
Cudna pozycja! Poszukiwałam jej od
kilku lat, wreszcie udało mi się ją wypożyczyć z nowej
biblioteki, połknęłam z rozkoszą, zaznaczając coraz to ciekawsze
smaczki i wiele bym dała, aby mieć egzemplarz tej książki u siebie
na półce – ten wypożyczony oddam do biblioteki z krwawiącym
sercem... Nikt tak nie zrozumie mola książkowego jak inny mól
książkowy - literatura towarzyszyła Anne Fadiman od dziecka –
miłość, pasja i uwielbienie do książek, traktowanie ich jako
nieodłącznego, bardzo ważnego elementu codzienności wypełniają każdą stronę „Ex librisu”, czyniąc jego lekturę
prawdziwą przyjemnością – to jak balsam dla duszy – komunikat: cierpię na ten sam nałóg, ale dobrze mi z tym! Anne opisuje swoje
codzienne potyczki z literaturą - począwszy od zaślubin
księgozbiorów obojga małżonków, podziale czytelników ze względu
na to jak traktują swoje książki, jak napisać dedykację, aż po
anegdotki jak to znani pisarze bezwstydnie zrzynali od siebie
fragmenty swoich utworów – a to tylko przykłady... Jest zabawnie,
z polotem, ale przede wszystkim mądrze i pasjonująco. Dodatkowo
nawiązania do setek pozycji, przytoczone wypowiedzi pisarzy, którzy
byli także bibliofilami... I świetne dopowiedzenia tłumaczy na
końcu każdego rozdziału, ukazujące poruszany w danym eseju temat
w kontekście naszych, polskich realiów. To wszystko czyni z „Ex libris”
niesamowity smaczek i perełkę dla wszystkich moli książkowych.
„Moim zdaniem dziewiętnaście
funtów starych książek to przysmak co najmniej dziewiętnaście
razy większy niż funt świeżego kawioru.” (s.159)
Autorka czuła się jak niedouczona
ignorantka czytając książkę 'Tygrys domowy” autorstwa Carla Von
Vechtena, ja natomiast wyraźnie wyczuwałam moje edukacyjne braki w
trakcie lektury „Ex Librisu” - nie w negatywnym sensie, ale jako
ogromną motywację do zapoznania się z dziesiątkami kolejnych
pozycji – oczywiście wynotowałam całą listę. Anne jest osobą
niesamowicie oczytaną, prawdziwą erudytką, nie ma w niej jednak ani krzty snobizmu czy bufonady. To po prostu pokrewna dusza – jedna
z nas. :) Kto na urodziny zamiast wystawnego przyjęcia nie wolałby
udać się do starego, klimatycznego antykwariatu i wyjść z niego z
naręczem smakowitych lektur? Kto nie zmaga się z wiecznym brakiem
miejsca na książki? Kogo czasami nie dopada głód słów i wówczas
czyta, z braku innych lektur, nawet instrukcję obsługi zmywarki czy
też etykietki na żelach i szamponach w wannie? Oj znam to, znam
doskonale... :)
„Założenie książki zakładką
odpowiada wciśnięciu klawisza stop, zaś odłożenie jej grzbietem
do góry – klawisza pauza.” (s.49)
Autorka w ostatnim rozdziale wymienia
cała litanię książek o książkach – Niestety, większość
tytułów można dostać tylko po angielsku, wyszperać w angielskim
czy amerykańskim antykwariacie... Przeważnie nie zdobycia u nas.
Jakże bym marzyła, aby któreś wydawnictwo wzbogaciło swą ofertę
o serię książek o książkach – wystarczy sięgnąć po „Ex
libris”- lista gotowa! Proponuję zacząć serię od wznowienia
esejów Anne Fadiman – to uczta, zanurzenie się w
literackim raju wzajemnego zrozumienia, gdzie nikt nie powie: „a na
co ci kolejna książka?”. Bardzo, bardzo polecam!
„Zaiste – napisał Henry Ward
Beecher – gdzież natura ludzka jest słabsza niż w księgarni!”
(s. 160)