"Ring" - Koji Suzuki
Przyznaję się
bez wstydu – boję się horrorów, stresują mnie te filmy ogromnie, daję się
wystraszyć najbardziej oczywistymi sztuczkom, typu kukła w szafie i obcięty
palec - przeżywam to wówczas całą sobą i przerażona obgryzam paznokcie. Nie
bałam się tylko raz – gdy oglądałam „Sierociniec”, kiedy dopiero poznawaliśmy
się z moim Ukochanym. Z próżności nie włożyłam wtedy okularów, a nie nosiłam
jeszcze soczewek – nie widziałam zatem nic i mogłam z powodzeniem udawać
dzielną oraz nieustraszoną. ;) Dawno temu, u szczytu jego popularności,
obejrzałam też film „The Ring” – nie spałam później całą noc, a bałam się jeszcze przez
cały następny tydzień. Powieść, na podstawie której nakręcono
ekranizację, wypożyczyli z biblioteki moi rodzice. Zachęcona ich pozytywnymi wrażeniami sięgnęłam i ja -
przyznam dumnie, że prawie się nie bałam, no ale kto by się tam bał w pełnym
słońcu nad jeziorkiem? Natomiast będąc sama w moim mieszkanku i czytając tę
powieść późno w nocy – oj tak, tu można się nieźle wystraszyć. Niewiele
pamiętam z filmu, ale mam wrażenie, że to zupełnie inna historia, oparta tylko
na w miarę podobnym szkielecie pomysłu – czyli mroczna kaseta, a po jej
obejrzeniu nagła śmierć po 7 dniach. W sumie
literatura japońska jest mi całkowicie obca, znam tylko Murakamiego, więc to
było dla mnie bardzo ciekawe, nowe spotkanie. W ogóle kultura japońska i
mentalność wydają mi się tak abstrakcyjne oraz tajemnicze, że już samo to wywołuje
pewną nutką grozy. Tokio ma swój mroczny
klimat – ta anonimowość, gigantyczne wieżowce mieszkalne, gdy nie masz pojęcia
kto jest twoim sąsiadem... Rozbudza to wyobraźnię. Bardzo udana lektura. Wciągająca, aż chce się czytać dalej i dalej. W dodatku ciekawe tło społeczne - tak zupełnie inne od naszego, europejskiego. Naprawdę podobała mi się ta książka, w sumie jestem aż zdziwiona jak bardzo - pozytywne zaskoczenie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 komentarzy:
Ja też stronię od horrorów - przynajmniej tych filmowych, bo po książki czasem sięgam.
Czarne Espresso - a polecisz jakiś tytuł? Bo w sumie nabrałam apetytu na tego typu lektury, a jestem w tej tematyce zupełnie nieobyta ;)
Jeśli mam ochotę się "pobać" to zwykle sięgam po jakąś książkę Kinga. On prawie nigdy nie zawodzi (choć "Łowcy snów" nie skończyłam, zupełnie do mnie nie trafiła, była wręcz obrzydliwa jak dla mnie). Raz sięgnęłam po Mastertona, ale jednak wolę Kinga. Z naszych polskich autorów to czytałam "Dom na wyrębach" Dardy i muszę przyznać, że faktycznie dreszczyk był, oj, był :)
ja za to jestem fanką "Ringu" i wszelkich podobnych tworów :) więc kiedy dowiedziałam się o istnieniu książki, musiałam ją przeczytać! i choć było to już dawno, to do tej pory ją pamiętam i pozytywnie wspominam, ale tak jak mówisz - książka i amerykańska ekranizacja sporo się różnią. Wersja azjatycka bardziej zbliżona jest do papierowego oryginału :)
Lubię czasem poczuć niepokój i grozę, mam jednak problem, że horrory zazwyczaj mnie nie straszą i oglądam je tylko jako wsparcie dla tych bardziej strachliwych widzów. Jednak to, co potrafi przysporzyć mi gęsią skórkę to książki właśnie, dobrze napisane oczywiście. Pamiętam jedną z książek T. Gerritsen z przemyśleniami psychopaty... Brrrrr... Do dziś skóra mi czasem cierpnie na myśl, że ktoś taki może stać za mną na przejściu i przyglądać się pulsującej tętnicy na moim karku... Z morderczymi zamiarami oczywiście...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie depozyt-mysli.blogspot.com
Czarne Espresso - mnie jakos książki Kinga za bardzo nie przestraszyly, ale czytałam zaledwie kilka jego pozycji, wiec moze po prostu jeszcze nie trafilam na te naprawdę straszne... słyszalam, ze na "Miasteczku Salem" mozna sie bac, czytalas moze? :) Ktore powiesci Kinga wspominasz jako najstraszniejsze? :) nazwisko Dardy wynotowalam, dziekuje za polecankę! :) pozdrawiam serdecznie :)
Renata -oj chyba nie skuszę się na japonską wersję filmu, szczególnie, ze podobno ekranizacje japonskie są znacznie straszniejsze niz te europejskie czy amerykanskie.. ale nie wiem ile w tym prawdy ;) widzialam za to, ze ten autor napisal tez kilka innych ksiazek horrorow, czytalas cos? :)
Alice - to ja mam zupełnie odwrotnie - na filmach boję się znacznie bardziej niż na ksiazkach. ;) zaintrygowalas mnie tym opisem książki Gerittsen - jaki jest jej tytuł? :) pozdrawiam!
Niektóre książki Kinga już dawno czytałam, ale pamiętam, że "Lśnienie" zrobiło na mnie wrażenie (te żywopłoty!). "Ręka mistrza" też była chwilami niepokojąca. "Miasteczko Salem" też polecam.
Czarne Espresso - "Lsnienie" baaaardzo mi sie podobalo, ale nie przestraszylo mnie jakos szczegolnie, moze tylko te sceny z placem zabaw i zywoploty, tu faktycznie wspominam, ze intesywne emocje byly ;) a czytalas "Domofon" Miloszewskiego? Ja sie przy tej lekturze nieźle balam, ale to pewnie tez kwestia sprzyjajacych warunkow - bylam sama w podobnym bloku... ;)
Może i ja się skuszę :)
Nie, Miłoszewskiego nic nie czytałam, wszystko przede mną. Jak dla mnie to Darda był taki...niepokojący :)
Czarne Espresso - kusisz tym Dardą, kusisz... ;)
Prześlij komentarz