niedziela, 19 lipca 2020 | By: Annie

"Grace i Grace" - Margaret Atwood

                        Twórczość Margaret Atwood leży według mnie dokładnie w tym punkcie, w którym literatura piękna spotyka się z literaturą popularną - z jednej strony jej książki są zaskakująco przystępnie napisane, czyta się je łatwo, z przyjemnością, niesamowicie wciągają, a z drugiej dają do myślenia i zachwycają autentyzmem przedstawionego świata. Ja, z niewiadomych przyczyn, przez lata utożsamiałam jej powieści wyłącznie z bardzo ambitną, wyszukaną, nieprzystępną prozą – w związku z czym podświadomie ich unikałam, a do pierwszego spotkania podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża, szykowałam się i przymierzałam długie miesiące. Myślę, że obecnie, mając już na koncie trzy przeczytane powieści pióra Atwood, mogę śmiało stwierdzić – nic bardziej mylnego. Dla mnie osobiście to poziom wyżej niż wciągająca obyczajówka, ale na pewno nie jest to ambitna proza z najwyższej półki, potrafiąca dotknąć najgłębszych zakamarków duszy czy uchwycić nieopisywalne, jak robią to McEwan, Modiano czy Vargas Llosa. Atwood stawia bardziej na samą fabułę, na akcję, na historyczne realia, niż na głębię psychologiczną i emocje. Pod tym względem jej proza bardzo przypomina mi twórczość Sarah Waters.

                     „Grace i Grace” to powieść oparta na faktach. Grace Marks była jedną z najsłynniejszych kobiet w XIX-wiecznej Kanadzie, służącą zamieszaną w brutalne zamordowanie swojego pracodawcy i jego gospodyni. Grace zasłaniała się zanikami pamięci – czy faktycznie je miała, a może cierpiała na chorobę psychiczną? Czy była wyrafinowaną manipulantką, niemalże złem wcielonym? Własną interpretację tych wydarzeń przedstawiła również Atwood. To sprawnie i ciekawie opowiedziana historia – wciąga bez reszty, w zasadzie ciężko się oderwać od lektury. Autorce udało się uchwycić ówczesne realia, ukazać często dramatyczny los służących. W ramach czepialstwa – liczyłam, że trochę bardziej zaangażuję się emocjonalnie. Książkę czytałam co prawda z wielkim zainteresowaniem, ale raczej ‘na chłodno’. Historia jest opowiedziana zbyt jednostronnie, zbyt jednoznacznie, by zaangażować uczucia i mieć wątpliwości co do motywów kierujących postacią Grace, by analizować tu głębię psychologiczną, a trochę na to liczyłam. Szczerze – bazując tylko na książce Atwood, nie rozumiem fenomenu Grace, czemu przez tyle lat ta zbrodnia rozgrzewała i nadal rozgrzewa umysły. Jako ciekawostkę dodam, że „Grace i Grace” było jedną z książek, które jako pierwsze dodałam do listy ‘chcę przeczytać’ prawie 10 lat temu, kiedy namiętnie czytywałam blogi książkowe, dopiero nieśmiało myśląc o założeniu własnego. Zatem dekadę czekała ta powieść na swój czas, ale najważniejsze, że wreszcie się doczekała :). To również kolejna pozycja w ramach naszego małego wyzwania czytelniczego, cieszę się, że na czerwiec wylosowałyśmy właśnie ją. Może moja notka nie jest jakoś mocno entuzjastyczna, ale w zasadzie nie wiem czemu taka wyszła, bo książka naprawdę baaardzo mi się podobała, nie mogłam się oderwać, sama historia jest niezmiernie ciekawa, literacko też nie mam zastrzeżeń. Jak najbardziej polecam. :)

2 komentarzy:

Natalia | natalia-recenzuje.pl pisze...

Twórczość Margaret Atwood to jeden z moich literackich wyrzutów sumienia. Mam ją w planach od dawna, ale wciąż się jakoś nie składa. Wciąż są inne książki...

Annie pisze...

Natalia - też mam paru takich autorów-wyrzuty sumienia hihi ;) więc doskonale rozumiem. A Atwood najbardziej polecam Ci "Opowieść podręcznej" :)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...