W moim księgozbiorze zdecydowanie dominują książki obyczajowe i to właśnie po pozycje z tego gatunku sięgam najczęściej. Jednak, tak jak ze wszystkim, czasem czuję przesyt i ogarnia mnie nieodparta chęć sięgnięcia po lekturę reprezentującą zupełnie odmienny styl. Taka chęć naszła mnie tydzień temu i na szczęście pod ręką miałam powieść autorstwa Pawła Matuszka, „Kamienną ćmę”, która doskonale wpisała się w mój nastrój i spełniła moje oczekiwania o zupełnie odmiennej, wyróżniającej się lekturze.

Na środku pustkowia stoi szara wieża, która jest strażnicą. Mieszka w niej tajemniczy człowiek
Beddeos, który sam nie zna swojej przeszłości oraz robot Tyfon. Oboje nie wiedzą co tam robią i czego dokładnie strzegą. Po serii dziwnych wydarzeń Beddeos postanawia odkryć sens swojego istnienia i wyrusza w podróż przez najgłębsze zakamarki umysłu. Na swojej drodze spotyka wiele niesamowitych i fascynujących istot, a także odwiedza liczne, niezwykle oryginalne miejsca. My, czytelnicy, jesteśmy świadkami jego wędrówki, a także sami zostajemy wciągnięci w grę pozorów i iluzji.
Przede wszystkim chcę podkreślić, że jest to w mojej opinii pozycja bardzo oryginalna i nigdy wcześniej nie spotkałam się z tego typu literaturą. Czuje się jednak zobowiązana zaznaczyć, że jeśli chodzi o fantastykę to jestem zupełnym laikiem i był może to, co mi wydaje się odkrywcze i interesujące dla kogoś bardziej obeznanego z tego typu literaturą może się wydać banalne i przewidywalne. Moja opinia jest zupełnie subiektywna - opieram się na moich dotychczasowych doświadczeniach z fantastyką, a są one niewielkie.
Bez wątpienia „Kamienna ćma” jest pozycją dość skomplikowaną i trudną do zdefiniowania. Nie ma w niej jasnej, jednotorowej akcji. Ze względu na wiele zawiłości czytanie jej wymaga ciągłego skupienia, gdyż łatwo się pogubić w historii. Wraz z Beddeosem przemieszczamy się z miejsca na miejsce, w obrębie różnych rzeczywistości, nie wiadomo co jest prawdą, a co jedynie iluzją, co istnieje naprawdę, a co jest wytworem umysłu człowieka. Nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam sens powieści. Postrzegam go jako obraz walki z własnymi słabościami. Jedynym ograniczeniem człowieka jest jego własny strach i obawa przed rzeczywistością. Książka ukazuje jaki niewykorzystany potencjał siedzi w głębi człowieka, w jego umyśle. Ale być może są to tylko moje nietrafione domysły, a inny czytelnik odnajdzie w tej książce zupełnie inne przesłanie. Myślę jednak, że właśnie ta niejednoznaczność i nieprzewidywalność przynajmniej po części stanowią o uroku tej pozycji. Czytając, miałam wrażenie, że autor bawi się Beddeosem, wysyłając go w przeróżne miejsca i stawiając na jego drodze ciekawe istoty, mające mu pomóc odnaleźć Sens. Jednak jest to tylko przykrywka - tak naprawdę pisarz bawi się czytelnikiem, i to mi się podobało. :)
Muszę również koniecznie podkreślić, ze książka została przepięknie wydana. Ma twardą oprawę, kartki są z bardzo dobrej jakości papieru. Na wyróżnienie zasługuje również grafika, która jest naprawdę wspaniała, a ilustracje pobudzają wyobraźnię i przykuwają uwagę niezwykłymi szczegółami.
W ogólnym podsumowaniu oceniam tę pozycje zdecydowanie pozytywnie. Bardzo podobała mi się jej oryginalność, nieprzewidywalność i odmienność od innych pozycji dostępnych na rynku. Jeśli macie ochotę na coś nowego, na świeży powiew literacki i jednocześnie wciągającą powieść to szczerze polecam Wam sięgnięcie właśnie po „Kamienną Ćmę”. :)
Moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 258