Lektura kompletna, idealna, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach.
Myślę do czego mogłabym się tu przyczepić – nie znalazłam
nic. To opowieść o Warszawie u progu II Wojny
Światowej, ale przede wszystkim o jej mieszkańcach – Żydach,
Polakach, przestępcach, politykach, gangsterach, bokserach i ich żonach oraz
kochankach. Każda postać jest niezwykle umiejętnie i wyraziście nakreślona, tak realna... Nie ma tu czarno-biało uproszczeń, wyraźnej
granicy dobra i zła, są za to fascynujące losy złych bohaterów - z tym, że jednym kibicujemy, a drugim nie. A jak to jest napisane! Czapki z głów. W
życiu nie sądziłam, że będzie potrafiła mnie zachwycić książka
o żydowskim bokserze w przedwojennej Warszawie… A jednak czytałam z wypiekami na twarzy i gryząc paznokcie. Twardoch wodzi nas za nos jak chce, dopiero stopniowo dopuszczani jesteśmy do głębszych warstw prawdy, która poraża i zatrzymuje w miejscu.
Czytając tę książkę poza Warszawą, zatęskniłam za moim
miastem, a dziś jakoś inaczej spaceruje mi się tak dobrze
znanymi ulicami - Piękną, Koszykową, Marszałkowską... Nawet
wczorajszy, wymuszony awarią metra, powrót do domu tramwajem,
upłynął mi na wyglądaniu przez okno i poszukiwaniu opisanych w
książce miejsc. Jestem pod wielkim wrażeniem ogromu pracy, którą włożył Szczepan Twardoch, aby oddać realia tamtych czasów – nie tylko
topografię miasta, ale też wszelkie najdrobniejsze detale – gazety, postacie historyczne, słownictwo,
stroje… Jednak ta idealnie skonstruowana scenografia stanowi zaledwie tło dla jeszcze ciekawszej historii. "Król" to bowiem książka doskonała, zasługująca na wszelkie możliwe nagrody i
wyrazy uznania. Powieść utkana z mnóstwa skojarzeń, warstw, smaczków, analizować ją można na wiele sposobów, za każdym razem odkrywając coś nowego, a jednocześnie to wciąż przystępna i wciągająca rozrywka na najwyższym poziomie. Jeśli
pozostałe książki Twardocha są choć w połowie tak dobre, to ja chcę je wszystkie przeczytać... Na tę chwilę (choć to dopiero luty) – książka roku jak
dla mnie!!!
8 komentarzy:
Morfina tez swietnie oddaje klimat juz okupowanej ale jeszcze nie zniszczonej Warszawy. A "Krola" dostalam pod choinke :-) i z twojej entuzjastycznej opinii wynika, ze to bardzo wartosciowy prezent.
Cały czas twórczość Twardocha przede mną - wiem, że muszę poznać i chcę to zrobić, ale to wymagające książki, a mój mózg na ten moment trawi tylko lekkie pierdoły ;)
Cudownie! ❤ Właśnie idę się położyć do łóżka z audiobookiem. :)
Mocna rekomendacja! Twardocha mam na swojej liście już od jakiegoś czasu. Wcześniej znajoma polecała mi także "Morfinę" jego autorstwa, więc czuję że naprawdę muszę nadrobić tego autora. :)
Edyta - zazdroszczę Ci własnego egzemplarza! Ja niestety swój musiałam odnieść do biblioteki... ;( ale może kiedyś jeszcze sobie kupię :D
Tirindeth - też myślałam, że to będzie wymagajaca lektura, ale serio - jest bardzo przystępnie napisana, wciąga. Niemniej mózg jest jednak potrzebny i do lekkich pierdół nie należy, rozumiem doskonale o czym piszesz, tez tak mam zawsze w okolicach sesji. ;)
Zuzanna - miłego słuchania! <3 widziałam, że czyta Maciej Stuhr... to musi być coś pięknego :D
Karolina - :))) "Morfinę" planuję sobie na wakacje, bo teraz niewygodnie mi się takie 'grubasy' nosi w torebce ;)
Skończyłam. Jest super, ale... czytałaś "Fight Club"? Toż to plagiat!
Zuzanna - dopiero teraz zobaczyłam Twój komentarz, przepraszam! Fight Clubu nie czytałam (nawet nie wiedziałam, że jest taka książka!), widziałam natomiast film, ale przyznam, że nie skojarzyłam podobieństwa podczas lektury. Choć teraz, jak tak sobie myślę, to faktycznie widzę naprawdę duże podobieństwo, masz rację! Może nie plagiat, ale inspiracja ;) podziwiam Cię za spostrzegwaczosć i kojarzenie, ja zupełnie to przeoczyłam... :P
Prześlij komentarz