poniedziałek, 25 stycznia 2016 | By: Annie

***

Koniec stycznia i sam początek lutego to dla mnie zawsze ciężki, naukowy okres – rozsądek zwycięża przyjemność, a ja na dwa tygodnie zakopuję się w stosie notatek, podręczników oraz wydruków. Sesja zimowa zawsze jakoś gorzej mi dopieka niż ta letnia, nie wiem, może to kwestia pogody za oknem lub jeszcze poświątecznego rozleniwienia? W każdym bądź razie czytam mało, zaledwie podczytuję sobie co nieco w międzyczasie, aby mózg zupełnie mi się już nie przegrzał od nauki. Odliczam dni do 7 lutego, kiedy to z walizeczką pełną książek, jak co roku, wyruszamy nad morze. :) 
A na razie na blogu kurz i cisza... 
Do napisania! :)
sobota, 16 stycznia 2016 | By: Annie

Symbolicznie

                    Równo 5 lat temu usiadłam do komputera, mozolnie dopasowałam szablon i tym samym stworzyłam tego oto bloga – mój mały kącik literacki w sieci. Potrzeba dzielenia się przemyśleniami, przelania myśli w słowa, ulokowania gdzieś polekturowych wrażeń, narodziła się we mnie nagle i spontanicznie, jako owoc mojej wielkiej miłości do książek - uzależnienia, które towarzyszy mi od urodzenia i wciąż się nasila. Nie ma w ciągu roku dnia, w którym nie przeczytałabym chociaż kilku stron - bez książek nie wyobrażam sobie życia, choć to też zaledwie mały fragment mojej codzienności, który uzewnętrzniam w sieci. 

               Dziś, bez podsumowań czy przytaczania statystyk, nasuwa mi się jedna myśl - jaka to piękna pamiątka z mojej literackiej drogi... Ile genialnych lektur, wzruszeń, trochę gniotków również.;) A wszystko to zanotowane. Początkowe współprace z wydawnictwami, które już kilka lat temu zakończyłam, ale wspominam pozytywnie. Ile stosików! A także fajne, nowe znajomości. Mam nadzieję, że przez następnych kilkadziesiąt lat nie zabraknie mi entuzjazmu, żeby tu pisać, bo że zawsze będę czytać – to wiem na pewno. :)
piątek, 15 stycznia 2016 | By: Annie

"Walet Pik" - Joyce Carol Oates

                  Ufff!!! Co za emocje! Moje pierwsze spotkanie z prozą Joyce Carol Oates, bo stu stron „Opowieści wdowy”, przeczytanych w wakacje kilka lata temu, nie liczę. Pokonała mnie wówczas ta książka – powaliła treścią, przygniotła lawiną myśli, choć też zachwyciła językiem, trafnością spostrzeżeń i emocjonalną głębią. Długo zwlekałam z kolejnym spotkaniem z panią Oates i cieszę się, że teraz sięgnęłam właśnie po „Waleta Pik”, gdyż jest to książka przystępnie napisana, baaaardzo wciągająca, ale jednocześnie myślę też, że stanowi dobrą próbkę, przedsmak talentu pisarki - jej umiejętności dotarcia do sedna ludzkiej psychiki, motywów i emocji. "Walet Pik" to studium szaleństwa pewnego pisarza poczytnych kryminałów - co może skrywać się pod maską przykładnego ojca rodziny..? 

                   I.... o rany, jak to jest wspaniale napisane! Wiarygodnie, realistycznie, jak dziecko wierzyłam w każde słowo. Wciąga jak najlepszy kryminał, choć to przede wszystkim proza psychologiczna. Są książki, o których trudno sklecić dwa sensowne zdania, są też takie, o których aż chce się pisać, dzielić się ze światem swoim entuzjazmem - to jedna z nich. Przeczytałam jednym tchem w półtora dnia – co jest szalonym tempem, zważywszy na to ile ostatnio się u mnie dzieje. Czyżby był to początek mojej nowej literackiej miłości? Nie wykluczam... :)
czwartek, 14 stycznia 2016 | By: Annie

"Świadek" - Robert Rient

                   Cienka, niewielka objętościowo książeczka – opis dorastania w sekcie Świadków Jehowy, stopniowe dochodzenie do prawdy, następnie bolesne wyzwolenie - odkrywanie samego siebie, własnej seksualności, sposobu na życie. Bardzo ciekawiły mnie wszelkie detale społeczno-obyczajowe – Świadkowie Jehowy nie mogą obchodzić urodzin i innych świąt, wierzą, że Bóg wybrał tylko 144 000 ludzi, którzy wstąpią do nieba, transfuzja krwi jest zakazana... to tylko przykłady tej ciekawej z punktu widzenia obserwatora, ale też przerażającej i absurdalnej wiary... 

