niedziela, 6 maja 2018 | By: Annie

"Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro" - Karolina Domagalska

                  Wydawnictwo Czarne ponownie mnie nie zawiodło. Tym razem pokusiłam się o zupełnie nową tematykę – nie podróżniczą, nie historyczną, a społeczną - mianowicie kwestię in vitro. Oczywiście, oprócz jak zwykle świetnej jakości reportażowej, w książce przede wszystkim podobało mi się jedno – że nie jest to kolejna pozycja w stylu ‘czy warto robić in vitro, a może jednak nie, bo przecież niezgodne nauką kościoła itd.’. To reportaż, który poszedł o wiele dalej, na temat patrzy z szerszej perspektywy, z europejskiego, bardziej otwartego punktu widzenia. Nie ma tu dywagacji czy warto, czy powinno się robić – odpowiedź jest jasna – kto chce, niech robi, komu religia nie pozwala – jego sprawa. Dla mnie w tym miejscu kończy się dyskusja, ale za to zaczynają się fascynujące zagadnienia wokół tematu – co z dawstwem nasienia, bankami spermy, jak honorować anonimowość dawców, co z parami homoseksualnymi, co z surogacją, samotnymi matkami itd. - i właśnie te tematy omawia książka, w dodatku w szerokim, globalnym kontekście. 

                        Swoją drogą nie jestem stanie zrozumieć, że w Polsce in vitro nadal wzbudza takie kontrowersje – choć cały świat poszedł dalej, my nadal wałkujemy ten jeden temat. A jednocześnie brakuje regulacji prawnych, więc w zasadzie wolno niemal wszystko – oprócz niszczenia zarodków - mało kto o tym wie, a jest to przecież główny argument na 'nie' przeciwników sztucznego zapłodnienia. Z kolei byłam pozytywnie zszokowana jak tolerancyjnym krajem w kontekście polityki reprodukcyjnej jest Izrael. Jednego jestem pewna - ja, osobiście, gdybym nie mogła zajść w ciążę naturalnie, to przed in vitro nie wahałabym się nawet pięciu minut. A książkę polecam, cieszę się że sięgnęłam. Wcześniej pewnie nie zainteresowałaby mnie ta tematyka, ale teraz, gdy sama mam zostać mamą, ciągnie mnie do takich okołociążowych tematów. Ciekawe spojrzenie na niekonwencjonalne rodzicielstwo, można przemyśleć sobie parę kwestii, docenić jakim darem jest dziecko i co naprawdę oznacza bycie rodzicem. Wartościowa lektura, która poszerza horyzonty.

4 komentarzy:

toukie ~ KSIĄŻKOWA PRZYSTAŃ pisze...

Kontrowersyjna książka o kontrowersyjnym temacie. Zapiszę sobie tytuł. Może kiedyś wpadnie w moje ręce.

Pozdrawiam,
Książkowa Przystań

Sylwia (nieperfekcyjnie.pl) pisze...

Kochana, nie miałam pojęcia, że niebawem zawitasz do grona szczęśliwych mam - gratuluję! :* Książkę czytałam około trzech lat temu, a nadal jest ona w mojej pamięci. Macierzyństwo jest tak piękne, że nie rozumiem, iż ktokolwiek może zabronić tego kobietom. Sądzę, że każdy powinien pilnować swojego nosa i ja zapewne też podjęłabym się in vitro, gdyby była taka konieczność.

Kasiek pisze...

Muszę ją przeczytać w końcu. Temat in vitro jest ciekawy, ale zwykle jest dziwnie traktowany, spór bardzo dzieli. I przeciwnicy sięgają po krwawe porównania, zwolennicy atakują i wyśmiewają przeciwników. Chyba po prostu brakuje wyjaśnienia na czym polega ten zabieg i o co w tym chodzi.

Annie pisze...

Annie pisze...
toukie - polecam, sięgnij jak tylko będziesz miała okazję :)

Sylwia - dziękuję pięknie :* Dokładnie, zgadzam się w 100% - a co ciekawe jest mnóstwo par bardzo wierzących, ale w obliczu bezpłodności sięgają po in vitro - nie wyobrażam sobie jak w takim trudnym, dramatycznym momencie można dokładać im jeszcze bagaż, że 'to grzech'...

Kasiek - przezcytaj, ciekawa jestem Twojej opinii, myślę, że ta ksiażka to taki zdrowy, bardzo merytoryczny głos rozsądku - po prostu pokazuje jak silne jest pragnienie rodzicielstwa w ludziach i ile są w stanie poświęcić, aby mieć dziecko. Dla mnie to piękne, niektóre historie naprawdę wzruszają.

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...