Dawno
nie wrzucałam stosów, ale tak sobie pomyślałam, że ten potargowy
– czemu nie? Targi odwiedziłam głównie w piątek, na chwilę
wpadłam także w sobotę i w niedzielę. Piątek był oczywiście
najlepszym wyborem, kiedy przez kilka godzin mogłam na spokojnie
wszystko ogarnąć i pozwiedzać - pospacerować, pooglądać,
porozmawiać – jednym słowem delektować się książkową
atmosferą. Natomiast w sobotę szybciutko uciekłam z tych tłumów,
choć oczywiście po drodze zdążyłam jeszcze w locie zakupić
kilka pozycji. ;) Autografy nie kręcą mnie za bardzo, a
przynajmniej nie na tyle, aby stać w kilometrowych kolejkach do
pisarzy, których nie darzę żadnym specjalnym uczuciem - nie mam na
to zwyczajnie cierpliwości. Natomiast co innego jeśli chodzi o
ulubionych autorów – tu jak najbardziej poproszę o autograf! :) I
tak w tym roku skusiłam się na piękne podpisy Katarzyny Puzyńskiej
oraz Małgorzaty Wardy.
Atmosfera targów, ta radość, pasja i
książki wszędzie wokół – niepodrabialne. Z wypiekami na
twarzy, obłędem w oczach i torbami pełnymi książek, wędrować
od stosika do stoiska, wyszukiwać nowe tytuły, nowe nazwiska -
uwielbiam! Książki to moja największa pasja, niemal obsesja, nie
wyobrażam sobie bez nich życia - jak miło zobaczyć, że mnóstwo innych osób podziela ten entuzjazm i radość. Patrząc na tłumy,
aż trudno uwierzyć, że tyle osób w Polsce nie czyta... Mam
wrażenie, że z roku na rok na targach robi się coraz fajniej,
żałuję tylko, że w tym razem nie spotkałam nikogo z naszego
blogowego światka – może za rok..? :)
Stos
uzbierał się praktycznie bez żadnych planów, mocno wynikowy i
spontaniczny, z dużą pomocą mojego chłopaka, który rozpieszcza
mnie i rozpuszcza bez opamiętania, niestrudzenie wspierając i
podsycając mój książkowy nałóg. ;) Seria o Lipowie Katarzyny
Puzyńskiej - „Motylka” już czytałam, ale wypożyczonego i
koniecznie musiałam nabyć własny egzemplarz, a kolejne tomy leżą
już teraz przy moim łóżku, kusząc okładkami i rozmiarami.
Zacieram też ręce na lekturę pozycji o upalnym lecie 1953 roku,
które Sylvia Plath spędziła w Nowym Jorku, i które opisała
później w „Szklanym kloszu”. Zresztą równie mocno nie mogę
doczekać się zanurzenia w przepięknie wydanych „Listach
niezapomnianych”, które zamierzam sobie powoli dawkować, aby
przyjemności czytania starczyło na dłużej... Konsumpcję stosu
zacznę chyba jednak od najnowszej powieści Małgorzaty Wardy, choć
najchętniej czytałabym wszystko naraz - dzisiejszy wieczór i noc
zdecydowanie poświęcę lekturze...
10 komentarzy:
Śliczne stosisko!
Zazdroszczę bycia na Tagrach, ale jeszcze tyle ich jest przede mną... ;P
Miłego czytania!
O losie!
Chcę "Północ i południe" :D
Miłego czytania tego wszystkiego :)
Kasia Żmuda - Targi bardzo polecam, wybierz się kiedyś koniecznie :)))
Mała Pisareczka - jaka ja byłam zła, że tej książki nie udało mi się upolować w mojej Biedronce... za to na targach bez problemu dorwałam, można było przebierać i wybierać do woli :D
Chabrowa - dziękuję :) sesja niestety coraz bliżej, ale czytać i tak zamierzam dużo i intensywnie ;)
"Sweetland" może być niezły. Sama się jeszcze zastanawiam.
J. - czytałam "Dostatek" tego autora - rewelacja :)
to stosisko i to cudne
Stosik wspaniały! Też mnie najbardziej ciekawi książka Wardy!
Alicja P. - właśnie czytam, jestem już za połową i świetna jest!! :)
Kasiek - hihi, dzięki ;)
Prześlij komentarz