                   Mimo interesującej tematyki, czytałam tę pozycję zadziwiająco długo i raczej bez przyjemności - wymęczyły mnie i wynudziły długie fragmenty o psychice bohatera - z pogranicza absurdu, chaotyczny zlepek słów, dziwnych postaci, zdań bez sensu. Ja wiem, że to pewnie taki zabieg stylistyczny, mający imitować zamęt panujący w umyśle bohatera, myśli samobójcze, depresję. Może jestem nieczuła, trudno - w każdym bądź razie czytało mi się to koszmarnie ciężko i sprawiło, że książka utknęła na stosiku 'do doczytania' na kilka ładnych miesięcy. Po prostu wydaje mi się, że te fragmenty można byłoby napisać łatwiej, a już na pewno znacznie krócej - bez takiego dystansu nieprzystępności. Szczerze mówiąc liczyłam na zupełnie inną książkę, na możliwość głębszego poznania, wniknięcia w świat Świadków Jehowy – zabrakło mi większej ilości detali z ich życia, dziwacznych zasad, specyficznego klimatu tej niewielkiej, hermetycznej społeczności. Otrzymałam natomiast długi, nudnawy i bezładny zapis drogi bohatera do samego siebie, jego eksperymentów w narkotykami i seksem, co nie jest zarzutem samym w sobie wobec książki, ale już przyczyną mojego rozczarowania tą pozycją - jak najbardziej. Wymęczyła mnie ta lektura, a niewiele otrzymałam w zamian. Wrażenia zdecydowanie średnie.
poniedziałek, 11 stycznia 2016 | By: Annie

"Genialna przyjaciółka" - Elena Ferrante

                   Mam ostatnio mało czasu dla książek, ale to sprawia też, że czytam uważniej, delektując się słowem. Głębiej i na dłużej wnikam w literacki świat, w opisane historie, co przyznaję, ma swój dodatkowy urok. Ogromną przyjemność sprawiła mi lektura powieści „Genialna przyjaciółka”, którą właściwie należałoby smakować i podziwiać jak najdłużej – to pierwsza z na razie czteroczęściowej serii pióra Eleny Ferrante. Co ciekawe, ta autorka zachowuje pełną anonimowość – pisze pod pseudonimem, nie udziela wywiadów - uważa, że jej twórczość powinna być 'samowystarczalna'. I faktycznie taka jest, a książkę czyta się znakomicie - to jakby zbeletryzowane wspomnienia z dzieciństwa oraz wczesnego okresu dorastania – nie wiadomo na ile są one faktycznie oparte na życiu autorki, niemniej jak najbardziej sprawiają bardzo autentyczne wrażenie. 

                    Po uszy wniknęłam w ten świat, w atmosferę biednych dzielnic Neapolu oraz dusznych napięć panujących między poszczególnymi rodzinami. Osią powieści jest znajomość głównej bohaterki z Lilą, czyli historia niezwykłej przyjaźni - relacji wielowarstwowej i skomplikowanej. Ta książka ma wszystko to, co kocham w literaturze najbardziej – zgłębienie psychiki, motywów, mnóstwo szczegółów z życia bohaterów, także tych błahych, a jednocześnie czyta się to znakomicie, jednym tchem. Jest klimat, atmosfera oraz autentyczność. I do tego Neapol - miasto które skradło moje serce... :) Choć mamy dopiero początek stycznia, wiem, że dla mnie to na pewno będzie jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Żałuję tylko, że od razu nie zaopatrzyłam się w tom drugi, gdyż teraz muszę cierpliwie czekać na realizację zamówienia. A „Genialną przyjaciółkę” naprawdę gorąco polecam!
środa, 6 stycznia 2016 | By: Annie

