piątek, 20 lutego 2015 | By: Annie

"Najgorszy człowiek na świecie" - Małgorzata Halber

                    Nie umiem czytać szybko tego typu powieści, kiedy każde zdanie poraża swoją wymownością – zamyślam się na długie minuty, mnóstwo refleksji kłębi mi się w umyśle, aż w pewnym momencie czuję się tak pełna i zmęczona tymi przemyśleniami, że muszę sobie zrobić dłuższą przerwę od lektury, odpocząć, odsapnąć. „Najgorszy człowiek na świecie” to historia Krystyny – z pozoru wesołej, towarzyskiej kobiety z sukcesami w pracy. Jednak Krystyna nie potrafi żyć bez alkoholu – ta książka to zapis jej zmagań z nałogiem – z jego przyczynami, skutkami... Mamy tu wszystko - zaprzeczanie, godzenie się, terapię, wszystkie potknięcia i odkrywanie, definiowanie siebie na nowo. Długą drogę do niepewnej, z trudem wydartej trzeźwości. Historia szczera do bólu, prawdziwa, autentyczna, pozbawiona jakiegokolwiek owijania w bawełnę. Świetnie napisana pozycja, choć moim zdaniem trudna - wymagająca pełnego skupienia i uwagi. Dla czytelników, którzy lubią w spokoju i ciszy pochylić się nad historią o bolącej duszy, zgłębić meandry ludzkiej psychiki, poświęcić swój czas na rozebranie każdej emocji na drobne kawałki. Myślę, że to jedna z tych książek, do których można raz po raz wracać, za każdym razem odkrywając w nich coś nowego... I na koniec pozostaje to dręczące czytelnika pytanie – co to było? Czy genialna fikcja, powieść niesamowicie imitująca autobiografię czy też porażająco szczera, lekko zakamuflowana literatura faktu?

6 komentarzy:

Książki - inna rzeczywistość pisze...

Książki tego typu zawsze budzą we mnie swego rodzaju lęk... a jednak muszę przyznać, że pomimo tego z chęcią sięgam po literaturę tego pokroju. "Najgorszy człowiek na świecie" przyciągnął moją uwagę... okładką. Będę się bez wątpienia rozglądać za tą książką.

recenzje ami. pisze...

czytam właśnie, jej przekaz i wnętrze aż poraża..

Kaś pisze...

Ostatnio często wpadają mi w ręce książki o alkoholizmie, ale i ja specjalnie od nich nie stronię. Po tę również chętnie sięgnę, zwłaszcza jeśli jest tak wymowna.

My Slow Nice Life pisze...

Z wywiadu z autorką tej książki w Tygodniku Powszechnym, który można przeczytać choćby na ich stronie internetowej, wynika, że książka nie jest fikcją, lecz formą terapii. I ona mówi to wprost. Ta książka to beletryzowana literatura faktu.

Mirabelkowa Biblioteczka pisze...

Okładka mnie przeraża, ale wnętrze chętnie bym poznała:)

Annie pisze...

My Slow Nice LIfe - dzięki za informację :) ja tylko znalazłam wymijającą wypowiedź autorki brzmiącą mniej więcej tak: 'po co doszukiwać się powiązań autobiograficznych, książka ma być przede wszystkim autentyczna i szczera, jeśłi jest, to się udało' ;)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...