Od lat cenię sobie wydawnictwo Znak,
mam niemałą kolekcję ich książek, zawsze z ogromną ciekawością
przeglądam ich zapowiedzi i nowości, nie wspominając tu o
świetnych promocjach na stronie, którym czasami nie sposób nie
ulec.:) Wydają naprawdę świetną literaturę – na kilkadziesiąt
książek zakupionych i przeczytanych zawiodłam się, nie wiem, może
raz? Dwa? Niestety, „Żony astronautów” nie do końca mnie
zadowoliły, a nawet nieco rozczarowały, choć może to kwesta moich
wygórowanych oczekiwań względem prozy non-fiction po lekturze
rewelacyjnych Beksińskich (to także wydawnictwo Znak!)...
Po pierwsze - za dużo bohaterek, które
mylą się czytelnikowi, nawet mimo ich spisu na początku książki
– tu ogromny plus za jego zamieszczenie - bez niego czytelnik
byłby jak zagubione dziecko we mgle. Po drugie - zupełnie nie
miałam poczucia, że obcuję z reportażem, że za czytanymi
wydarzeniami stoi rzetelne poparcie źródłowe. Miejscami jest
ciekawie, miejscami bardzo nudno – nierówna to książka, wydaje
mi się, że także trochę nieumiejętnie napisana, bardzo
chaotycznie. Niektóre, nieistotne fragmenty są rozwleczone na
kilkanaście stron i ewidentnie mocno podkoloryzowane, a późniejsze,
znacznie ważniejsze wydarzenia streszczone w telegraficznym skrócie
– zabrakło tu informacji czy chęci? Szczególnie pod koniec akcja
przyspiesza – jakby autorka zupełnie nie miała rozplanowanego
materiału, pisała i pisała, aż nagle odkryła, ze musi się
streszczać, by ostatnie 20 lat zmieścić na 10 stronach... Po
trzecie – książka nie wzbudza większych emocji, nie umożliwia
wczucia się w losy bohaterek – jest zbyt pobieżnie, sztucznie,
lakonicznie. A szkoda, bo żony miały naprawdę ciekawe i trudne
życia – musiały świecić przykładem przed całym światem,
każda, bez wyjątku, musiała być perfekcyjną panią domu, która
stwarza swemu astronaucie idealne warunki do odpoczynku w domowym
zaciszu. Pod maską perfekcjonizmu często skrywały zdrady mężów,
własne uzależnienia, problemy emocjonalne, presję niespodziewanej
sławy i oczywiście niepokój o męża....
Nie jest źle, „Żony astronautów” pewną ciekawość zaspokajają, trochę wiedzy przekazują, ale wydaje mi się, że ten fascynujący temat mógłby zostać przedstawiony o wiele ciekawiej, po prostu lepiej – zasługuje na to. Nie wiem czy autorka, aby uniknąć zarzutu pobieżności, powinna była stworzyć pozycję trzy razy grubszą, czy też ograniczyć się do opisywania losów np. tylko dwóch rodzin i przedstawić je bardziej szczegółowo. W każdym bądź razie czegoś tej książce zabrakło, a czegoś była za dużo... Stąd mój niedosyt, mieszane odczucia i lekkie poczucie zmarnowanego tematu na naprawdę fascynującą lekturę...
Nie jest źle, „Żony astronautów” pewną ciekawość zaspokajają, trochę wiedzy przekazują, ale wydaje mi się, że ten fascynujący temat mógłby zostać przedstawiony o wiele ciekawiej, po prostu lepiej – zasługuje na to. Nie wiem czy autorka, aby uniknąć zarzutu pobieżności, powinna była stworzyć pozycję trzy razy grubszą, czy też ograniczyć się do opisywania losów np. tylko dwóch rodzin i przedstawić je bardziej szczegółowo. W każdym bądź razie czegoś tej książce zabrakło, a czegoś była za dużo... Stąd mój niedosyt, mieszane odczucia i lekkie poczucie zmarnowanego tematu na naprawdę fascynującą lekturę...
4 komentarzy:
Nie lubię, jak książki taki właśnie niedosyt pozostawiają... // Miałam dużą ochotę przeczytać, ale teraz nie jestem już pewna...
Coś mi się wydaję, że to książka nie dla mnie. Widziałam ją kiedyś na stronie wydawnictwa, ale jakoś nie przykuła mojej uwagi, a Twoja recenzja uświadomiła mi, że nic nie straciłam :)
Z tego, co piszesz, wygląda, że postanowiono książkę sprzedać "na tytuł". I może jeszcze trochę "na okładkę".
Szkoda, że ta książka nie jest tak ciekawa, jak się zapowiadało, że może być. Mimo wszystko chciałabym ją kiedyś przeczytać, ale po Twojej recenzji już nie jestem przekonana, czy mi się spodoba. I ja też uwielbiam wydawnictwo Znak:)
Przy okazji chciałabym zaprosić Cię do zabawy Liebster Blog Award, do której Cię nominowałam. Jeśli zechcesz wziąć udział będzie mi miło:) Pozdrawiam:)
Prześlij komentarz