Serię
„Babie lato” wydawnictwa Nasza Księgarnia cenię i zwyczajnie
lubię – to dobrze wyselekcjonowane babskie czytadła, często z
wątkiem kryminalnym – lekkie, ale nie durne. Bardzo wciągające,
choć także szybko ulatujące z głowy i pamięci. Jakiś czas temu przeczytałam rewelacyjne "Lalki" Karoliny Święcickiej i od tamtej pory mam ten cykl na oku, śledzę co tam nowego wydają i okazjonalnie czytam. Po „Przebudzenie”
Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak sięgnęłam jeszcze wiosną -
pamiętam jak niesamowicie mnie wówczas ta lektura porwała. Zuzanna
niespodziewanie otrzymuje spadek na Mazurach, zaczyna drążyć w
historii swojej rodziny, co sprowadza na nią mnóstwo kłopotów i
niebezpiecznych sytuacji. Absolutnie nie jest to kolejna książka
inspirowana „Domem nad Rozlewiskiem”! To bardziej powieść
kryminalno-sensacyjna, bardzo sprawnie poprowadzona, wciągająca bez
reszty.
„Nie
licząc kota” przeczytałam natomiast w jeden wakacyjny dzień,
leżąc na kocu, grzejąc się w słońcu... Tu także pojawia się
motyw spadku, który skłania mieszkającą w Warszawie Asię do
odwiedzin w małym miasteczku, z którego wyjechała nagle i
gwałtownie lata temu. Stopniowo poznajemy tajemnicę z jej
przeszłości, przed którą wciąż ucieka...To także sympatyczna
powieść, choć moim zdaniem nieco słabsza niż „Przebudzenie”
- co wcale nie znaczy, że kiepska.
Obie
książki przeczytałam z dużą przyjemnością, obie stanowią
idealną lekturę na jeden wieczór, pod palemkę lub popołudnie spędzone pod
kocem z kubkiem herbaty. Babskie, lekkie, ale niegłupie –
podchodząc bez wygórowanych oczekiwań można naprawdę cieszyć
się ich lekturą. Takie małe gulity pleasure.
1 komentarzy:
Czytałam "Przebudzenie", bo jego akcja osadzona jest na Mazurach, a ja Mazury kocham miłością wielką o czym każdemu mówię :) I miło było poczytać o znanych mi miejscach. Masz rację, to takie miłe czytadła, od których nie wymagając zbyt wiele można sobie dostarczyć dobrej rozrywki na pochmurne dni.
Prześlij komentarz