Historia zawarta w powieści to zgrabne połączenie obyczajówki z kryminałem. Splecione losy kilku bohaterów, połączonych tajnym przedsięwzięciem wykopania tunelu pod Murem, stopniowo ujawniane są z perspektywy współczesności i dają bardzo ciekawy wgląd w życie codzienne Berlina lat 80’, gdy miasto krwawiło rozdarte na pół. Jedyny zgrzyt, to - przyznaję się bez wstydu – nie do końca zrozumiałam zakończenie, nie wszystkie nitki wątków zostały dla mnie rozplątane w wystarczającym stopniu, co trochę popsuło mi odbiór, ale tylko wątku kryminalnego. Nie wiem na ile jest to kwestia tego, że książkę czytałam podczas jazdy berlińskim metrem oraz na ławce z widokiem na Wyspę Muzeów. Niemniej wyjątkowo mocno odebrałam ten klimat, czułam się osadzona w realiach i bardzo dobrze wspominam tę lekturę. Być może doznania literackie są lepsze i większe gdy towarzyszy im również cielesna podróż - tak było w moim przypadku.
Pod Murem, a w rękach trzymam "Tunel" |
2 komentarzy:
Czemu nie. Jej Biala Rika mnie zachwycila.
Mam dokładnie tak samo! Dobieram lektury do wyjazdów, do okoliczności, czy zdarzeń życiowych :) Chociaż czasami mam ochotę na szaleństwo i przeczytanie książki o zimie w lipcu lub surrealistycznej przygnębiającej lektury wprost z Japonii w klimacie ciepłych krajów.
Nie znam jeszcze Magdaleny Parys, ale co jakiś czas macha do mnie z blogosfery. Może w końcu uda mi się po nią sięgnąć. Może przy okazji wybiorę się znów do Berlina?
Prześlij komentarz