Nie
umiem czytać szybko tego typu powieści, kiedy każde zdanie poraża
swoją wymownością – zamyślam się na długie minuty, mnóstwo refleksji kłębi mi się w umyśle, aż w pewnym momencie czuję
się tak pełna i zmęczona tymi przemyśleniami, że muszę sobie
zrobić dłuższą przerwę od lektury, odpocząć, odsapnąć.
„Najgorszy człowiek na świecie” to historia Krystyny – z
pozoru wesołej, towarzyskiej kobiety z sukcesami w pracy. Jednak
Krystyna nie potrafi żyć bez alkoholu – ta książka to zapis jej
zmagań z nałogiem – z jego przyczynami, skutkami... Mamy tu
wszystko - zaprzeczanie, godzenie się, terapię, wszystkie potknięcia i
odkrywanie, definiowanie siebie na nowo. Długą drogę do niepewnej,
z trudem wydartej trzeźwości. Historia szczera do bólu, prawdziwa,
autentyczna, pozbawiona jakiegokolwiek owijania w bawełnę. Świetnie
napisana pozycja, choć moim zdaniem trudna - wymagająca pełnego
skupienia i uwagi. Dla czytelników, którzy lubią w spokoju i ciszy
pochylić się nad historią o bolącej duszy, zgłębić meandry
ludzkiej psychiki, poświęcić swój czas na rozebranie każdej
emocji na drobne kawałki. Myślę, że to jedna z tych książek, do
których można raz po raz wracać, za każdym razem odkrywając w
nich coś nowego... I na koniec pozostaje to dręczące czytelnika
pytanie – co to było? Czy genialna fikcja, powieść niesamowicie imitująca
autobiografię czy też porażająco szczera, lekko
zakamuflowana literatura faktu?
6 komentarzy:
Książki tego typu zawsze budzą we mnie swego rodzaju lęk... a jednak muszę przyznać, że pomimo tego z chęcią sięgam po literaturę tego pokroju. "Najgorszy człowiek na świecie" przyciągnął moją uwagę... okładką. Będę się bez wątpienia rozglądać za tą książką.
czytam właśnie, jej przekaz i wnętrze aż poraża..
Ostatnio często wpadają mi w ręce książki o alkoholizmie, ale i ja specjalnie od nich nie stronię. Po tę również chętnie sięgnę, zwłaszcza jeśli jest tak wymowna.
Z wywiadu z autorką tej książki w Tygodniku Powszechnym, który można przeczytać choćby na ich stronie internetowej, wynika, że książka nie jest fikcją, lecz formą terapii. I ona mówi to wprost. Ta książka to beletryzowana literatura faktu.
Okładka mnie przeraża, ale wnętrze chętnie bym poznała:)
My Slow Nice LIfe - dzięki za informację :) ja tylko znalazłam wymijającą wypowiedź autorki brzmiącą mniej więcej tak: 'po co doszukiwać się powiązań autobiograficznych, książka ma być przede wszystkim autentyczna i szczera, jeśłi jest, to się udało' ;)
Prześlij komentarz