"Morderstwo w Orient Expressie" - Agata Christie

              W tym roku chcę często wracać do świata Agaty Christie – mam też plan czytać jej książki chronologicznie - zrobiłam sobie nawet śliczną tabelkę w 'książkowym notesie', a w drodze do mnie zmierzają dwa pierwsze kryminały jej autorstwa - "Tajemnicza historia w Styles" oraz "Tajemniczy przeciwnik". To po nie właśnie zamierzam sięgnąć w następnej kolejności. „Morderstwo w Orient Expressie” wyłamuje się oczywiście z tego uporządkowania, ale w oczekiwaniu na przesyłkę nie mogłam się oprzeć... ;) To jedna z najbardziej cenionych książek Agaty. Kryminał-legenda. Tym razem mój ulubiony Hercules Poirot podróżuje pociągiem  - jak pewnie się domyślacie, popełnione zostaje morderstwo... Zakończenie rozłożyło mnie na łopatki – no ja się tak nie bawię! Kto czytał, ten wie o co chodzi. ;) Książkę oczywiście gorąco polecam - mam wrażenie, że każdy kolejny powrót do świata Agaty Christie sprawia mi coraz więcej radości i frajdy, i też coraz bardziej nie mogę się go doczekać. Niemniej starannie dawkuję sobie tę przyjemność, a to było spotkanie numer 16... :)
niedziela, 3 stycznia 2016 | By: Annie

"Wariatka z Komańczy" - Maria Nurowska

                  Noworoczną kartę czytelniczą otwieram najnowszą powieścią Marii Nurowskiej – to moje drugie spotkanie z tą bardzo popularną i cenioną pisarką. I nadziwić się sobie nie mogę – od lat śledzę przecież rynek czytelniczy, szperam, wyszukuję, intensywnie zgłębiam ten świat - nazwisko Nurowskiej przewinęło mi się przed oczami nie raz - a ja, bez żadnej przyczyny, choć też z godną podziwu konsekwencją, bezmyślnie je ignorowałam... Co skłania mnie do smutnej refleksji ilu doskonałych pisarzy jeszcze w ten sposób przegapiłam - wiadomo, chciałoby się przeczytać wszystko, ale oczywiście się nie da... Ot, popołudniowe dylematy mola książkowego. ;)

                   „Wariatka z Komańczy” to historia życia pewnej malarki – życia ciekawego, ale też nie do końca szczęśliwego. Wspomnienia przeszłości przeplatają się z teraźniejszością - uwięzieniem bohaterki w obozie separatystów na Ukrainie... Książka zaskoczyła mnie swoją aktualnością polityczną, a że poglądy autorki są mi całkiem bliskie, tym przyjemniej mi się ją czytało, choć przypuszczam, że osoby z opcji bardziej 'prawicowej' mogę mieć tu odmienne zdanie... ;) Ogólnie powieść podobała mi się nieco mniej niż moim zdaniem rewelacyjne „Innego życia nie będzie”, ale to wciąż bardzo dobra lektura - wciągająca i ciekawa. Dla tych, co potrafią rozsmakować się w opisach zwykłego-niezwykłego życia i kochają książki obyczajowe – na pewno się nie zwiodą. Chcę na przestrzeni lat przeczytać wszystko, co wyszło spod pióra Marii Nurowskiej – coś czuję, że w tym roku to nazwisko będzie się często przewijało w notkach – taki jest plan. ;)
sobota, 2 stycznia 2016 | By: Annie

"Marzenia szyte na miarę" - Karolina Wilczyńska

                Uważam, że ktoś zrobił wielką krzywdę tej książce – zdecydowanie nie zasługuje na tak koszmarną, kiczowatą oprawę graficzną. Owszem, to tylko zwykłe, babskie czytadło, ale napisane też wyjątkowo sprawnie i umiejętnie – ciepłe, przyjemne, a także niegłupie. Na pewno nie tak lukrowo słodkie, głupawe i romansowe jak sugeruje ta przerażająca pani na okładce... Serio, aż się wstydzę wkleić tu zdjęcie, dawno nie widziałam tak obciachowej okładki.... ;)

