"Drobiazgi takie jak te" - Claire Keegan
Cieniutka objętościowo pozycja, ale za to ile w niej treści! Małe, irlandzkie miasteczko, okolice Bożego Narodzenia, główny bohater pracuje jako dostawca węgla, prywatnie natomiast jest mężem i ojcem pięciu córek. Jego życie zbacza z utartych torów w momencie, gdy w trakcie dostarczania ładunku do klasztoru sióstr magdalenek, widzi coś, czego widzieć nie powinien... Miałam mały problem z osadzeniem tej historii w czasie - cały czas wydawało mi się że dzieje się co najmniej 100 lat wcześniej, a nie w latach 80' XX wieku - ciekawa jestem czy ktoś też tak miał? Ale to nic nie znaczący detal, bo "Drobiazgi takie jak te" to jedna z tych wyjątkowych, wspaniałych książek, w których życie odbija się jak przez kalkę, a nakreśleni za pomocą kilku zdań bohaterowie stają się bliscy niczym rodzina. Która pokazuje, że nawet najzwyklejsze życie, wzięte pod lupę i pisarskie pióro, może być tym najbardziej wyjątkowym i godnym uwagi. Uwielbiam takie niepozorne, obyczajowe lektury, które na dłużej zagnieżdżają się w zakamarkach umysłu, by niespodziewanie powrócić czkawką przemyśleń. Gdzie detale codzienności tak mocno rezonują z tą nienazywalną tęsknotą ukrytą gdzieś na dnie serca. Świetna, klimatyczna opowieść, która idealnie współgra z ponurością zimowych dni. Krótka, minimalistyczna, a jednocześnie o ogromnym ładunku emocjonalnym i fabularnym. Wielki smaczek obyczajowy i literatura przez duże L.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarzy:
Taki powrót do lat 80. XX wieku może okazać się całkiem interesujący.
Prześlij komentarz