„Towarzyszka
Panienka” to była owszem bardzo ciekawa, przyjemna i miła
lektura, ale także ulotna, lekka i miejscami błaha. Pamiętam jak
pochłonęłam ją błyskawicznie, ale nie miałam poczucia, że ta
książka w jakiś sposób mnie dotknęła czy też poruszyła.
Natomiast „Oddech” to o wiele bardziej mroczna, szczera i
osobista pozycja - pełna uczuć, emocji i refleksji, obok których
nie można przejść obojętnie. To jak spotkanie nad kawą, kiedy
przyjaciółka siada obok i prosto z serca opowiada o swoich
przeżyciach, przemyśleniach. Wiele tu cytatów – smaczków.
Bardzo podobały mi się fragmenty o latach szkolnych – co
prawda autorka jest ode mnie 30 lat starsza, ale część wspomnień
mam podobnych - chyba byłam jednym z ostatnich pokoleń, które
jeszcze latało bez ograniczeń po podwórku, jadło śnieg jak lody
i co o drugi dzień odwiedzało szkolną bibliotekę, aby zaopatrzyć
się w nowy stosik książek – pamiętam srogie oko pani
bibliotekarki i ciężkie rozterki - można było wypożyczyć tylko
trzy książki naraz... Szkoła nie kojarzyła się z korporacyjnym
obowiązkiem, stresem i rywalizacją, a była raczej okazją do
spotkań towarzyskich, przeplatanych lekcjami, na których oczywiście
pisało się karteczki... Doskonale pamiętam też tę radość z
choroby, tę nadzieję w trakcie mierzenia temperatury i pełne
emocji oczekiwanie na słowa mamy 'dzisiaj zostajesz w domu'. Autorka pisze w jednym z rozdziałów: „Najlepiej gdy przez cały ten
czas padał deszcz. A po spadku gorączki herbata z malinami, emskie,
no i – wstrzymuję oddech, czy Kasi i Marcinowi uda się uratować
miłość... Zamiast „Naszej szkapy”, „Zapałka na zakręcie”
Siesickiej. Chwilo, trwaj wiecznie!” Pochylenie nad myślą,
spostrzeżeniem, piękne cytaty z największych dzieł literatury,
ciekawe anegdoty, a miejscami także przepełniony smutkiem,
melancholijny pamiętnik - rozliczenie ze śmiercią, starością, przemijaniem... Spędziłam z tą pozycją bardzo
przyjemny, ale też intymny czas, pełen refleksji, wspomnień,
przemyśleń. Cisza poranka, kawa i dobra, mądra książka. Uczta
dla duszy i spokój serca. Czy jest coś przyjemniejszego?
"Zdrowo czy przyjemnie? Raczej stawiam na to drugie. Palić, leniuchować z książką, napić się wina z przyjaciółmi... (...) Bawi mnie zdrowotny puryzm naszych czasów. Kiełki, koktajle oczyszczające, kasza quinoa i inne ortodoksyjne natręctwa. I żeby było zdrowe, musi być bardzo drogie, wtedy lepiej działa. (...) A potem, bęc i sto pięćdziesiąt osób, zapewne zdrowych i może odżywiajacych się według najmodniejszych zaleceń dietetyków, ginie nagłą i niespodziewaną śmiercią we francuskich Alpach."
Ach...
"Zdrowo czy przyjemnie? Raczej stawiam na to drugie. Palić, leniuchować z książką, napić się wina z przyjaciółmi... (...) Bawi mnie zdrowotny puryzm naszych czasów. Kiełki, koktajle oczyszczające, kasza quinoa i inne ortodoksyjne natręctwa. I żeby było zdrowe, musi być bardzo drogie, wtedy lepiej działa. (...) A potem, bęc i sto pięćdziesiąt osób, zapewne zdrowych i może odżywiajacych się według najmodniejszych zaleceń dietetyków, ginie nagłą i niespodziewaną śmiercią we francuskich Alpach."
Ach...
2 komentarzy:
Nie powiem, książka mnie intryguje. Ostatnio moje gusta czytelnicze odwróciły się o 180 stopni i biografię, autobiografie, których nie trawiłam, zajmują niemal cały mój czas :)
Agnieszka - haha, różne fazy nachodzą człowieka, ja na przykład ostatnio zaczytuję się w kryminałach ;) ale biografie, autobiografie i wspomnienia różnej maści także bardzo lubię i zawsze chętnie czytam. Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz, bo ksiażki Moniki Jaruzelskiej to nie ścisłe biografie, a raczej swobodnie snute wspomnienia, przemyślenia, anegdoty.... Nie ma tu chronologii, długo ciągniętych wątków itd. :) ale polecam! :)
Prześlij komentarz