To był bardzo udany, ale i intensywny rok. Matura, trochę podróży, rozpoczęcie studiów, po raz pierwszy samodzielne mieszkanie przez parę tygodni w związku w wyjazdami rodziców. Parę zaskakujących wydarzeń, przemyśleń i przygód. Przyjaciółki w tym samym składzie, chłopak również wciąż ten sam. :)
W 2012 roku na moje regały zawitało mnóstwo nowym mieszkanek, z czego bardzo się cieszę.
Jeśli chodzi o liczbę przeczytanych pozycji to w tym roku jest nieco gorzej niż w poprzednim (92 przeczytane) - przeczytałam 82 pozycje, ale i tak jestem zadowolona z tego wyniku. :)
W 2012 roku czytałam bardzo różnorodnie; i prozę ambitną, i lekką, a także dramaty oraz poezję. Poznałam wielu interesujących autorów. Moje największe odkrycia to Franz Kafka, Sarah Winman, Lesley Lokko, Kazuo Ishiguro oraz seria Pretty Little Liars. Wreszcie zaznajomiłam się z niektórymi bestellerowymi twórcami, mi.in. z Jodi Picoult oraz Guillaume Musso. Odkryłam także wiele wspaniałych, polskich pisarek, m.in. Małgorzatę Wardę, Olgę Rudnicką, Bognę Ziembicką, Magdalenę Witkiewicz oraz Katarzynę Zyskowską-Ignaciak. Także pod względem czytelniczym był to bardzo udany rok. :) Ale już nie przedłużając...
Oto moje kandydatki do książki roku:
"Światu nie mamy czego zazdrościć" Barbary Demick
"Serce w chmurach" Jennifer E. Smith
"Gorzka czekolada" Lesley Lokko
"Do ostatniej łzy" Anny Quindlen
"Kiedy Bóg był królikiem" Sarah Winman
"Służące" Kathryn Stockett
"Dziecko Rosemary" Iry Levin
"Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro
"Matylda Savitch" - Victor Lodato
"Zgubieni" - Charlotte Rogan
"Trafny wybór" J.K. Rowling
A książką roku zostaje "Kiedy bóg był królikiem" - ta powieść trafiła prosto do mojego serca i cały czas wracam do niej myślami. Gorąco polecam! :)
Jeśli chodzi o plany na 2013 rok to są one następujące: przede wszystkim czytać, czytać i czytać! :) Chciałabym też więcej podróżować, mam nadzieję, że w najbliższe wakacje uda mi się odwiedzić jakieś egzotyczne miejsce. :) A, no i chciałabym oczywiście zaliczyć pierwszy rok studiów. :)
Wszystkim życzę udanego Sylwestra i wszystkiego, co najlepsze w nowym roku! :)
"Pamiętnik" - Nicholas Sparks

Mój główny zarzut dotyczy proporcji w książce, czyli ilości
treści poświęconej kolejnym etapom historii Allie i Noaha. Akcja skupia się
głównie na ich spotkaniu po latach, a na opowiedzenie o narodzinach ich miłości
kilkanaście lat wcześniej poświęcone zostały może ze dwa akapity - czyli mniej
więcej tyle samo, co na opis parzenia herbaty. To, że Sparks skupia się mocno
na emocjach i uczuciach towarzyszących spotkaniu głównych bohaterów po tak
długiej rozłące jest fajne. Bardzo podobało mi się, że nie była to raz-dwa
jedna scena i koniec, tylko stopniowe odkrywanie siebie na nowo, odradzanie się
uczuć, wątpliwości. Jednak bardzo żałuję, że ten pierwszy i chyba najważniejszy
etap miłości został tak bardzo zepchnięty na drugi plan, zupełnie jakby książce
brakowało początku. A przecież jak można uwierzyć, wczuć się w dalsze losy Allie i Noaha skoro brakuje podstaw dla ich wielkiej miłości? Co najmniej pół filmu
jest poświęcone temu etapowi ich życia – i jest to moim zdaniem lepsze pół
filmu. Także takie potraktowanie po macoszemu ich pierwszego zakochania bardzo
mnie rozczarowało. Dalej książka
rozkręca się, jest lepiej, a końcówka podobała mi się zdecydowanie najbardziej.
Jednak nie do końca zatarła początkowe złe wrażenie.
Na filmie przeżywałam mnóstwo silnych emocji, wciągnął mnie
w wir wydarzeń i zostawił zapłakaną na napisach końcowych. W książce mi tego zabrakło – nie wiem, czy to dlatego, że znałam już zakończenie, czy kwestia tego, że po prostu sztuczki pisarza na mnie nie podziałały. Niemniej nie czułam praktycznie nic.
