Hercules Poirot powraca pod piórem
nowej autorki... Niestety, jak dla mnie zagadka przedstawiona w
„Inicjałach zbrodni” jest zbyt przekombinowana, przegadana i za mocno
rozciągnięta w formie, choć muszę przyznać, że
autorce faktycznie zgrabnie udało się oddać klimat prozy Agathy
Christie - smaczki w stylu Five o'clock Tea, rozpalonych kominków i
londyńskiej mżawki. W moim przypadku chyba jednak nie za bardzo był
sens w czytaniu tego kryminału – tyle oryginalnych książek Agathy
wciąż przede mną, czekają w kolejce na swój czas... „Inicjały zbrodni” mogą
natomiast stanowić ciekawy kąsek dla czytelników, którzy lekturę
wszystkich pozycji Królowej Kryminałów mają już za sobą, a ciągle tęsknią za światem Herkulesa Poirot i panny Marple. Choć z
drugiej strony książka nie dorównuje oryginałowi i wielcy
miłośnicy twórczości Agathy mogą poczuć jedynie niesmak i
rozczarowanie... Nie wiem... sam w sobie to naprawdę dobry, ciekawy, dopracowany kryminał, ale nie da się tu uniknąć porównań i cisnącego się
na usta pytania – po co ta książka w ogóle powstała..? Dla
kogo?
0 komentarzy:
Prześlij komentarz