Po
głębszym zastanowieniu stwierdzam,
że moje wybory literackie opierają się przeważnie na dwóch
filarach – jednym z nich jest samotność w wielkim mieście,
drugim właśnie wielopokoleniowa saga o silnych kobietach. „Boginie
z Žítkovej”
to cudowna, niezwykle realistyczna, niekiedy też bezkompromisowa
powieść o rodzie Bogiń z czeskich Moraw - zielarek, czarownic,
przepowiadaczek przyszłości, ludowych lekarek. Dora jest ostatnią
z klanu - pracuje na uniwersytecie, absolutnie nie wierzy w magię,
cuda i zabobony, pisze pracę na temat swoich korzeni. Przy okazji
prowadzonego przez nią śledztwa, zahaczającego między innymi o
teczki StB oraz badania naukowe nazistów, odkrywamy losy innych
Bogiń. A co to były za wyjątkowe, nietuzinkowe kobiety z krwi i
kości!!! Niektóre spalono na stosie, niektóre pomagały całej
ludności, jeszcze inne rzucały klątwy i uroki, bezczelnie kradnąc
cudzych mężów. Kocham to uczucie gdy za sprawą wyjątkowej
lektury nagle wsiąkam w inny świat, zatracam się między
słowami, gubię czas, a moje myśli wciąż krążą wokół
przeczytanych historii. Gdy powieść jest odbiciem życia, gdy
bezkrytycznie wierzę w każde przeczytane słowo. I to jest właśnie taka wyjątkowa książka...
Niedopowiedzenia,
magia przenikają na wskroś karty tej pozycji, mieszając się z
racjonalizmem, nauką, choć absolutnie nie jest to powieść z
gatunku realizmu magicznego! Zabobon czy wiedza ludowa? Reportaż czy
fikcja? Ale jak to jest napisane... Autorka igra z czytelnikiem,
wodzi go za nos, niezwykle zręcznie splatając ze sobą wątki,
wydarzenia, miesza także sposoby prowadzenia narracji – nic tu nie jest
jednoznaczne, przewidywalne, ale jednocześnie wszystkie elementy
historii idealnie tkwią na swoich miejscach. „Boginie
z Žítkovej”
to nietuzinkowa, wielowarstwowa, pełnokrwista historia, niekiedy także przepełniona melancholią za światem, który
odchodzi – za światem, w którym istniało jeszcze miejsce na
tajemnice, na wiarę w nadprzyrodzone zjawiska i magię... Wyjątkowa
powieść, pozbawiona wszelkiej schematyczności czy banału. Daje do
myślenia. Zakończenie zostawia w osłupieniu, dosłownie wbija w
fotel. Mnie osobiście ta książka zachwyciła, oczarowała –
najlepsza pozycja jaką przeczytałam w tym roku! Prawdziwa uczta
słowa, jezioro emocji i wrażeń, zachwyt!!! Długo nie zapomnę tej
lektury. Ufff...
1 komentarzy:
Okładka z lekka makabryczna:) Pierwszy raz słyszę o tej książce i przyznaję, że bardzo mnie zaciekawiłaś:)
Prześlij komentarz