Manhattan. Piąta rano |
Manhattan u stóp. Widok z Empire State Building. |
Zakochałam się. Bezrozumnie, bo wiem, że będę strasznie tęskniła i nie będzie mi z tą tęsknotą łatwo. I boję się nawet myśleć o tej minimalnie realnej szansie na zamieszkanie w okolicy NY, która majaczy gdzieś na horyznocie przyszłości... Ale właściwie czemu się boję? Przecież to miasto powstało z odważnych marzeń właśnie… I jest dla nich również najlepszą inspiracją.
Central Park. Widok na Upper West Side. |
Turystyczne, głośne Times Square. |
Greenwich Village |
Uliczka w East Village. |
Poranny spacer po Brooklyn Bridge. |
Na promie... East River. |
Chinatown |
Ludziki zamieszkujące stację metra 14 St/8 Av |
Widok z okna w naszym hotelowym pokoju. Ciężko było oderwać wzrok... |
2 komentarzy:
Pięknie, no, pięknie! :) Fascynującym musi być to uczucie, kiedy człowiek na żywo widzi miejsca, które zwykły szarak ma szansę zobaczyć jedynie na filmie! Pozazdrościć :)
Karolina - jest to mocno surrealistyczne uczucie ;) co rano sobie powtarzałam 'jesteś w Nowym Jorku, jesteś w Nowym Jorku' ;) i nie mogłam uwierzyć :D
Prześlij komentarz