środa, 10 lutego 2016 | By: Annie

"Król kebabów i inne zderzenia polsko-obce" - Marta Mazuś

                   Zapamiętajcie to nazwisko - myślę, że Marta Mazuś jeszcze nieźle namiesza w świecie polskiego reportażu. Jej styl to lekkie pióro, ale najeżone celnymi puentami i jakby mimochodem poczynionymi spostrzeżeniami, które w magiczny sposób potrafią objąć temat jako spójną całość. Nie masz poczucia wysiłku, lektura przychodzi łatwo i przyjemnie... Choć to tylko zwodnicze pozory, gdyż "Król kebabów", czyli krótkie historie o życiu emigrantów w Polsce, przy dłuższym obcowaniu, okazują się być książką niewygodną, uwierającą w dobre samopoczucie i samozadowolenie, zmuszającą do opuszczenia swojej strefy komfortu - daje do myślenia. Bo prawda jest wstydliwa,  a ogrom obrzydliwej hipokryzji wprost nie do ogarnięcia. Czuję wstyd, ze jestem częścią tego zakłamania - na co dzień, zarówno w życiu codziennym, jak i w internecie, obracam się w wąskim światku osób wykształconych, inteligentnych, oczytanych, otwartych. Myślę, że mogę śmiało i bez przesady napisać, że ta książka otworzyła mi oczy na społeczeństwo wokół...

                   Gdy myślę o sobie wiem na pewno, że uwielbiam różnorodność , multikulturowość - to właśnie tak mnie zawsze zachwyca w Londynie - koegzystowanie dziesiątek kultur, restauracje serwujące dania kuchni całego świata, wielojęzyczne księgarnie czy łatwo dostępne tłumaczenia prozy nigeryjskich lub laotańskich twórców. Chciałabym mieszkać w innym kraju - a najlepiej w kilku różnych. Powoli marzenia te nabierają coraz bardziej realnych kształtów. Czuję się obywatelką świata, nie czuję się też lepsza ani gorsza od kogokolwiek, bez względu na pochodzenie... Czy jestem otwarta i tolerancyjna? Mam nadzieję, gdyż są to dla mnie jedne z najważniejszych zalet... Paradoksalnie, wydaje mi się, że generalnie homofobiczni Polacy bardzo lubią mówić i myśleć o sobie, jako o osobach tolerancyjnych, otwartych, przyjaznych - a to wielkie słowa. Mam wrażenie, że ta dziwna potrzeba zapewniania i jednocześnie dyskusji na ten temat - ocenianie,  wartościowanie - stanowi to sprzeczność samą w sobie. Dla mnie tolerancja to właściwie neutralność, właśnie brak potrzeby ciągłego zapewniania wszystkich wokół 'ja akceptuję'. Bo przeważnie w tych zapewnieniach pojawia się jeszcze jedno małe, choć w sumie najważniejsze 'ale'...  Ten cytat z książki mówi o Polakach więcej niż niejeden esej czy wykład: "Ja nie mam rasistowskich poglądów, nie należę do żadnej organizacji nacjonalistycznej, przeszkadza mi tylko, że mój szwagier jest muzułmaninem."  Oczywiście uogólniam, mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony...

                  Miliony Polaków emigrują w poszukiwaniu lepszego życia - większych zarobków, przyjaźniejszych warunków bytu. Wielu z nich opiera się na pomocy socjalnej, chętnie pobierając zasiłki czy zapomogi. Wielkie oburzenie, protesty budzi już sama sugestia, że ktoś chciałby tę pomoc nieco ograniczyć, zawęzić - bo przecież 'nam się należy', prawda? Nie mogę pojąć skąd w nas, Polakach, taka hipokryzja - skąd ten całkowity brak zrozumienia dla emigrantów, którymi przecież sami często jesteśmy, kierowani dokładnie tymi samymi pobudkami - marzeniem o lepszym życiu. Może to właśnie objaw braku rozwiniętej empatii i wyobraźni, wynikający między innymi z niskiego poziomu czytelnictwa..? Nie mówię tu oczywiście o obecnej sytuacji we Francji, Niemczech czy Turcji - o niekontrolowanej lawinie uchodźców - to trudna sytuacja, nie mam tu dokładnie sprecyzowanego poglądu. Dużo do myślenia dała mi powieść "Nie mów, że się boisz" - będę jeszcze o niej pisała na blogu. Mam wrażenie, że jest to problem tak zapętlony, tak skomplikowany historycznie, politycznie i ekonomicznie, że po prostu nie ma tu jednego dobrego i tym bardziej prostego rozwiązania. Wracając natomiast do tematu, mam tu głównie na myśli zwykłych emigrantów, obecnych w niewielkiej ilości w naszym życiu codziennym - jednego Murzyna w klasie czy Wietnamczyka na osiedlu, poniżanych i dyskryminowanych, określanych mianem 'złodziei, którzy kradną nam pracę' - pogardzanych, odrzucanych, a nawet napadanych na zasadzie 'nienawidzę cię, bo jesteś inny'. Na nasze szczęście lub nieszczęście żyjemy w takim raju, że nawet uchodźcy od nas uciekają... "Źle sobie tę Polskę wybrała  - wszyscy, których on zna, nawet w tym ośrodku, starają się, żeby tam nie trafić. Przecież nawet Polacy uciekają z Polski."

                  A na koniec słodko-gorzka puenta: "Międzykulturowe porozumienie jest jednak możliwe. Udaje się zwłaszcza wtedy, gdy innego wyjścia po prostu nie ma."

1 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mam na oku tę książkę. Lubię czytać o życiu.

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...