Jeden zwrot moim zdaniem opisuje tę
książkę idealnie – 'na siłę'. Na siłę śmieszna, na siłę na
luzie, na siłę wzruszająca i na siłę oryginalna. Miałam
wrażenie jakby autorka zdecydowanie za bardzo się tu starała,
ważyła każde słowo 'czy wywoła ono odpowiedni efekt na czytelniku - tym was zaszokuję, tym zaskoczę, a tym wzruszę'.
Jest w tym jakaś sztuczność, widać szwy tej powieści, a także jedna myśl nasuwa się sama notorycznie podczas lektury – że oryginalnie i inaczej nie zawsze znaczy 'lepiej'.
„Zgubiono
znalezono” to historia trojga zagubionych życiowo ludzi – małej dziewczynki Millie oraz dwójki samotnych emerytów, Karla i Agathy. Razem wyruszają w podróż, aby odnaleźć mamę małej Millie. Jednak przede wszystkim jest to lektura o umieraniu - że śmierć jest wszędzie wokół nas, że wszyscy kiedyś umrzemy - mam wrażenie, że przez całą tę książkę autorka maniakalnie to podkreśla, epatuje tym faktem, jakby za wszelką cenę chciała tak mega zaskoczyć czytelnika i poruszyć - u mnie nie zadziałało, przykro mi. Nie wiem, może to również kwestia osadzenia fabuły na pograniczu absurdu i nierealności – nie
potrafiłam uwierzyć w tę historię - dla mnie albo jest realizm magiczny, albo go nie ma. I kropka. Nie akceptuję natomiast wciskania każdego nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności czy wydarzenia pod pozorem 'oryginalności fabuły'. I choć czytanie tej książki
nie sprawiło mi jakiegoś wielkiego bólu czy przykrości, to jednak nie mogę zaliczyć
tego spotkania do szczególnie udanych. Niestety, coś nie do końca zaklikało – jak z nowo poznaną osobą – czasami zaskakuje od
razu, a czasami rozmowa jest wymuszona, żarty na siłę, uśmiechy i
sympatia też. Niczego konkretnego nie da się zarzucić, a jednak
serce wie swoje. Może to nie był po prostu dobry czas na tę
książkę, nie wiem - na pewno nie podzielam i nie rozumiem opinii na okładce, że rzekomo 'świat zakochał się w tej książce'. Ja odczucia mam średnie. :/
4 komentarzy:
Ja od dawna przestałam wierzyć rekomendacjom znajdującym się na książkach, bo najczęściej niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Na razie nie zapowiada się, abym sięgnęła po tę lekturę...
Nie znam tej książki i chyba jednak po nią nie sięgnę.
Radosnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!
CVzarne Espresso - wzjamenie!!! :)))
A ja już prawie kupiłam tę książkę w promocji na empik.com, ale na szczęście najpierw przeczytałam Twoją recenzję i chyba jednak się wstrzymam...
Prześlij komentarz