Tego pana nikomu nie trzeba przedstawiać – myślę, że jego praca wzbudza ciekawość i frapuje skrycie co drugą osobę. W swojej autobiografii Zbigniew Lew-Starowicz ciekawie opowiada o swoim życiu – młodości, studiach medycznych, stopniowo rozwijającej się karierze, aż do tych najbardziej współczesnych czasów. Trzeba przyznać, że robi to z klasą - zdradza sporo, ale nie wszystko – umiejętnie nawiguje w zakrętach swojego życia, dopuszczając czytelnika tylko na tyle na ile sam ma ochotę. „Pan od seksu” to dobra, interesująca pozycja, szczególnie jeśli ktoś ma ochotę na smakołyk z półki literatura faktu jako przerywnik gdzieś między pochłanianymi hurtowo powieściami. Dużo można się z niej dowiedzieć o samej pracy seksuologa, jakie są najczęstsze seksualne problemy Polaków i jak to było z tą seksuologią w szarym PRL'u. Jest także sporo fascynujących anegdot o samych pacjentach. Ciekawa postać, ciekawa książka, a w dodatku pięknie wydana. Polecam.
8 komentarzy:
Ciekawe, czy któryś z pacjentów tego pana dorwał tę książkę i znalazł tam coś na swój temat :)
Czytałam i potwierdzam, interesująca, przyjemna i taktowna książka, z której można wiele ciekawych rzeczy się dowiedzieć. Na przykład że nie warto wierzyć panu Starowiczowi, gdy zaczepiony na ulicy mówi, że to nie Zbigniew, a jego brat bliźniak;)
Z chęcią się z nią zapoznam:)
Ah, a już myślałam, że to jakaś książka Pana od seksu dotycząca meritum jego profesji. ;) :D Za biografiami nie przepadam, wiec pewnie się z nią minę... :)
Ogólnie wciąż waham się nad sięgnięciem po tę książkę. Ciekawi mnie "jak to było z tym seksem w PRL-u", ale objętość tekstu i to co już słyszałam o jego unikach w niektórych tematach sprawia, że skończę zapewne z uczuciem niedosytu... Docelowo pewnie jednak przeczytam ten tekst, z czystej ciekawości. :)
Rozkimy Hadyny - dokładnie :) taktowna to idealnie pasujące slowo :)
Paulina - masz na myśli opowieści o pacjentach? tego też jest tu sporo! :)
Kaś - ja niedosytu nie odczuwam, ale wiadomo - to bardzo indywidualna sprawa. :)
Prześlij komentarz