzę sprzedawaną na każdym rogu. Brud, włoską fantazję w ruchu drogowym, głośne rozmowy w dialekcie. Proponuję filiżankę włoskiego espresso lub cappuccino z pianką (pamiętaj, że we Włoszech pija się je tylko przed południem! ;)). Wygodnie? Wszystko masz? Zatem zapraszam na wycieczkę... Zwiedzimy Neapol tropem książek Eleny Ferrante.

                 Jeśli nie przeczytałaś/eś jeszcze wszystkich części serii lub dopiero planujesz lekturę – nie bój się, nie będzie tu spojlerów. Rąbka tajemnicy uchylę jedynie na tyle, na ile będzie to niezbędne, nie zdradzę jednak więcej niż opis na okładce. Jeśli natomiast wolisz, aby treść książek stanowiła zupełną niespodziankę - rozumiem - lepiej przerwij czytanie tej notki już teraz. A dla tych, którzy nie znają jeszcze książek Eleny Ferrante, a jednak chcą wyruszyć w podróż z nami – krótkie streszczenie. Owa czterotomowa seria to zapis historii przyjaźni dwóch dziewczyn wywodzących się z biednej dzielnicy Neapolu. Towarzyszymy im przez dekady - począwszy od lat 50', przez burzliwe lata 60' i 70'. Aż do czasów obecnych... To zapis historii ich przyjaźni, ale też życia i przemian społecznych. Owa seria jest wyjątkowa także pod względem językowym i stylistycznym. Dla mnie osobiście - arcydzieło i odkrycie roku.

Zaczynajmy.


                          Na początek odwiedzimy dzielnicę, w której Lina i Elena przyszły na świat, dorastały i mieszkały przez długi czas. Rione Luzzatti. Mam mieszane uczucia - przyznam, że z jednej strony pozytywnie zaskoczyła mnie ta okolica, a z drugiej trochę jednak rozczarowała. Na podstawie opisów w internecie oraz samej książki spodziewałam się miejsca niebezpiecznego i zapuszczonego – takiego, przez które należy jak najszybciej przejść nie rozglądając się na boki, a jednocześnie bardzo klimatycznego, do szpiku przesiąkniętego Neapolem. Co natomiast zobaczyłam - spokojną dzielnicę mieszkalną, całkiem zadbaną (jak na Neapol), niemal wymarłą w ciągu dnia. Bez charakteru, a na pewno nieprzystającą do książkowych wyobrażeń. Biorę poprawkę na czas, który upłynął od opisywanych wydarzeń, niemniej spodziewałam się czegoś bardziej 'z pazurem'. Oceńcie sami...

Czy to może być jeden ze sklepów rodziny Solara..?
Czyżby stacja benzynowa męża Carmeli Peluso? ;)
Majestatyczny Wezuwiusz w tle.
Schowana pośród kamienic Parrocchia Sacra Famiglia, czyli kościół do którego uczęszczały Elena i Lina wraz z rodzinami. 
Słynny tunel pod torami, którym dziewczyny chciały dotrzeć nad morze...
                  Całkiem niedaleko, gdy przemieścimy się w kierunku północno-zachodnim, mieści się Liceo Classico Statale G. Garibaldi, czyli liceum, do którego uczęszczała Elena. 

               Zachodni Neapol to zupełnie inny świat niż chociażby pobliskie Quartieri Spagnoli, które obfituje w wąskie przejścia i sznury suszącego się prania. To lepsze, bogatsze oblicze miasta - pełne luksusowych sklepów i zadbanych Włoszek. W jednej z pięknych kamienic na Corso Vittorio Emanuele mieszkała nauczycielka z liceum - profesor Galiani. Natomiast na zdjęciu poniżej widnieje Piazza dei Martiri, czyli plac, gdzie mieścił się sklep Solarów - w którym Lina sprzedawała zaprojektowane przez siebie buty. I faktycznie, na placu znajduje się kilka sklepów z obuwiem - między innymi Salvatore Ferragamo i Emporio Armani.. ;)

Pobliska Via Chiaia - czyli pierwsze zetknięcie dziewczyn z wielkim i bogatym światem.
Galeria Umberto - miejsce luksusowych zakupów.
I dla porównania - jedna z uliczek Quartieri Spagnoli
                    Dziękuję pięknie za wspólną podróż. Mam nadzieję, że nikt nie usnął z nudów, a niektórzy nawet dobrze się bawili. :) Ze swojej strony gorąco polecam wycieczkę do Neapolu - miasto jest niedrogie, a ma niesamowity i niepodrabiany klimat. Warto odkryć, choć pewnie nie każdego zachwyci w równym stopniu, co mnie. Przyznaję - jest brudne i niezbyt bezpieczne, ale przestrzegając podstawowych zasad (nie włóczyć się po ciemku, pilnować torebki...), naprawdę, nie ma się czego bać.

                 Ze smutkiem odkryłam, że podobno tożsamość Eleny Ferrante nie jest już dłużej tajemnicą... Ja jednak dalej chcę tkwić w tej cudownej bajce niewiedzy. Bo czyż w obecnych czasach, kiedy wszystko można wygooglować w przeciągu kilku sekund, tajemnica nie smakuje po prostu lepiej..? Czy nie pięknie mieć w życiu choć jedną zagadkę, nad którą można się zastanawiać, głowić i w wolnych chwilach wyobrażać sobie przeróżne jej rozwiązania..? I Neapol też taki właśnie jest - nieprzystający do współczesnego świata - nieuporządkowany, niepokorny, tajemniczy - wymyka się wszelkim próbom klasyfikacji i schematom. Ale przez to wlaśnie tak autentyczny... Trzeba chcieć, trzeba drążyć, na własną rękę zgłebiać jego zaułki i sekrety. Zanurzyć się całym sobą w ten klimat, znaurkować w życie. A wyobraźnia pracuje na całego. To miasto skradło mi serce, przyznaję... :)

Ciao! Jeszcze tu wrócę!

1 komentarzy:

bookworm* pisze...

Super!!! Dzięki za możliwość podróżowania razem z Tobą :) Fajnie było zobaczyć na zdjęciach miejsca, które dotychczas tylko się sobie wyobrażało ;)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...