Żegnam
się z panem Musso. Rozchodzimy się. Bierzemy literacki
rozwód. Po 3 latach intensywnej znajomości czuję jedynie przesyt i
znużenie. Czytając „Central Park” miałam wrażenie, że po raz
któryś z rzędu czytam tę samą książkę skopiowaną z jednego
szablonu– dotyczy to przede wszystkim pięciu najnowszych
powieści, które autor ewidentnie pisze jak robot z następującego
wzorca: Francuzka i Amerykanin spotykają się w dziwnych
okolicznościach, później pościg, ucieczka, w tle kryminalna
zagadka z przeszłości, obowiązkowy romans, a na końcu niby
wielkie 'zaskoczenie', które tym razem o tyle mi się nie podobało, bo moim zdaniem nijak się kupy nie trzyma. Jakby Musso najpierw
wymyślił zakończenie, a do niego usiłował dopisać w miarę pasującą resztę
książki - w efekcie historia rozchodzi się w szwach. Nie przeczę
– to wciąż sprawnie napisana powieść, umiejętnie, w bardzo
filmowym stylu. Być może gdy jest to pierwsza lub trzecia książka
Musso, którą czytacie, to wciąż można się zachwycić, dać
oczarować, wciągnąć - taką mam nadzieję. Dla mnie niestety magia prysła, a urok zagubił się gdzieś po drodze. Ogromna przyjemność i czar nowości jego prozy uleciały bezpowrotnie. Wyznanie – momentami nawet się nudziłam. I jeszcze ten
na siłę wciśnięty wątek romantyczny – masakra. Zabrakło mi
też cudownego klimatu realizmu magicznego, który tak bardzo mi się podobał przy pierwszych spotkaniach z tym autorem...
Dlatego na razie koniec z Musso - wolę ten czas poświęcić na lekturę może mniej przebojową, ale za to oryginalną i świeżą, a nie takie odgrzewane kotlety skopiowane z szablonu. Może jeszcze kiedyś się spotkamy - nie mówię nie. Ale na razie: rozwód lub co najmniej długotrwała separacja. ;) Trochę smutno, bo mam z tym pisarzem związane naprawdę przemiłe wspomnienia... mnóstwa pozotywnych wrażeń i emocji dostarczył mi na przestrzeni ostatnich lat, towarzyszył mi w niejednej podróży. Mam nadzieję, że swoich nowych czytelników Musso wciąż potrafi zachwycać i oczarowywać, a tylko mi przestała jego proza jakoś podchodzić i smakować...
Dlatego na razie koniec z Musso - wolę ten czas poświęcić na lekturę może mniej przebojową, ale za to oryginalną i świeżą, a nie takie odgrzewane kotlety skopiowane z szablonu. Może jeszcze kiedyś się spotkamy - nie mówię nie. Ale na razie: rozwód lub co najmniej długotrwała separacja. ;) Trochę smutno, bo mam z tym pisarzem związane naprawdę przemiłe wspomnienia... mnóstwa pozotywnych wrażeń i emocji dostarczył mi na przestrzeni ostatnich lat, towarzyszył mi w niejednej podróży. Mam nadzieję, że swoich nowych czytelników Musso wciąż potrafi zachwycać i oczarowywać, a tylko mi przestała jego proza jakoś podchodzić i smakować...
14 komentarzy:
A to ja jeszcze nie czytałam nic Musso :)
Do tej pory przeczytałam 2 książki Musso i właśnie zastanawiałam się nad zakupem "Central Parku", ale teraz chyba muszę to przemyśleć...
Dopiero zaczynam poznawać twórczość autora :)
Ja też z rok temu poczułam przesyt i chociaż uwielbiałam swego czasu jego książki, to teraz ich nie tykam.
Ja jeszcze nie znam tego autora, ale mam w planach.
Przeczytałam dwie powieści Musso - "Będziesz tam?" i "Kim byłbym bez ciebie?". Pierwsza nie bardzo mi się podobała, ale postanowiłam dać autorowi drugą szansę i przeczytać coś jeszcze. Niestety, ta druga powieść też nie przypadła mi do gustu więc mogę powiedzieć, że ja rozwód z tym pisarzem wzięłam już dawno temu i raczej na zawsze ;)
Iwona - u mnie to raczej kwestia ogólnego przesytu twórczością Musso, a nie konkretnej książki, więc jeśli czytanie tego autora wciąż sprawia Ci frajdę, to śmiało sięgaj po "Central Park" ;)
Gosia - wydaje mi się, ze wiele osób ma z Musso tak jak my - najpierw zachwyt, a później przesyt. :(
bookworm - haha ;) jak będziesz chciała dać mu jeszcze jedną szansę (a do trzech razy sztuka ;)) to polecam "Potem", ewentualnie 'Telefon od anioła". ;)
Alicja, Fiola, Czarne Espresso - na pierwsze spotkanie najlepiej "Potem", a następnie coś z późniejszej twórczości autora - np. "Telefon od anioła". Mam wrażenie, ze bardzo różnią się jego ksiażki z poczatkowego i późniejszego etapu twórczości...
Ja czytałam jedną książkę tego autora - "Będziesz tam?" i niestety się rozczarowałam, więc aktualnie też mam z nim separację. Ale nie mówię mu całkowicie nie. Pewnie powrócę do jego twórczości w dalszej przyszłości.
Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Przeczytałam wszystkie ksiazki tego pisarza oprócz Central Park i nie czuję przesytu ;)
Marie Bell - też bym tak chciała!! :((
Central Park to moja pierwsza książka tego autora.Książka wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu, aż do ostatniego zdania. Podczas czytania ciekawość sprawiała,że ciężko było odłożyć książkę na moment.Mistrz literatury francuskiej spisał się na medal. Autor nie pozwala czytelnikowi na nudę. Teraz wiem, że nie przejdę obojętnie obok książek Guillaume Musso. Polecam wszystkim o mocnych nerwach!
Recenzja u mnie na blogu
http://modnaksiazka.blogspot.com/2015/10/na-zawsze-skada-sie-z-wielu-teraz.html
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru <3
Prześlij komentarz