wtorek, 18 lutego 2020 | By: Annie

Uwaga, dzieło! "Prochy Angeli" - Frank McCourt

                     Kolejna odsłona naszego małego wyzwania w ramach dwuosobowego klubu czytelniczego - na styczeń łapka Laurki wylosowała nam do przeczytania "Prochy Angeli" Franka McCourta. To nagrodzona Pulitzerem pozycja, swego czasu wielki hit w Stanach, w Polsce wydana daaawno temu, obecnie zupełnie zapomniana. Dla mnie osobiście to jedna z tych książek, które od lat ciągle mam wysoko na liście TBR i jednocześnie wielki czytelniczy wyrzut sumienia. Wynalazłam ją podczas jednego z maratonów szperania w sieci w poszukiwaniu przykurzonych smakołyków. Instynkt mnie nie zawiódł i ogromnie sie cieszę, że trafiłam na tę perełkę - to była prawdziwa literacka uczta. 

                      "Prochy Angeli" to autobiograficzna opowieść obejmująca dzieciństwo i wczesną młodość autora. Frank McCourt, urodzony w Nowym Jorku, w wieku kilku lat powrócił wraz z rodziną do Irlandii. Tam wiódł życie naznaczone ubóstwem i alkoholizmem ojca, często mieszkając w dramatycznych, nieludzkich wręcz warunkach... Kilka razy podczas lektury niemal pękło mi serce, choć patrząc całościowo, nie jest to przygnębiająca pozycja, a wręcz przeciwnie - daje nadzieję i inspiruje beztroską, żywiołową młodością. Mamy tu również dokładnie ten poziom szczegółowej obyczajowości, który uwielbiam w literaturze i którego ciągle namiętnie poszukuję - poznajemy bohaterów od podszewki, wiemy o nich wszystko. Niesamowite jak Frank McCourt opisał swoje dorastanie - nie wiem czy faktycznie tak ukształtowały się jego wspomnienia, czy to po prostu genialny zabieg literacki - autor bowiem przez wiele lat nauczał kreatywnego pisania - natomiast możliwość stopniowego obserwowania jak jako młody chłopak powoli dostrzega otaczającą go biedę, jak zaczyna mu ona przeszkadzać, potem zaczyna się jej wstydzić... mistrzostwo świata. A jednocześnie jest to napisane tak, że momentalnie wsiąkasz w ten tekst, w ten ubogi, mroczny świat, który już nie istnieje. Czujesz wszystko. Jesteś tam, w brudnym, cuchnącym Limerick, razem z młodym Frankiem nosisz dziurawe buty, obrywasz w szkole, szukasz czegoś do jedzenia, zawierasz przyjaźnie i walczysz o swoje. Coś niesamowitego. To gęsta, mięsista, soczysta lektura, po którą warto sięgnąć chociażby dla samych jej walorów literackich. Wciąga, pochłania, oczarowuje pięknym stylem i językiem. Uwierzyłam bezkrytycznie w każde słowo. Dla mnie osobiście - dzieło. Będę tę pozycję polecała wszem i wobec, bo to, że uległa całkowitemu zapomnieniu, to niemal zbrodnia na literaturze! Rozpaczam, że nie ma dostępnych ebooków następnych części - powstały bowiem jeszcze dwie książki, opowiadające o dalszych losach autora, które koniecznie muszę przeczytać!
wtorek, 11 lutego 2020 | By: Annie

"Szóste piętro" - Alex Sinclair

                         Sięgnęłam po tę książkę zupełnie w ciemno, niesamowicie zaintrygowały mnie opis oraz okładka. Usiadłam w kawiarni, zamówiłam kawę. Kawa wystygła, a ja z wypiekami na twarzy dosłownie połknęłam pierwszą połowę książki - zahipnotyzowana i bez reszty wciągnięta. Niestety, potem akcja nieco siadła, a doczytane już późno w nocy zakończenie trochę rozczarowało, co przyznaję z ogromnym żalem.

                         Owa pozycja to dość kobiecy thriller rozgrywający się w luksusowym apartamentowcu na Manhattanie. Główna bohaterka wraz z córką jadą windą, która niespodziewanie psuje się między piętrami. Dziewczynce udaje się przecisnąć przez szczelinę w drzwiach i... rozpływa się w powietrzu. Zrozpaczona matka przetrząsa cały budynek, przy okazji zgłębiając mroczne sekrety jego mieszkańców - wiele pięter, setki mieszkań, klaustrofobiczne korytarze, coraz bardziej plączące się nitki kłamstw... Jest klimat! Jednocześnie na drugiej płaszczyźnie czasowej poznajemy historię małżeństwa bohaterki z okresu poprzedzającego narodziny jej córeczki. Nie chcę spoilerować, natomiast mamy tu ten nie do końca satysfakcjonujący sposób rozwiązania zagadki, który pozwala autorowi (moim zdaniem) zdecydowanie zbyt łatwo wywinąć się od wyjaśniania całej zagmatwanej intrygi. Nie żałuję że przeczytałam, bo ja od zawsze gustuję w takich właśnie specyficznych lekturach - zamknięta przestrzeń, tajemniczy nastrój, intrygujący pomysł - dla fanów podobnych smaków literackich "Szóste piętro" to będzie niezła gratka. Natomiast nie jest to według mnie thriller z kategorii 'naj, naj', właśnie ze względu na zakończenie, choć jednocześnie jest to niesamowicie wciągająca i umiejętnie skonstruowana lektura z gatunku tych, przy których można zarwać całą noc.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...