Książka, którą w ostatnim czasie przeczytało co najmniej pół bookstagrama - a zachwycili się nią bezkrytycznie chyba wszyscy oprócz mnie. :( I to nie tak, że mi się nie podobało - przeczytałam z ciekawością, zgadzam się też oczywiście, że "Życie na naszej planecie" to pozycja potrzebna i prawdopodobnie powinien przeczytać ją każdy, bez wyjątku. Natomiast właśnie ze względu na tę potencjalnie ważną, edukacyjną rolę postawiłam jej poprzeczkę bardzo wysoko, w związku z czym mam również kilka zastrzeżeń, niestety.
Owa pozycja składa się z trzech części: przeglądu
przeszłości (super ciekawe, nadal mnie zaskakuje jak stosunkowo nowym
osiągnięciem jest np. odkrycie DNA!), prognozy przyszłości (porażające i
przerażające) oraz potencjalnych sposobów ratunku naszej planety. Przyznam,
że właśnie ta ostatnia część mi zazgrzytała - zbyt ogólnikowa, przegadana i
zbyt... naiwnie optymistyczna, co niestety odebrało jej w moich oczach sporo
wiarygodności. Jednak to tylko mała rysa na tle solidnej całości - nadal
uważam, że "Życie na naszej planecie" to książka dobra, ciekawa i
przede wszystkim potrzebna. Tę pozycję powinien przeczytać i wziąć sobie do
serca każdy mieszkaniec naszej planety. Może jestem cyniczna, ale
paradoksalnie po tej lekturze jeszcze silniej zdaję sobie sprawę jak bardzo
nierealne jest to marzenie…
1 komentarzy:
Myślę, że mogłabym się skusić, pomimo tej drobnej rysy o której piszesz.
Prześlij komentarz