poniedziałek, 29 czerwca 2015 | By: Annie

"Moralność pani Piontek" - Magdalena Witkiewicz

                    Leciutka, błaha powieść, ale też przesympatyczna, urocza i zaskakująco zabawna. Czyta się na jednym oddechu, zaśmiewając głośno raz po raz – a historia z psem sąsiadów – rewelacja! Kto czytał, ten na pewno pamięta o czym piszę... ;) Gertruda Poniatowska (de domo Piontek) to bardzo specyficzna starsza pani – zrzędzi, dyryguje i rozstawia wszystkich po kątach. W dodatku uważa się za szlachciankę oraz kolekcjonuje markowe szpilki. Gertruda i jej mąż Romuald są dumnymi posiadaczami jednego syna – wychuchanego, 35-letniego ginekologa Augustyna. Historia rozpoczyna się w momencie, w którym Augustyn odkrywa, że wreszcie dojrzał do wyprowadzki z rodzinnego domu. I zaczyna się mały koniec świata... Hihi, Gertruda zdecydowanie wymiata! 

                      Komedia pomyłek, dowcip sytuacyjny – nic ambitnego, ale powieść zdecydowanie ma swój urok – myślę, że to idealna pozycja na wakacje i gorąco polecam ją Wam na czytanie pod palemką czy też na popołudniowy relaks balkonowy. Bo szczerze mówiąc te wszystkie ambitne listy 'co czytać na plaży' i przeintelektualizowane rankingi wakacyjnych powieści jakoś za bardzo do mnie nie przemawiają. Nie przeczę, taki Knausgard, to na pewno bardzo wartościowa lektura i sama zamierzam wkrótce po nią sięgnąć, ale może niekoniecznie w ramach wakacyjnego odpoczynku w promieniach słońca – choć jeśli ktoś tak potrafi, to podziwiam. Dla mnie esencję letniej, optymistycznej lektury stanowi taka właśnie oto leciutka i zabawna „Moralność pani Piontek” - i tego zamierzam się trzymać. Ja wiem, na co drugiej pozycji widnieje teraz napis 'rozbawia do łez', ale ta książka naprawdę jest śmieszna! Super rozrywka. :)

10 komentarzy:

Książki - inna rzeczywistość pisze...

Muszę przyznać, że ostatnio właśnie takich książek poszukuję, więc będę się za nią rozglądać :)

klucz do wyobraźni pisze...

Chętnie się z nią zabawię

Niebieska zakładka pisze...

Zgadzam się, że książka pod wakacyjną palemkę musi być lekka, zabawna i mało wymagająca. W końcu trzeba się kiedyś zrelaksować:))

My Slow Nice Life pisze...

A ja powiem, że napisanie lekkiej książki, ale tak, by nie raziła i nie irytowała, to jest naprawdę sztuka. I nie deprecjonowałabym takiej literatury tylko ze względu na temat. Ani nie tłumaczyła się z tego, że jakaś konkretna, dobrze napisana książka mi się podoba. Bo to wcale nie jest tak, że każda książka podejmująca ważny temat z tego tylko powodu jest ważna i dobra. Temat jest kwestią wyboru autora, reszta to sprawa jego inteligencji i talentu :)

Annie pisze...

My Slow Nice LIfe - pewnie, to prawdziwa sztuka! w pełni się zgadzam. Hmmm... moim zamysłem absolutnie nie było deprecjonowanie tego typu lekkiej literatury - bardzo cenię sobie takie książki, ale pisząć notkę czułam potrzebę zaznaczenia, że mimo iż jest to ksiazka dobra, fajna, to jednak nieambitna - nie traktuję tego jako wady, raczej jako stwierdzenie faktu. :) A przez 'nieambitna' rozumiem, że niewymagajaca od czytelnika żadnego intelektualnego wysiłku, nic też po sobie nie pozostawiajaca - żadnych przemyśleń, wzruszeń czy głębszych refleksji. Jeszcze raz zaznaczam - nie uważam tej książki za 'gorszą' - po prostu należy dla mnie do zupełnie innej kategorii literatury. Ta powieść jest dobra, ale dlatego, bo czyta się ją lekko i sprawnie - stanowi dobrą rozrywkę. I tyle. Nie oczarowuje natomiast jakimś fantastycznym stylem, pięknym językiem czy głębią przekazu - i jeśli miałabym deprecjonować tę ksiażkę to tylko i wyłacznie ze względu na sympatyczny, ale jednocześnie bardzo mało wyszukany styl, a nie ze względu na jej temat. Ale jej nie deprecjonuję, zaznaczam. ;) Akceptuję to, nie jest to też z mojej strony krytyka - takie lekkie ksiażki też są baaaardzo potrzebne. Mam jednak jednocześnie potrzebę pewnego rozróżnienia - bo dobra książka dobrej książce nierówna. Mało jest słów, a ksiażek cały ogrom - dobra jest "Moralnośc pani Piatek", ale dobra jest też Alice Munro... Dlatego możliwość sprecyzowania czy poruszamy się w obszarze literatury lekkiej czy ambitnej daje mi przynajmniej złudzenie większej obiektywności i sprawiedliwości - a gdy myślę 'literatura lekka' to nie mam wcale na myśli 'literatura gorsza'. To dla mnie zupełnie inne kategorie - każda równie potrzebna. A, i w 100% zgadzam się ze stwierdzeniem, że książka poruszająca ważny temat zdecydowanie nie równa się książka ważna i dobra. Niestety. Ufff, pozdrawiam :)

Lustro Rzeczywistości pisze...

Masz słuszność, Mąszeri. Gertruda wymiata ;)
Moim ulubionym momentem jest kąpiel pieska, by przywrócić mu biały kolor ;)

Annie pisze...

Lustro Rzeczywistosci - Słuchaj, Krystyna, oj tak scena z pieskiem jest genialna, również moja ulubiona. :D

My Slow Nice Life pisze...

Ania, ależ ja Ci niczego nie zarzucałam, broń Boże, tak mi przyszło do głowy, bo często spotyka się snobistyczne traktowanie literatury ą ę ;)

Annie pisze...

My Slow Nice Life - hihi, spoko ;) nie odebralam Twojego komentarza jako zarzut, raczej jako zachęte do rzomowy. I chyba miałam wtedy akurat potrzebę sobie popisać, wygadać się i wyczerpać temat ;)

Książko, miłości moja. pisze...

lekka, zabawna i przyjemna... w sam raz dla relaksu. Będę się za nią rozglądała:)
http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...