A pod choinką....
Oto najnowsze mieszkanki moich regałów. :) Większość to prezenty świąteczne. Na samym dole leży "Czarodziejska góra" Manna, czyli moje wyzwanie na 2013 rok - chciałabym zmierzyć się z tym opasłym tomiszczem. Wyżej "Dryft" i "Tajemnica Abigel", czyli książki które od dawna chciałam i ku mojej radości dostałam od rodziców. Kolejne 5 książek od dołu oraz "Mam łóżko z racuchów" to prezenty o mojego kochanego chłopaka, wynik szaleństwa zakupowego w Dedalusie - jeszcze raz bardzo dziękuję! :) Dalej znajduje się jedyna pozycja do recenzji "Dubo...Dubon...Dubonnet", którą zaczęłam już czytać i zapowiada się naprawdę świetnie. Wyżej dalsza porcja prezentów świątecznych. A samej górze dwie książki Magdy Szabo upolowane na Allegro. Ostatnio zasmakowałam w szperaniu w internecie i wyszukiwaniu rożnych zapomnianych perełek. :)
"Kłamczuchy" - Sara Shepard
Cofnęłam się kilka lat wstecz, do czasów
podstawówkowo-gimnazjalnych, kiedy to miałam jeszcze mało nauki i co drugi
dzień wędrowałam do biblioteki po świeżą porcję lektur. Zazwyczaj wybierałam
tzw. literaturę młodzieżową – przeczytałam wówczas dziesiątki takich książek i
bardzo żałuję, że nie zapisywałam ich tytułów. Przyznam szczerze, że do
niektórych chętnie bym teraz wróciła, a za nic nie przypomnę sobie ani nazwy,
ani autora. Potem nastał czas liceum, stopniowe odkrywanie „dorosłej”
literatury i ogromna fascynacja tym niedostępnym dotąd światem – młodzieżówki
poszły w kąt. :) Jak miło było za pomocą serii Pretty Little Liars przypomnieć
sobie dlaczego jeszcze parę lat temu zaczytywałam się w tego typu powieściach. :)
Niewielkie miasto w Stanach, pięć przyjaciółek. Jedna z
nich, Alison, znika bez śladu, w tajemniczych okolicznościach. Mijają trzy
lata... Przyjaźń pozostałych dziewczyn nie wytrzymała próby czasu. Jednak gdy
do ich klasycznych zmartwień (w co się ubrać, jak poderwać chłopaka itd.:))
dojdą jeszcze tajemnicze smsy od A.,
zawierające informacje, o których wiedziała tylko zaginiona Alison, dziewczyny
będą zmuszone ponownie nawiązać kontakt...
Łatwo, prosto i przyjemnie, pomysł jest świetny, lekko się
czyta – idealna rozrywka. Z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejne części – przyznaję, zżera mnie
ciekawość. :) Nie jest to mistrzostwo świata, czy ambitna lub wymagająca
literatura, ale spędziłam z tą książką naprawdę miły czas. Polecam. :)
"Święta z kardynałem" - Fannie Flagg
Słodko, słodko aż do bólu. Małe, sielskie miasteczko w
Alabamie, nieszczęśliwy i chory samotnik, który przyjeżdża tam w okresie Świąt
oraz idealnie mili mieszkańcy, czyli jednym słowem popis amerykańskiego kiczu,
łudząco podobnego do książek Debbie Macomber. :)
Nie poczułam tu atmosfery Świąt. Jest zbyt słodko, zbyt
idealnie, a przez to zbyt nierealnie. Boże Narodzenie jest tu wspomniane jakby
mimochodem. Historia składa się z samych schematów, ale sama jestem sobie winna
– chciałam czego lekkiego, przyjemnego, niewymagającego skupienia, co
jednocześnie wprowadzi mnie w świąteczny nastrój. Trochę się rozczarowałam. Są
czytadła lepsze i czytadła gorsze, a „Święta z kardynałem” należą raczej do tej
drugiej kategorii... Na moich półkach czekają jeszcze dwie kolejne książki tej
autorki i mam szczerą nadzieję, że reprezentują sobą nieco wyższy poziom...
