Rozpoczęłam
już zajęcia na uczelni i zanurzyłam się w chmurze uczelnianych
obowiązków – wykładów, ćwiczeń, sprawozdań. Trwa pracowity
październik, ale wciąż czytam dużo, korzystając z jazdy metrem
czy nudnych wykładów. Tylko do notek nie miałam ostatnio głowy –
mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni. Pisanie bloga książkowego
to dla mnie zawsze ogromna przyjemność i satysfakcja, ale często
również ciągły wyścig pomiędzy szybko rosnącym stosikiem
przeczytanych pozycji, a jeszcze szybciej gromadzącymi się
zaległymi notkami. Dawno temu obiecałam sobie, że nigdy nie będę
robiła tu nic na siłę – trzymam się skrupulatnie tego
postanowienia, bo wiem jak łatwo przyjemność może zmienić się w wyrzut
sumienia lub obowiązek – co już nie raz ze smutkiem obserwowałam
w naszym blogowym światku. Oczywiście staram się opisywać
wszystkie książki w miarę na bieżąco, po kolei, ale nie ma się
co oszukiwać – gdy czyta się tyle co my-maniacy książkowi –
czyli bez kokieterii: dużo lub bardzo dużo – bardzo łatwo
zatonąć w lawinie zaległości. To tak z cyklu – 'anegdotka' lub
'co w trawie piszczy' naszło mnie na przemyślenia, gdyż
przeglądając książki przeczytane we wrześniu odkryłam, że na śmierć zapomniałam o Agacie Christie – miałam opublikować notkę, uleciało
z pamięci. Nie wspominając tu o innych zaległościach, które pozostały mimo dwóch miesięcy wakacji - wciąż staram się pamiętać o nich gdzieś tam w tyle głowy. ;)
Zawsze mam problem z pisaniem któregoś z kolei postu o
tym samym autorze – bo co nowego można napisać o genialnych
kryminałach Christie? Że są mistrzowskie, że zachwycają, że
znowu nie zgadłam kto zabił? Że podziwiam ten niezwykły umysł, w którym powstały tak misterne, z pozoru zagmatwane, a jednocześnie niezwykle logiczne zagadki? To wszystko już było... ;) Tym razem
mój ulubiony detektyw Poirot leci samolotem, gdy na pokładzie
dochodzi do zaskakującego morderstwa. „Śmierć w chmrach” to zamknięta przestrzeń i ograniczona grupka podejrzanych - czyli jest tak, jak lubię najbardziej. Uwielbiam te kryminały! Przeczytam wszystkie, co do jednego - postanowiłam.
7 komentarzy:
Lubię te książkę :) Jedna z ciekawszych od Christie.
I bardzo dobrze. Nie powinnaś pisać na siłę. To niestety widać i niezbyt często odwiedzam blogi, dla których liczy się ilość...
Jeżeli jest Poirot to piszę się na tę książkę. Masz rację, ciężko opisywać reakcję po przeczytaniu Christie. Każda powieść jest na swój sposób po prostu dobra, dopracowana i stanowi niezłą zagwozdkę dla czytelników.
Mam w planach wszystkie książki autorki :)
A mnie właśnie Christie jeszcze nie przekonała... Do tej pory sięgnęłam tylko po jej jeden kryminał, który nie porwał mnie zanadto. Może kiedyś jeszcze Christie mnie zachwyci - kto wie? ;-)
Ty masz problem pisania kolejnych postów o pozycjach tego samego autora, a ja mam problem komentowania tych kolejnych postów... Bo co mam Ci napisać? Że nadal nie przeczytałam żadnej książki Christie?
Tym razem napiszę jednak coś nowego! Moja biblioteczka wzbogaciła się ostatnio o dwanaście jej pozycji, więc mam nadzieję, że to będzie dla mnie motywacja dla którejś przeczytania... Życzę powodzenia z notatkami!
PS. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za ten mały spam, ale zapraszam do udziału w konkursie u mnie na blogu w którym można wygrać książkę "Pocałunki piasku": http://ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com/2015/10/395-konkurs.html :)
Alicja - dwanaście nowych ksiązek Christie?! Mniam! zazdroszczę! :D czytaj, czytaj - warto ;)
Akurat tej jeszcze chyba nie czytałam. Muszę się za nią rozejrzeć!
Prześlij komentarz