Kolejne, siódme już spotkanie z moim
Mistrzem – Ianem McEwanem i zarazem pierwsza jego powieść
przeczytana w oryginale. Jestem z tego bardzo dumna - wiadomo, McEwan
nie pisze językiem szczególnie łatwym i przystępnym – nie jest
to zarzut, a ogromny atut jego prozy - mam tu głównie na myśli
bogactwo jego słownictwa, szczegółowe opisy oraz dogłębne
analizy. Niemniej dałam radę, a przyjemność lektury była
potrójnie zwiększona biorąc pod uwagę to, że: książka została
kupiona w moim ukochanym Londynie, akcja rozgrywała się w
miejscach, w których świeżo co byłam, a czytanie w oryginale dało
mi poczucie bezpośredniego obcowania z myślą autora...
Każde spotkanie z tym pisarzem
traktuję jak małe święto, prawdziwą ucztę słowa pisanego. Mam
wrażenie, że pisząc o jego książkach powtarzam wciąż to samo –
jak urzeka mnie jego sposób opisywania świata, skupianie się na
przeżyciach wewnętrznych, myślach i emocjach bohaterów,
analizowanie ludzkich zachowań w obliczu nietypowych sytuacji.
Jednocześnie uwielbiam to jego naukowo-ateistyczne podejście oraz
inteligentnych, oczytanych bohaterów - a Joe i Clarissa wzbudzili
moją szczególną sympatię - stali się dla mnie symbolem
nowoczesnej, kulturalnej, niezależnej pary - właśnie tak
chciałabym żyć, mieszkać... Pewnego dnia ich uporządkowane życie
zostaje zburzone – podczas pikniku są świadkami, a także
pośrednio uczestnikami wypadku balonowego. Jednak to nie sam wypadek
zmienia ich życie, a spotkany przy próbie ratowania balonu
mężczyzna, Jed Parry, który dostaje obsesji na punkcie Joe'go.
Powieść została oparta na prawdziwej historii pewnego małżeństwa,
a opisywane w niej zaburzenie psychiczne to erotomania, zwana także syndromem de Clerambaulta – osoba chora jest przekonana, że inna
osoba jest w niej zakochana, a wszelkie rozmowy czy zwykłe,
codzienne zachowania, takie jak odsłonięcie zasłon, mylnie
interpretuje jako specjalny znak, dowód miłości. Mamy tu opis
ciekawego przypadku, a także dogłębną analizę motywów, uczuć,
przemyśleń, psychiki. Jeden mocny incydent i konfrontacja,
obnażenie charakterów bohaterów. Moim zdaniem to jedna z lepszych
pozycji tego pisarza. A może to też urok czytania w oryginale...?
Książka została przetłumaczona na
język polski, ale niestety już od kilku lat nie jest dostępna w
zwykłych księgarniach. Można ją jednak wciąż upolować na
allegro. :)
11 komentarzy:
Jak na razie przeczytałam dwie książki tego autora. "Pokutę", która bardzo mi się podobała oraz "Ukojenie" - ta pozycja nie przypadła mi do gustu. O książce o której napisałaś jeszcze nie słyszałam :)
No to gratuluję:)
Również uważam, że czytanie w oryginale daje poczucie lepszego poznania książki. W końcu tłumaczenie to tylko jedna z możliwych interpretacji :)
Sama książka wydaje się bardzo ciekawa i już zapisałam sobie tytuł :)
Nie miałam pojęcia, że film, który widziałam, stworzony został na podstawie prozy McEwana! Spadłaś mi z nieba, KONIECZNIE muszę nadrobić ten brak. Dzięki!
Justyna - "Pokuta" jest rewelacyjna, czytałam niedawno. Natomiast "Ukojenia" jeszcze nie znam, ale wkrótce sięgnę na pewno
Scathach - cieszę się, że pomogłam ;)
Nie poznałam jeszcze prozy tego autora, ale chyba muszę to zmienić. Niestety mój angielski kuleje, więc w grę wchodzi tylko wersja po polsku :)
Czytałam tylko "Sobotę" tego pisarza, a w planach mam jeszcze "Pokutę" i "Betonowy ogród". Przedstawiona przez Ciebie książka również wydaje się ciekawa, więc pewnie i ten tytuł dopiszę do listy. Zauważyłam, że na LC powieści tego autora nie są najwyżej oceniane. Często moje oceny różnią się od "średniej", więc bardziej mnie to zastanawia, niż zniechęca.
McEwan to jeszcze pisarz, którego nie poznałem, a widzę, że muszę to szybko nadrobić. :)
Mała - masz rację, na lubimyczytać McEwan ma zadziwiająco niskie oceny... Nie wiem z czego może to wynikać... może z tego, że jego proza jest nieco trudniejsza do przyswojenia...? Ja bym mu wystawiła same 8, 9 i 10, jedynie opowiadania oceniam nieco słabiej ;)
Gratuluję przeczytania oryginału! Faktycznie McEwan nie pisze prosto... Ja sama muszę się wreszcie skusić na coś jego pióra. Swego czasu oglądałam tylko "Pokutę", ale film mnie nie powalił. Czas nadrobić zaległości. :)
Prześlij komentarz