Przez
lata nauki, najpierw w ambitnym liceum, a następnie na farmacji, mój
umysł przyzwyczaił się do intensywnego wysiłku intelektualnego,
wkuwania na pamięć dziesiątek nazw, wzorów, analizowania
skomplikowanych równań oraz widm NMR do pracy magisterskiej.
Natomiast teraz, gdy dzień za dniem powoli mija mi na spacerkach,
obiadkach, zabawach, czasami odczuwam coś, co w pewnym sensie można
by nazwać 'swędzeniem intelektu' - gdy stęskniony za nauką mózg
gwałtownie dopomina się o jakieś ambitniejsze zadanie. Dlatego
zaczęłam sięgać po książki popularnonaukowe, które kiedyś,
gdy wiedza wychodziła mi już nosem, omijałam szerokim łukiem. I
choć ciąża już za mną, nadal mocno interesuje mnie ta tematyka,
stąd wybór lektury, która w sposób naukowy mierzy się z tym
zagadnieniem.
Autorka
podeszła do tematu bardzo dociekliwie, podziwiam ogrom pracy
źródłowej, którą wykonała. Zaowocowało to bardzo przystępnie
napisaną książką, która zawiera jednocześnie mnóstwo
ciekawostek, a wszystko to uszeregowane chronologicznie i
analizowane w miarę postępowania kolejnych miesięcy rozwoju
dziecka. Dowiadujemy się szczegółowo o zapłodnieniu, o rozwoju
poszczególnych narządów, skąd w ogóle komórki wiedzą, co mają
robić, sporo tu również fajnych przykładów z innych gatunków,
jak również wiedzy o genetyce i mechanizmach aktywacji genów. Książka jest napisana bardzo
przystępnie, wręcz łopatologicznie, jej lektura na pewno nie sprawi trudności osobom z nawet bardzo niewielką znajomością fizjologii czy mechanizmów dziedziczenia. Ja przeczytałam z
zainteresowaniem, choć osobiście było tu dla mnie ciut za dużo powtórzeń
z wiedzy, którą już mam, dlatego momentami trochę się nudziłam. Na szczęście kilka nowych rzeczy również się
dowiedziałam, więc lektura jak najbardziej na plus. Ciekawostka do połnięcia w dwa popołudnia.