Sympatyczna, lekka książka do relaksu
w słoneczne popołudnie. Teresa Grzywocz, była stewardesa, przedstawia tajniki tego zawodu, zmagania z pasażerami, przytacza zabawne
anegdotki, swoje początki pracy w firmie – jest ciekawie, choć
trochę za mało było mi takich opisów jak na książkę
prezentowaną jako dziennik pracy w chmurach. To, co zazgrzytało mi
podczas lektury to nieproporcjonalnie długi (prawie 100 stron) i
nudny rozdział poświęcony tematowi, co autorka zwiedziła podczas
pracy jako stewardesa. Wydaje mi się, że ciężko jest napisać
nudno o podróżowaniu, tu się jednak udało. ;) Autorka ani nie
pisze niczego odkrywczego, nie ukazuje też klimatu zwiedzanych
miejsc. To raczej po prostu wyliczanka – w Paryżu byłam w Luwrze
i na Wieży Eiffela, a w Londynie byłam na London Eye i w Harrodsie,
itp., itd. Jeśli chodzi o inne podróże jest jeszcze gorzej – dla
przykładu opis zwiedzania Amsterdamu: „Oprócz rejsu w stolicy
Holandii udaje nam się zobaczyć rynek, obejrzeć stary ratusz i
oczywiście przejść się Dzielnicą Czerwonych Latarni”. I
tyle, w takim bezpłciowym klimacie 100 stron. Dodatkowo autorka
poświęca mnóstwo uwagi opisom hoteli, w każdym mieście odwiedza
centrum handlowe i zdaje nam z tego szczegółową relację – nuda
i ziew. Ani to błyskotliwy przewodnik, ani pasjonująca lektura –
bardziej pamiętnik, ale po co to publikować? Rozumiem, że jest to
ciekawe dla samej autorki, która ma wspomnienia z tych miejsc, może
dla jej znajomych przy okazji pokazywania zdjęć, ale czytelnika
naprawdę nie interesuje czy w hotelu w Colombo był basen czy nie...
po 10 stronach zaczyna ziewać, niestety... Wiem, że autorka chciała
ukazać, że będąc stewardesą wcale nie tak łatwo zwiedzić
świat, mając często na miejscu jedynie kilka godzin do dyspozycji
przed kolejnym lotem, trzeba do tego ogromnego samozaparcia – mimo
tych trudności, autorce udało się zobaczyć naprawdę sporo -
jednak za długo się na ten temat rozwodzi, zbyt nudno. To jedyny
zgrzyt. Fajna ciekawostka, choć żadne mistrzostwo świata – nie
będę wciskała, że musicie przeczytać itd. Kto lubi takie klimaty
niech czyta – lektura tej książki nie boli, choć też
zdecydowanie nie rzuca na kolana. Może być.
5 komentarzy:
Mam tę książkę w swoich czytelniczych planach :)
Pierwszy raz słyszę o tej książce ;)
Może kiedyś przeczytam, bo temat wydaje się dość ciekawy:)
Odradzam, ach odradzam tę książkę! Okropna, pretensjonalna i całkowicie nic nie wnosząca!
A ja czytałam tą książkę i uważam, że wprowadza czytelnika w egzotyczny klimat. Nie wiem, o co chodzi z tym ziewaniem. Trzeba użyć wyobraźni a wszystko będzie możliwe.
Prześlij komentarz