poniedziałek, 14 lipca 2014 | By: Annie

"Dzienniki kołymskie" - Jacek Hugo-Bader

                  Jacek Hugo-Bader zabrał mnie w podróż nietypową, niebezpieczną i niezwykle oryginalną. Taką, w którą sama raczej nigdy nie wyruszę, ale dzięki autorowi odbyłam ją bardzo realistycznie w wyobraźni, nie ruszając się z fotela... Kołyma to miejsce, gdzie pije się na potęgę, a rosyjska fantazja szaleje niczym nieokiełznana. Miejsce, gdzie mieszają się ze sobą dziesiątki narodów wschodnioazjatyckich, gdzie mróz -20 nie jest mrozem, gdzie wciąż przetrwała wiara w czary szamanów i duchy. Miejsce, gdzie dziki niedźwiedź może dopaść cię w drodze do pracy, gdzie niegdyś w Gułagach zginęły setki tysięcy ludzi.... Autor przebył 2025 kilometrów Trasą – jedyną drogą łączącą Magadan z Jakuckiem. Cała tę odległość pokonał autostopem, poznając przy okazji dziesiątki kierowców – mężczyzn niekiedy odrażających, zawsze wiozących ze sobą wódkę oraz ciężki bagaż przeżyć i doświadczeń – z historią swojego życia gotową do opowiedzenia. A wokół jadącego samochodu bezkresne przestrzenie, góry, gęste lasy – niczym nie zmącona, dzika przyroda. Piękna, ale również szalenie niebezpieczna. Wzbudzająca szacunek, pokorę oraz zachwyt...

                   „Dzienniki kołymskie” to świetnie napisany i skrupulatnie przemyślany reportaż – fragmenty 'z trasy' przeplatają się z rozdziałami poświęconymi konkretnym osobom spotkanym w podróży. To właśnie dokładnie przedstawione sylwetki poszczególnych osób urzekły mnie i przemówiły do mnie najbardziej – bo co człowiek to historia – nierzadko trudna, ale zawsze fascynująca. I za każdym razem niepowtarzalna. Lekarze, byli wojskowi, oligarcha, wynalazca, trener akrobacji, córka dyktatora.... Spotkanie z ludzkim losem, pochylenie się nad jednostką. Książka poszerza horyzonty, daje widzę, a czyta się ją naprawdę rewelacyjnie – jak najlepszą powieść. Literatura faktu, reportaż - muszę sięgać po tego typu pozycje zdecydowanie częściej... A „Dzienniki kołymskie” gorąco polecam.

8 komentarzy:

My Slow Nice Life pisze...

O, i to jest właściwy wybór w odpowiedzi na plagiatową aferę. "Dzienniki kołymskie", nie żadne "filmy o miłości", zwłaszcza "długie". Z reportażystów polecałabym Wańkowicza. Stary, ale jary.

Annie pisze...

My Slow Nice Life - slyszałam własnie ostatnio o tej aferze z plagiatem. Trochę mnie to zniesmaczyło i zniechęciły do lektury "Dzienników kołymskich", bo jak to? Taki szanowany dziennikarz i tak banalny plagiat?! Niemniej "Dzienniki kołymskie" to naprawdę dobry reportaż, ewentualne późniejsze potknięcia autora tego nie zmienią.

Little D. pisze...

Mimo wszystko czuję się zainteresowana ;)
Pozdrawiam!

Zatracona w książkach pisze...

Bardzo lubię czytać reportaże, dlatego chętnie sięgnę i po ten :) Choć na pierwszy plan wysuwa się na razie przeczytanie książki tego pana o wyprawie na Broad Peak

My Slow Nice Life pisze...

No pewnie, że tak. Chyba zostałam zrozumiana na opak:). To serio dobry wybór. Właśnie mimo tej afery należy doceniać to, co dobrego napisał. A Wańkowicza swoją drogą. Zresztą książka o Broad Peak też jest pewnie ciekawa. Zwłaszcza że pisana stamtąd. A Dobroch i Wilczyński mają oczywiście rację w swych zarzutach, jednak w dogryzaniu nie na temat moim zdaniem osuwają się w niedorzeczności. Ale teraz to już ja nie na temat:)

Unknown pisze...

Ja jakoś nie mam przekonania, a okładka działa na mnie odpychająco, więc pewnie nie przeczytam.

Annie pisze...

My Slow Nice Life - nie, nie - to chyba ja zostałam zrozumiana na opak. :) Ja absolutnie nie neguję tego, że Ty twierdzisz, że to dobry wybór i nie odczytałam Twojego komentarza jako krytyki "Dzienników kołymskich". Po prostu stwierdziłam, że to dobra książka, nie ważne co tam później autor nawyczyniał. Ciężko się czasem zrozumieć w internecie za pomocą suchych zdań, bez mimiki, gestów itd. :) Czytałam własnie artykuły na temat tego reportażu o Broad Peak i faktycznie, plagiat jest ewidentny, mam jednak wrażenie, że zarzuty opierają się głównie na dogryzaniu o treść, sposób pisania, o wyłacznośc pisania na ten temat, a wcale nie na plagiacie. I masz rację, jest to mocno niedorzeczne - Dobroch i Wilczyński realnie mają do czego sie 'przyczepić' - plagiat widać gołym okiem - a czepiają się polemizowania z czymś, czego absolutnie nie da się udowodnić, jak 'kto pierwszy wpadłna pomysł reportażu o Broad Peak'. Za polecenie Wańkowicza dziękuje - czytałam kiedyś "Ziele na kraterze", ale nic nie pamiętam. ;) Komentarze nie na temat są zawsze mile widziane, serio :)

Annie pisze...

Jędrzej J - skoro okładka jest dla Ciebie aż tak decydującym czynnikiem, że odrzucasz naprawdę świetny reportaż to nie mam tu nic od dodania ;)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...