wtorek, 8 listopada 2016 | By: Annie

"Zmiana" - Monika Jaruzelska

                   Lubię czytać felietony, dobrze pasują do poranków pachnących kawą, a także skutecznie umilają czas podczas jazdy zatłoczonym metrem w godzinach szczytu. Dotychczas mam za sobą dwa książkowe spotkania z Moniką Jaruzelską – „Towarzyszka Panienka”, a szczególnie „Oddech” podobały mi się, bardzo! „Rodziny” jeszcze nie czytałam, ale mam w planach. Natomiast co do najnowszego dziecka autorki mam mieszane uczucia, muszę przyznać. Przede wszystkim zabrakło mi tu jakoś pomysłu na tę książkę, gdyż pod szyldem tytułowej zmiany wrzucane są do jednego worka przeróżne historie, opowiastki (niestety gorszej jakości niż w poprzednich książkach) i wywiady – a to wspomnienia o uwalnianiu ryb z dzieciństwa, a to rozmowa z psychiatrą o dysmorfofobii, a to felieton o strojach w panterkę i szarym dresie. Bardzo to naciągane. Trochę jakby autorka miała deadline na karku, a zero pomysłu i weny – zatem zmiksowała opisy swojej codzienności z fragmentami ostatnio czytanych książek, do tego dorzuciła parę wywiadów, napisane lata temu teksty o modzie i usiłowała nadać temu wszystkiemu na siłę jakiś górnolotny sens czy myśl przewodnią. Ot i cała książka. Dobrze się to czyta, przyjemnie, lekko, choć z drugiej strony miejscami irytowały mnie te wszystkie wydumane mądrości w stylu Paulo Coehlo, zaprezentowane niemalże jako objawienie wiedzy tajemnej – autorka spostrzegawczo oznajmia: ‘wszyscy się zmieniamy, wszyscy się starzejemy, wszystko płynie!’ A ja się pytam - czy naprawdę tak nisko ceni swoich czytelników? I dziwię się, że ktoś serio może pisać takie rzeczy i jeszcze uważać je za odkrywcze... Ta książka składa się z mnóstwa frazesów ubranych w mądre słowa i oczywistych stwierdzeń nieumiejętnie przebranych w zawiłe zdania. Razi to banałem, choć muszę zaznaczyć, że wyjątek stanowi tu rozmowa z lekarzem psychiatrą oraz ta ostatnia, z filozofem. Jednak dla przykładu, cytując jeden z losowych fragmentów książki: „Jeśli blokujemy emocje w ciele, to nie możemy ich przeżywać. A jak nie możemy ich przeżywać, nie możemy doświadczać świata.” Serio?! Wyjmuję zatem ostrą szpilę i przekłuwam ten wypełnioną pseudo-mądrością i niby-filozofią balon. Za sprawą tej książki odkryłam, że zdecydowanie wolę gdy autorka wspomina minione lata lub tylko pisze subiektywnie o aktualnych wydarzeniach, bo gdy zaczyna dorabiać jakąś większą ideologię czy zgłębiać psychologię lub filozofię… Wychodzi to słabo, sztucznie, niewiarygodnie, irytuje i mierzi ten mentorski, przemądrzały ton. A ignorancja i zarazem też pewność siebie autorki jeśli chodzi o tematykę medyczną są naprawdę zatrważające...

                       Poprzednie książki nie były lekkie i wesołe, ale pozostawiały też pewne ciepło na sercu i pozytywne wrażenia. "Zmiana" to natomiast lektura smutna i zgorzkniała, przepełniona marudzeniem i po prostu niesympatyczna – czyżby jakiś kryzys egzystencjonalny? A może zmiana wydawcy zaszkodziła? Nie mogę się również pozbyć myśli, że to pozycja pisana wyłącznie ‘na siłę’. Reasumując – książka umiliła mi czas (choć też i zirytowała), miejscami była całkiem ciekawa i zawsze lepiej sobie poczytać niż wyglądać przez okno w metrze... Jednak po tej lekturze zdecydowanie mniej lubię autorkę. Polecam wcześniejsze jej książki, ale "Zmianę" można sobie spokojnie darować.

3 komentarzy:

Unknown pisze...

Nie, nie, nie. Zdecydowanie nie moja bajka. :)

Buziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com

K-Alinki pisze...

Bardzo lubię czytać felietony. Szczerze przyznam, że nie wiedziała o twórczości Moniki Jaruzelskiej, a chętnie to zmienię. Jednak tak jak piszesz - zacznę od "Oddechu" :)

Unknown pisze...

Niestety nie przepadam za tą Panią, więc nie sądzę żebym sięgnęła po książkę.

www.word-is-infinite.blogspot.com

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...