niedziela, 30 sierpnia 2015 | By: Annie

"Lotnisko w Monachium" - Greg Baxter

                  Przygnębiająca książka o samotności, wyobcowaniu i życiowej pustce. Historia o byciu nieszczęśliwym na własne życzenie. Zimna i przytłaczajaco smutna. Mgła, która uwięziła bohaterów na lotnisku, to tylko pretekst do przeanalizowania wydarzeń wcześniejszych – głodowej śmierci siostry, samotnego życia w Londynie, podróży ojca z synem po Europie, w oczekiwaniu na wydanie zwłok Miriam... Lubię babranie się w emocjach, ale tu było tego za dużo, nawet dla mnie. Może to nie ten etap w moim życiu, czuję się zwyczajnie szczęśliwa, nie mam potrzeby czytania wywodów o niczym nieuzasadnionym bólu istnienia. Bo moim zdaniem szczęście nosi się w sobie i nawet mając wszystko, człowiek może sam siebie uczynić nieszczęśliwym – oczywiście pomijając tu skrajne sytuacje losowe, zdecydowana większość zależy tylko od naszego nastawienia i chęci. To nie była udana lektura, także jeśli chodzi o podróż pociągiem – nie przykuła mojej uwagi, nie wciągnęła – bardziej interesowały mnie pagórki i mijane stacje za oknem. Nużyło i męczyło mnie ciągłe skakanie po wątkach, miejscach i czasie – ciężko mi było się w tym połapać – wiadomo, uwaga w drodze jest bardziej rozproszona, trudniej też o koncentrację. I wyznam szczerze – nudziłam się. Nie jest to zła książka, na pewno umiejętnie napisana, ma swoje dobre i ciekawe momenty, ale jakoś nie po drodze mi z nią było. Nie podeszła mi. Nawet główny bohater i jego ojciec nie wzbudzili mojej sympatii – dziwne to postacie, trochę na siłę moim zdaniem wykreowane, wyolbrzymione i mdłe, a ich postępowanie niczym nieumotywowane – czemu zachowują się tak, a nie inaczej? Co kierowało Miriam? Odpowiedzi brak.... Po prostu nie uwierzyłam autorowi i jeśli tak właśnie postrzega on obraz współczesnego człowieka, to bardzo mu współczuję... Niby obyczajówka, niby ciekawy pomysł – ale coś nie zaklikało. Szkoda, ale myślę, że powieść mimo wszystko może się podobać i na pewno można czerpać dużo przyjemności z lektury, będąc akurat w melancholijnym czy refleksyjnym nastroju. Choć nie wiem czy można tu w ogóle mówić o przyjemności – to książka tak przygnębiająca i depresyjna... Kto czyta regularnie moje notki, wie na pewno, że kocham literaturę obyczajową całym sercem - jednak tym razem pokonało mnie to pesymistyczne, przegadane i przesadnie wydumane wydanie. A może to po prostu był zły czas na sięgnięcie po tego typu powieść... Szkoda. :(

1 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Zastanawiałam się, czy przeczytać. Widzę i plusy i minusy. Myślę, że jeszcze się wstrzymam. Nie chcę się denerwować przy czytaniu :)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...