Jeśli ktoś wciąż
ma wątpliwości czy polska autorka jest w stanie napisać powieść
niesamowicie wciągającą, a zarazem poruszającą ważne tematy
społeczne w sposób nieprzerysowany i nieschematyczny, jednocześnie
traktując czytelnika jak inteligentnego partnera do dyskusji, proszę
bardzo – wystarczy sięgnąć po najnowszą książkę Małgorzaty
Wardy. To świetna powieść obyczajowa – niejednoznaczna,
zmuszająca do przemyśleń, absolutnie wyróżniająca się z nurtu
lekkich małomiasteczkowo-wiejskich czytadeł na poprawę humoru –
żeby nie było - nie mam nic przeciwko takim książkom, boję się
tylko, że „Miasto z lodu” zostanie wrzucone z nimi do jednego
worka, zgubi się w tłumie przeciętności na półce 'lekka
literatura kobieca'...
Teresa to piękna
kobieta cierpiąca na chorobę afektywną dwubiegunową. Wraz z
nastoletnią córką przyjeżdża do niewielkiego miasteczka w górach
– pragnie rozpocząć nowe, szczęśliwe życie, ale lokalna
społeczność odnosi się do niej niechętnie, wręcz wrogo...
Dochodzi do tragicznego wypadku – to on stanowi oś wydarzeń...
Ludzka zawiść, zakłamanie, znieczulica, bezkarność w internecie
oraz absurdalna nienawiść do wszystkiego co choć trochę inne i
obce – najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy mają swoje odbicie
w tej świetnej powieści. Obraz choroby psychicznej i trudne pytanie
– czy okresowo niepoczytalna, samotna matka powinna wychowywać własne
dziecko? A do tego nastrojowy, chłodny, zimowy klimat niedostępnych
gór, odludzia... To zdecydowanie więcej niż kolejna babska lektura
– „Miasto z lodu” jest napisane bardzo sprawnie, chwyta za
serce, porusza – pochłania się je jednym tchem, ale nie
bezrefleksyjnie. To powieść wieloznaczna, wielowarstwowa,
nietuzinkowa. Naprawdę, świetna pozycja – stawiająca trudne
pytania, nie dająca jednoznacznych odpowiedzi, prowokująca do
dyskusji. Polecam, bardzo polecam!
10 komentarzy:
Już od jakiegoś czasu poluję na nią w bibliotece :) Czytałam tej autorki "Jak oddech" i "Nikt nie widział, nikt nie słyszał" - obie rewelacyjne!
Bardzo ładnie napisałaś. Ale zgubi się, niestety, tam, gdzie się obawiasz, że to nastąpi. Musi się zgubić, ponieważ taka literatura jest najchętniej czytana, a ta z etykietką "ambitniejszej" jest najczęściej odrzucana na dzień dobry jako "niedoczytania" i nudna. Tak to jest. Poszukiwaczy czegoś mądrzejszego w książkach jest o wiele mniej od tych łaknących małomiasteczkowego, lekkostrawnego i mdłego ciepełka z receptą na wiekuiste szczęście. Tych drugich zawsze będzie tłum, w porównaniu z którym pierwsi to nieliczna grupa.
Bookworm - ja czytałam "Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele" - bardzo dobra pozycja, ale "Miasto z lodu" jest jeszcze lepsze! Wszystkie pozostałe książki tej autorki mam w planach. :)
My Slow Nice Life - ale można na to spojrzeć też z drugiej strony, bardziej optymistycznie. :) Dzięki temu, że ta książka tak zgrabnie (i mylnie!) wpasowuje się w tłum bardzo lekkiej literatury kobiecej, to może jednak ktoś po nią sięgnie myśląc, że taką właśnie literaturę bezrefleksyjno-spożywczą otrzyma. Być może rozczaruje się, że to nie kolejne optymistyczne czytadło z wielką miłością w tle. A może dzięki tej 'pomyłce' odkryje zupełnie nowy literacki świat? :)
W końcu z jakiegoś powodu została wybrana jako jedna z tych klubowych (Kobiety to czytają!). :) Mam na nią ochotę, bo porusza bardzo ważny temat. I choć nie przepadam za prozą tej autorki to "Miasto z lodu" na pewno przeczytam.
No właśnie to miałam na myśli:)
Czytałam już inną książkę autorki i zawiodłam się, mimo że opinie o książce były bardzo pochlebne. Ale "Miasto z lodu" przeczytam. Mam tylko nadzieję, że ta powieść chociaż mi się spodoba.
Nie czytałam, autorkę znam tylko "ze słyszenia", więc ciężko mi cokolwiek na temat tej książki napisać. Może tyle - pomysł jest godny uwagi. Jeżeli realizacja rzeczywiście jest tak dobra, to tylko się cieszyć;)
http://popierwszeszczescie.blogspot.com/
Wow ciekawa.Skoro polecasz... może się skuszę... na jesienne wieczory...
Książka wydaję się być na prawdę fajne. :)
Prześlij komentarz