W rzeczywistości okładka prezentuje się o wiele lepiej, nie jest aż tak różowa... |
Powieść „Brzemię
rzeczy utraconych”, za którą Kiran Desai otrzymała w 2006 roku
Nagrodę Bookera, była w moim domu od lat owiana legendą
arcydzieła, a dodatkowo ciekawość lektury podsycał fakt, iż
książki tej absolutnie nigdzie nie można było kupić, zdobyć czy
też wypożyczyć. W zeszłym roku Wydawnictwo Literackie zdecydowało
się na wznowienie obu powieści autorki w nowej, przepięknej
szacie graficznej – zamówiłam natychmiastowo.
Indie, lata 80. XX
wieku, niewielkie miasteczko u podnóża Himalajów. Kiran Desai nie
funduje nam tysiąca fajerwerków i nagłych zwrotów akcji - to
książka typowo obyczajowa, pięknie napisana, obfitująca w
urzekające opisy przyrody. Nie ma tu jakiegoś szczególnie wyróżniającego
się wątku w rodzaju wielka historia miłosna, tajemnica rodzinna
czy zagadka kryminalna. Historia przedstawiona w powieści to
bardziej wycinek ze zwyczajnego życia zwykłych ludzi – emerytowanego sędziego,
jego szesnastoletniej siostrzenicy Sai, która przeżywa swoją
pierwszą miłość, a także ich kucharza oraz jego syna, który
wyjechał do Stanów – opisy emigracyjnych losów Bidźu przeplatają
się z senną, monotonną codziennością życia w miejscu niemalże
zapomnianym przez współczesny świat. Może nie określiłabym tej
pozycji mianem arcydzieła, ale to naprawdę solidna powieść
obyczajowa, zgrabnie, szczegółowo i realistycznie portretująca
indyjską codzienność – postkolonialne niepokoje społeczne,
podział na kasty, problem emigracji... To bardzo dobra powieść,
może nie najłatwiejsza, może niekoniecznie przebojowa, ale
szczerze ją polecam. Niespieszny, nieco mistyczny klimat tej książki
zapada w pamięć, jej lektura poszerza wiedzę, a wszystko
to napisane pięknym językiem, który można smakować bez końca...
Mi się podobało. Bardzo.
9 komentarzy:
Ale ładna okładka! Co do samej ksiązki i jej zawartości, to nie jestem przekonana, czy chciałabym po nią sięgnąć.
Myślę, że to książka dla mnie - zapisałam sobie tytuł. Okładka rzeczywiście piękna, poza tym lubię rzetelnie napisane powieści obyczajowe, w których autor dba o realia i szczegóły.
Ja przed wznowieniem nawet o niej nie słyszałam. Kupiłam po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii, żałuję że jeszcze nie przeczytałam. Głupia ja, czytam średnie powieści, a nie mam czasu na te pięknie napisane...
A do mnie z kolei okładka zupełnie "nie przemawia". Za to Twoja recenzja a i owszem ;)
Marta P - w takim razie myślę, że się nie zawiedziesz :)
jusssi - mam to samo, kuszą mnie nieraz stadami takie średnie czytadła, a nawet te dobre, ale to wciąż tylko czytadła - naprawdę wartościowe książki czekają latami na swój czas... :(
Kocia kołyska - cieszę się bardzo w takim razie :)
Zdecydowanie dopisuję do listy "do przeczytania"
Okładka zwraca uwagę, a i fabuła wygląda na bogatą i ciekawą. Może uda mi się zdobyć ten tytuł. :)
Prześlij komentarz