              „Marzenia szyte na miarę” to kontynuacja „Zaplątanej miłości” - poznajemy dalsze losy Tamary, jej córki oraz babci Róży z chatki pod lasem – powoli wyjaśniają się rodzinne tajemnice, ale pojawiają się też nowe wątki i postacie... Książka pełna ciepła, pogody ducha, żadna tam rewelacja, ale jeśli chcecie miło spędzić dwa wieczory na wciągającej lekturze, zapomnieć o wszelkich troskach, otulić się kocem optymizmu i wysłuchać bajki o 'rajskim życiu na wsi i konfiturach u ukochanej babci', to "Marzenia szyte na miarę" na pewno spełnią swoje zadanie. Przyznam - ma to swój urok. ;) W sumie nawet nie sądziłam, że skuszę się na drugi tom cyklu, a tu proszę, zaskoczyłam samą siebie. Przy pierwszej części trochę marudziłam, ale teraz nie będę się czepiać - co więcej, napiszę, iż spędziłam z tą powieścią naprawdę przyjemny czas, umiliła mi skutecznie samą końcówkę grudnia, gdyż była to ostatnia pozycja, którą przeczytałam w 2015 roku. 
piątek, 1 stycznia 2016 | By: Annie

Podsumowanie 2015

                 To był naprawdę dobry rok. Wyjątkowy po wieloma względami. Czuję jak się zmieniam, dorastam, dojrzewam - powoli kształtuje się moja osobowość, charakter, a z mgły stopniowo wyłania się przyszłość - zaczynam odkrywać jak chcę, żeby wyglądało nasze życie i dążę do tego, aby żyć właśnie w wymarzony sposób. Z 'ja' powstało 'my', a rok 2015 zapamiętam przede wszystkim jako rok zaręczyn, choć nie tylko, bo również jako ten, w którym odkryłam magię teatru, przeczytałam wiele wspaniałych lektur, obejrzałam kilka niezłych filmów oraz powtórzyłam sobie sporo tych, które już doskonale znam. Niestety, nie udało mi się pogodzić drugiego kierunku studiów z farmacją, jednak wciąż uczę się hiszpańskiego. To był rok kilku fajnych wyjazdów, czytania pod palemką i wakacyjnej praktyki w aptece, której nie wspominam już tak dobrze. Zawarłam też sporo nowych, cennych znajomości - z książkowych szczególnie chcę wspomnieć o tej z Moniką z Kroniki Błękitnej Biblioteczki. 

                   Łącznie przeczytałam 98 książek i choć nie stawiam sobie celów czytelniczych, nie dążę do konkretnej liczby, to wiadomo - miło pod koniec roku zanotować tak wysoki wynik. Czytałam książkę za książką - niektóre połknęłam w jeden wieczór, z innymi spędziłam nawet dwa tygodnie. Czytałam zarówno lektury błahe, płytkie czytadła, ale co cenne dla mnie, mierzyłam się też z prozą ambitniejszą - noblistami, laureatami Bookera i Pulitzera, nominowanymi do Nike. Literacko rok 2015 zapadnie mi w pamięć jako ten, w którym odkryłam prozę Patricka Modiano, Mario Vargasa Llosy, J.M. Coetzee, Pierre'a Lemaitra, Michela Houellebecqa, Romy Ligockiej, Grażyny Plebanek, Katarzyny Puzyńskiej i Marii Nurowskiej. Oczywiście to tylko niektóre nazwiska z nowo zawartych znajomości literackich, ale właśnie te chcę zapamiętać i dalej podtrzymywać. Oczywiście kwitnie także moja znajomość z genialną Agatą Christie.

A najlepsze przeczytane książki? Tu wymienię na pewno:
Seria o Lipowie Katarzyny Puzyńskiej
Trylogia norweska Anne B. Ragde (na razie przeczytałam dwa pierwsze tomy)

                  Przyszły rok będzie obfitował w dobre zmiany - ślub, mieszkanie, praca magisterska oraz decyzje, które zadecydują o całym naszym przyszłym życiu. Jak będzie z czytaniem? Nie wiem, choć znając moją przekorę, to im mniej będę miała wolnego, tym więcej przeczytam - ot, taka przewrotność. Czego sobie życzę? Spokoju, mniej nerwów i więcej cierpliwości. Akceptacji drobnych mankamentów codzienności, niewyolbrzymiania ich i widzenia spraw z odpowiedniej perspektywy. Dystansu do wad i problemów. I wśród tych wszystkich planów, aspiracji czytelniczych - czytać więcej klasyki, co najmniej raz w miesiącu pójść do teatru - chciałabym być po prostu lepszym człowiekiem - z optymizmem iść przez życie, nie dać się drobnym niedogodnościom i jak zwykle się powtórzę - łapać okruchy codzienności, widzieć szczęście w drobnostkach. Zwyczajnie doceniać to, co mam - bo mam wszystko.

Najlepszego w nowych roku!!! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...