Powiem tak; w okresie przedświątecznym powieść jest jeszcze
do strawienia – mimo całej jej przewidywalności i przesłodzenia jest lekko,
przyjemnie i sprawnie napisane. Jednak o każdej innej porze ci schematyczni,
nieskazitelnie dobrzy bohaterowie byliby dla mnie nie od zniesienia. I jeszcze
taka mała dygresja; czemu na okładce książki, w której jednym z ważniejszych
bohaterów jest ptak z gatunku kardynałów narysowana jest papuga?! ;)
Ach, ten Świat Książki...
Smutna wiadomość, która zmąciła mi radość z pierwszego dnia ferii świątecznych... Wydaje się, że pewne rzeczy będą istniały zawsze - a tu taka przykra niespodzianka; Świat Książki upada. Smutna dla wszystkich czytelników, którzy zaczytywali się w książkach Wydawnictwa, ale również znak, że źle się dzieje z czytelnictwem w Polsce - sondaże przedstawiają suche fakty, ale upadek jednego z największych Wydawnictw mówi sam za siebie...
Smutno mi bardzo, szczególnie, że Świat Książki zawsze, odkąd pamiętam, gdzieś tam istniał w tle; czy to jego katalogi leżały u mojej babci kiedy byłam mała, czy gdy potem zaczytywałam się w "Ali Makocie" w podstawówce. Potem przyszła pora na pierwsze, doroślejsze już odkrycia czytelnicze, w których również Świat Książki brał czynny udział, m.in. za pomocą "P.S. Kocham Cię" Ahern i przepięknego "Malowanego welonu"...
Myślę, że nie ma domu, w którym nie byłoby choć jednej książki tego wydawnictwa. U mnie na regałach stoi ich mnóstwo, nie wspominając nawet o zatłoczonych regałach rodziców... Pokusiłam się na porobienie zdjęć moich zdobyczy tego Wydawnictwa i przy okazji powspominałam sobie chwile spędzone przy tak wspaniałych powieściach jak np. "Jeden dzień" czy "Gorzka czekolada"...
Wiele książek ze Świata Książki stoi na moich półkach nieprzeczytanych i cierpliwie czeka na swoją kolei. I mimo, że ta kolejka jest już bardzo długa, to chciałabym żeby wciąż się wydłużała nowościami wydawanymi przez Wydawnictwo... Mam nadzieję, że będziemy świadkami bożonarodzeniowego cudu i już wkrótce dowiemy sie o kupnie Świata Książki przez kochającego książki inwestora. :) A na razie zachęcam do wzięcia udziału w akcji na facebooku. I trzymania kciuków oczywiście. :)
Smutno mi bardzo, szczególnie, że Świat Książki zawsze, odkąd pamiętam, gdzieś tam istniał w tle; czy to jego katalogi leżały u mojej babci kiedy byłam mała, czy gdy potem zaczytywałam się w "Ali Makocie" w podstawówce. Potem przyszła pora na pierwsze, doroślejsze już odkrycia czytelnicze, w których również Świat Książki brał czynny udział, m.in. za pomocą "P.S. Kocham Cię" Ahern i przepięknego "Malowanego welonu"...
Myślę, że nie ma domu, w którym nie byłoby choć jednej książki tego wydawnictwa. U mnie na regałach stoi ich mnóstwo, nie wspominając nawet o zatłoczonych regałach rodziców... Pokusiłam się na porobienie zdjęć moich zdobyczy tego Wydawnictwa i przy okazji powspominałam sobie chwile spędzone przy tak wspaniałych powieściach jak np. "Jeden dzień" czy "Gorzka czekolada"...
Wiele książek ze Świata Książki stoi na moich półkach nieprzeczytanych i cierpliwie czeka na swoją kolei. I mimo, że ta kolejka jest już bardzo długa, to chciałabym żeby wciąż się wydłużała nowościami wydawanymi przez Wydawnictwo... Mam nadzieję, że będziemy świadkami bożonarodzeniowego cudu i już wkrótce dowiemy sie o kupnie Świata Książki przez kochającego książki inwestora. :) A na razie zachęcam do wzięcia udziału w akcji na facebooku. I trzymania kciuków oczywiście. :)
"Trafny wybór" - J.K. Rowling
Ta jesień obfitowała w przeróżne, długo wyczekiwane
świeżynki wydawnicze, na widok których każdemu molowi książkowemu przyspieszało
serce. Jednak premiera „Trafnego wyboru” przyćmiła wszystkie pozostałe.
Rozreklamowana, a jednocześnie treść strzeżona niczym największe sekrety
państwowe. Kto nie był ciekawy jaką to książkę, po kilkuletniej przerwie od
czasu ulubionej serii mojego dzieciństwa o Harrym Potterze, napisała słynna J.K.
Rowling?
