Dawno, dawno temu przeczytałam pewną książkę; „Tajemnicę
Rajskiego Wzgórza” – nie wiem czy ktoś ją kojarzy, to raczej mało znana
pozycja, tak przy okazji polecam. Wspominam o niej, bo czytając „Lato w
Savannah” jakoś tak skojarzyły mi się te powieści – obie opowiadają historie
ok. 12-letnich dziewczynek, które z nieprzyjaznych środowisk trafiają pod
opiekuńcze skrzydła dalekich krewnych, do pięknych domów w idealnych miejscach
i od tamtej pory wszystko jest jak w bajce...
Dzieciństwo CeeCee nie było usłane różami – dziewczynka
musiała opiekować się chorą psychicznie matką i znosić szykany rówieśników. Po
tragicznej śmierci matki ojciec CeeCee oddaje ją pod opiekę dalekiej krewnej,
mieszkającej w Savannah ciotce Tootie. Dziewczynka trafia od świata popołudniowych
herbatek, pięknych ogrodów i niesamowitych, ciepłych i kochających kobiet z
Południa...
„Lato w Savannah” to miła i przyjemna powieść, ale w moim
odczuciu zbyt bajkowa, infantylna i idealna. Wszystko jest albo czarne, albo
białe, bez kolorów pośrednich. Wątki ambitniejsze, takie jak szaleństwo matki
czy dyskryminacja rasowa, zupełnie nie zostały rozwinięte. Trochę drażnił mnie
język – takie pierdu, pierdu o niczym – podała ścierkę, wytarła stół, odwiesiła
ścierkę, ścierka była kolorowa. Mam również poczucie, że potencjał najciekawszych bohaterek został zupełnie niewykorzystany. Intrygujące kobiece postacie zostały wprowadzone tylko po to, żeby przemknąć gdzieś w tle niezauważone, uczestnicząc w jednym, nic nieznaczącym epizodziku - na tym polu czuję chyba największy niedosyt. A z zalet to książka ma pewien fajny, urokliwy
klimacik i kilka naprawdę dobrych momentów, jak na przykład ten: „Nad polem
fruwały motyle, a w powietrzu unosił się słodki zapach brzoskwiń i ciepłej
ziemi. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko, pozwalając, by zapachy wypełniły
moje ciało. Znalazłam się w samym
środku przypadkowej chwili szczęścia i byłam wdzięczna, że mam nos.”.
„Lato w Savannah” to lekkie, przyjemne czytadło z fajnym
klimatem Południa lat 60’ i kilkoma ciekawymi kobiecymi bohaterkami. Jednak
porównywania do „Służących” uważam za zupełnie nieuzasadnione i chybione.
Pewnie gdybym sięgnęła po tę książkę będąc w wieku, w którym po raz pierwszy
pochłonęłam „Tajemnicę Rajskiego Wzgórza”, byłabym zachwycona. A tak, niestety,
bez rewelacji. Książka podobała mi się, ale czas sprawił, że mój gust czytelniczy dojrzał i teraz potrzeba
mi o czegoś o wiele więcej aby poczuć zachwyt...
11 komentarzy:
Zawsze to jakaś alternatywa dla tych wszystkich książek, w których poznajemy losy dzieci, które trafiły z deszczu pod rynnę (np. z domu dziecka wprost do rodziny, która stosuje przemoc, wyzysk i wykorzystuje seksualnie dzieci.
O książce wcześniej nie słyszałam (podobnie jak "Tajemnicy Rajskiego Wzgórza" dobrze, więc mieć je na uwadze.
Brzmi ładnie i przyjemnie, ale mało ambitnie. Raczej się nie skuszę :)
nie lubię bajkowych i infantylnych książek, wręcz nie znoszę dlatego tę sobie zdecydowanie odpuszczę :)
Ja czasami lubię bajkowe i infantylne historie. Sam nie wiem dlaczego :-)
lekkich czytadeł nigdy za wiele, ale akurat ta książka do mnie nie przemawia. Okładka jakaś taka cukierkowa :P
magdalenardo - tu jest z deszczu do bajki :)
Linka - to prawda, ambitnie nie jest, choć widać, że autorka miała pewne ambicje, ale mam wrażenie, że sobie odpuściła, tak jest np. z dyskryminacją rasową
Magda - jak nie lubisz to ta książka zdecydowanie nie jest dla Ciebie ;)
pisanyinaczej - ja czasami też :) coś w nich jest po prostu takiego, co pozwala oderwać się od rzeczywistości...
Tirindeth - okładka jest okropna, o wiele bardziej przesłodzona niż ksiązka - az mi było trochę wstyd ją czytać przy ludziach :P
Ostatnio naszła mnie refleksja, że mało która książka tak naprawdę mnie zachwyca. Chyba mój gust, podobnie jak Twój, wyrobił się na tyle, że już nie tak łatwo mnie zadowolić. :) Dlatego raczej nie skuszę się na "Lato w Savannah". Pozdrawiam!
hmmm zastanowię się nad nią, póki co jakoś mnie nie ciągnie, żeby wpisywać ją w moje czytelnicze plany
Czytałam "Tajemnice rajskiego wzgórza" jakiś czas temu. A może to był podobny tytuł?
Akurat tej powieści nie czytałam, ale widzę, że akcja rozgrywa się w latach 60, a więc moich ulubionych w XX wieku :)
Zaraz zapiszę i zabiorę się za poszukiwanie e-booka
Widziałam ja chyba w bibliotece i nie wzięłam. Dobrze zrobiłam. Wielka szkoda, że autorka nie skupiła się bardziej na przeszłości CeeCee. Byłoby to pewnie znacznie lepszym materiałem niż jej drugie bajkowe życie. Wg mnie to takie uciekanie od trudnych tematów i pójście na łatwiznę...
Raczej się nie skuszę:)
Prześlij komentarz