Od razu, na wstępie, zastrzegam, że tych, którzy spodziewają
się ponownie czegoś w stylu Harry’ego spotka wielkie rozczarowanie. Książka jest
zupełnie inna, co nie znaczy, ze gorsza. :) Rowling przenosi nas do małego,
angielskiego miasteczka – Pagford. Pewnego dnia umiera radny Barry Fairbrother i to wydarzenie to
wywołuje kaskadę skutków, które wpływają na losy innych mieszkańców
Pagford. Powieść jest wielowątkowa, przeplatają się w niej losy wielu
bohaterów. Śmierć Barry’ego odmienia ich życia w przeróżny sposób...
Nie będę się tu rozwodziła nad problematyką czy ważnymi
kwestiami społecznymi (a poruszone zostały chyba wszystkie możliwe :)) - to każdy czytelnik odnajdzie sam i rozważy
wedle własnego sumienia. Jestem pewna, że ta powieść będzie przedmiotem
licznych analiz specjalistów, którzy rozbiorą ją na części pierwsze – naprawdę,
jest co analizować :). Problemy, tajemnice, hipokryzja i wiele innych - to
wszystko składa się na niezwykle autentyczny obraz małego, angielskiego
miasteczka, tak zupełnie odmienny od tego znanego z nam książek Agaty Christie.
Myślę, że dzięki tej powieści Rowling udowodniła, że nie
jest autorką jednej książki, że potrafi pisać różnorodnie, sięgać głębiej,
poruszać tematy cięższe i dokonywać ich dogłębnych analiz. Po prostu - umie
pisać i co więcej, robi to naprawdę świetnie. Jest bardzo dobrą autorką
obdarzoną sprawnym, lekkim piórem, rewelacyjnymi pomysłami i, co najważniejsze,
świetną obserwatorką. Zawsze stawiałam ją o klasę wyżej od innych
bestsellerowych pisarzy takich jak np. Stephenie Meyer. Po „Trafnym wyborze”
Rowling wskoczyła w moim osobistym rankingu na najwyższy poziom, plasując się
zaraz za McEwanem i Ishiguro. Widać jak wiele pracy, serca i uwagi włożyła w
napisanie tej książki – bo nie oszukujmy się, równie dobrze mogłaby już nic nie
pisać (ma z czego żyć :)) lub napisać byle co. Firmowane jej nazwiskiem i tak
świetnie by się sprzedało.
„Trafny wybór” odbieram jako solidną, wielowątkową
obyczajówkę, choć nie łatwą i na pewno nie do połknięcia w jeden wieczór. Mimo,
że nie ma tu porywającej akcji czy czarodziejskich zaklęć, to jednak nie sposób
się nudzić. A to za sprawą genialnie skonstruowanych bohaterów – każdy ma
wyrazistą osobowość, własną historię i każdy bez wyjątku wzbudza jakieś emocje;
pozytywne lub negatywne - żadna z postaci nie pozostawia czytelnika obojętnym.
I, o dziwo, nie gubiłam się w imionach, a przyznam, że właśnie tego najbardziej
obawiałam się przed rozpoczęciem czytania.
Zaległy stos :)
Listopad minął w błyskawicznym tempie, początek grudnia również. Nagle wokół zrobiło się bardzo zimowo i świątecznie. Obecnie zajmują mnie głównie sprawy związane ze studiami i przygotowaniami do Świąt. Także niestety, czasu na czytanie i blogowanie brakuje. :( Czytam obecnie "Trafny wybór" - bardzo dobra książka, ale gruba i na pewno nie jedna z takich, które można pochłonąć w jeden wieczór. A w najbliższych planach zamierzam skończyć "Pamiętnik" oraz przeczytać coś na wskroś świątecznego - może "Święta z Kardynałem"? :)
Ale już nie przedłużając, prezentuję Wam mój nieco opóźniony stosik listopadowy. :)
Trzy pierwsze pozycje od góry i trzy pierwsze z dołu to egzemplarze recenzenckie. Reszta to moje własne nabytki.
I tradycyjnie widok an okładki:
Jak widać listopad by nieco skromniejszym miesiącem jeśli chodzi o zakupy książkowe. Jak oceniacie moje nowe nabytki? :)
Ale już nie przedłużając, prezentuję Wam mój nieco opóźniony stosik listopadowy. :)
Trzy pierwsze pozycje od góry i trzy pierwsze z dołu to egzemplarze recenzenckie. Reszta to moje własne nabytki.
I tradycyjnie widok an okładki:
Subskrybuj:
Posty (Atom)